Nie lekceważąc powagi produktu krajowego brutto, więcej znaczenia przyznaję zaufaniu krajowemu netto. Gdybyśmy potrafili je wyliczyć, zapewne byłoby ono w dzisiejszej Polsce katastrofalnie niskie.
Niepokoją mnie usiłowania osłabienia zaufania do pieniądza, banków i systemu płatniczego.
Polska ma niemałe osiągnięcia w procesie upowszechniania obrotu bezgotówkowego. Służy to gospodarce. Służy corporate governance, ponieważ wzmacnia przejrzystość podmiotów gospodarczych i transakcji przez nie zawieranych. Służy budowaniu zaufania. Służy także bezpieczeństwu państwa.
Przed blisko 20 laty pod wpływem tragedii 11 września 2001 r. wyobrażałem sobie, że podejmując walkę z terroryzmem, świat przemyśli sens i kształt tajemnic: bankowej i handlowej, że uda się skierować silny snop światła na rynki, spółki, transakcje. Przecież właśnie światło jest najlepszym środkiem dezynfekcyjnym. Pieniądz bywa niebezpieczny nie dlatego, że pochodzi z niegodziwych źródeł, ale ze względu na to, że może być obrócony na niegodziwe cele. Dlatego nie wystarczy badać metrykę pieniędzy, należy śledzić je na każdym kroku. Uniemożliwić im dotarcie do niegodziwych celów.
Nie jest to łatwe. Public Accounts Committee Izby Gmin zarzuca Bankowi Anglii, że stracił kontrolę nad losem banknotów o wartości 50 mld GBP. Posłowie obrazowo wywodzą, że gdyby ułożyć tę sumę w banknotach pięciofuntowych, powstałby słup o wysokości 800 mil. Bank Anglii lekceważy te zarzuty: jego zadaniem jest zaspokojenie popytu na banknoty i monety, a nie pilnowanie ich. Może leżą pod materacami lub zostały wywiezione za granicę? Wiadomo, pieniądz jest lotny, potrafi przemykać opłotkami, może dyskretnie wspiera cele charytatywne, może tajemnie służy ekstremistom albo terrorystom?