Zgodnie z naszymi prognozami wyczekiwana przez wielu w II kwartale poważna korekta nie nadeszła, mamy także wątpliwości, czy spodziewanie się jej w tym kwartale ma sens. Sami pozostajemy przeważeni na akcjach w ogóle, a amerykańskich w szczególności. Rynek rośnie już od jakiegoś czasu w ślad za zyskami, a nie odwrotnie. Oczywiście podawany przez FactSet poziom wyprzedzającego wskaźnika P/E, 21,4 pozostaje znacznie powyżej 5-letniej średniej (18,1), ale jednocześnie coraz bardziej oddalamy się od ubiegłorocznych szczytów, a prognozy na najbliższe kwartały mają naszym zdaniem pole do silnych rewizji w górę. Rozpoczęty sezon wynikowy ma według oficjalnego tzw. konsensusu przynieść dynamikę zysków dla S&P 500 na poziomie 64 proc. rok do roku, ale w rzeczywistości brak pozytywnego „zaskoczenia" na poziomie 10–15 pkt proc. byłby dużym rozczarowaniem, na które szanse są naszym zdaniem niewielkie, gdy spojrzy się na kierunek rewizji w ostatnim czasie, ponownie wyraźnie dodatni.
Argumentacja o szczycie wzrostu, za którym przychodzą spadki na rynkach akcji, była naszym zdaniem słaba wiosną i niekoniecznie sprawdzi się latem, po kryzysie innym niż wszystkie trudno spodziewać się analogicznego do historycznego zachowania Wall Street. Poważnym ryzykiem pozostaje natomiast inflacja, a raczej jej możliwy wpływ na politykę Fedu. Wprawdzie wczorajszy odczyt ponownie został poważnie zaburzony przez dynamikę cen używanych samochodów (10,5 proc. m./m., 45,2 proc. r./r.), ale zamiast spadku otrzymaliśmy nowy 30-letni rekord, a retoryka FOMC-u o przejściowości wzrostu cen staje się coraz bardziej chwiejna.
Opozycja ZEA wobec reszty OPEC na razie nie łączy się z samowolnym wzrostem wydobycia ropy, co powinno hamować spadki, a pozostałe surowce oddalają się od czerwcowych rekordów pomimo silnego dolara.
Mimo to obawom inflacyjnym bardzo daleko do szczytu paniki z końca ubiegłego kwartału i wydaje nam się, że w kontekście schłodzenia w Chinach oraz powracającego szybciej od oczekiwań tematu covidu możemy nie zobaczyć jej kolejnej odsłony. To tworzyłoby naturalne środowisko do dalszych zwyżek na amerykańskim rynku akcji, który zazwyczaj radzi sobie lepiej niż inne, gdy dolar jest silny, a Fed zaczyna mówić o zacieśnieniu w polityce monetarnej. Dodatkowo, gdy patrzymy na dane makro z różnych światowych gospodarek, kredyt zaufania udzielony amerykańskim spółkom wcale nie wydaje nam się większy niż w „reszcie świata". ¶