Kamil Cisowski dyrektor analiz i doradztwa inwestycyjnego, DI Xelion
Wprawdzie wciąż czekamy na szczegóły planu (Komisja Europejska ma je ogłosić 27 maja), ale na pierwszy rzut oka wydaje się, że został wykonany duży krok do przodu, jeżeli chodzi o paneuropejską solidarność, nawet pomimo ciągłego oporu ze strony mniejszych, zamożnych i umiarkowanie dotkniętych przez Covid-19 państw (Austria, Dania, Holandia, Szwecja). Entuzjastyczna reakcja włoskich i hiszpańskich obligacji skarbowych na ogłoszenie woli emisji wspólnego unijnego długu sama w sobie wystarcza za komentarz, podobnie jak poniedziałkowe zwyżki głównych indeksów strefy euro o 3,2–5,6 proc.
Poza innymi kwestiami epidemia koronawirusa po raz kolejny obnażyła wszystkie problemy UE jako organizacji. Nawet gdyby Włochy i Hiszpania nie były jednymi z najsilniej dotkniętych państw pod względem zachorowań i ofiar śmiertelnych, lista krajów, które poprzez udział sektora turystycznego w PKB zostaną najpoważniej gospodarczo dotknięte jej konsekwencjami niemal dokładnie pokrywa się z rankingiem państw o największym zadłużeniu i najmniejszych możliwościach podjęcia zdecydowanej samodzielnej reakcji w polityce fiskalnej. Poniedziałkowa inicjatywa, która powinna co najmniej stworzyć pole do ich wsparcia w ramach negocjowanej w przyszłym tygodniu kolejnej perspektywy budżetowej, wydaje się krokiem w jedyną stronę, która w horyzoncie kilku lat nie zakończy się kolejnymi „exitami" ze Wspólnoty.
Aby do tego nie doszło konieczne jest jednak prawdopodobnie pójście dalej, wybierając rozwiązanie, które, jak wskazuje coraz więcej ekonomistów, jest jedynym trwałym w dłuższym terminie, czyli emitowanie wspólnych obligacji przez kraje posiadające wspólną walutę. Czy do tego dojdzie, czas pokaże, natomiast już teraz można powiedzieć, że Europa odrobiła pracę domową po kryzysie z lat 2012–2013. Pomimo głębokości obecnej recesji ostatni okres zamiast nasilenia nastrojów populistycznych przyniósł wyraźne spadki poparcia takich partii, jak Liga we Włoszech czy Vox w Hiszpanii. ¶