Składając sobie życzenia na nowy rok, często mówimy: oby następny rok był lepszy. W tym wypadku nabiera to nowego, podwójnego znaczenia. Z jednej strony mamy za sobą rok trudny, pełen izolacji, indywidualnych i globalnych dramatów. Z punktu widzenia przedsiębiorców był to jeden z najtrudniejszych okresów w historii, pomijając wspomniany wcześniej, nieco na wyrost, okres wojny. Patrząc jednak na mijający rok przez pryzmat inwestorów – czy na pewno mamy wszyscy na co narzekać?
Oczywiście strategia „buy and hold", ustawiona na koniec 2019 r. nie zawsze przyniosła zadowalające rezultaty, wystarczy spojrzeć na indeks dużych polskich spółek. Jednak jeśli ktoś wszedł na rynek w połowie marca, dzisiaj może otwierać szampana.
WIG stracił w całym 2020 roku 1,4 proc., ale od marcowego dołka zyskał ponad 60 proc. Jeśli ktoś postawił na małe spółki, to w ciągu roku zarobił 33 proc., a od marcowego dołka ponad 70 proc.. W przypadku rynków zagranicznych, w tym amerykańskiego Nasdaq, te liczby są jeszcze bardziej imponujące. Oczywiście w skali całego indeksu wszystko wydaje się proste, jednakże są spółki, które w ciągu roku straciły po 90 proc., ale są i takie, które przy odpowiednim timingu pozwoliły zarobić 7000 proc.!
Wszystko wskazuje na to, że ten rok będzie spokojniejszy. Powinien być dobry dla rynków akcji, jednak miniony rok nas nauczył, że wszystko jest możliwe i niczemu nie powinniśmy się dziwić.
Nie będę silił się na prognozy, ostatni rok pokazał, jak mogą być one mylne bądź też przekornie słuszne. Spójrzmy jednak, co z towarzyszących nam spraw w 2020 r. zostanie z nami na dłużej. Przede wszystkim praca zdalna, której zarówno pracownicy, jak i firmy musiały się w przyspieszony sposób nauczyć i obie strony znalazły w tym rozwiązaniu szereg korzyści. Po drugie innowacje, do których część przedsiębiorstw, pomimo wcześniejszego oporu, zostało de facto zmuszonych zaistniałą sytuacją. Innowacje dotyczą zarówno samej technologii, jak i zmian organizacyjnych, które wymusiła pandemia. Do pozytywnych zmian zaliczyć możemy również, przynajmniej chwilowe, odrodzenie się środowiska naturalnego, gdy świat się na chwilę zatrzymał.