Najwyraźniej ta dysproporcja widoczna była podczas czwartkowej sesji, gdy indeksy europejskie traciły 1–2 proc., zaś amerykański S&P 500 zdołał się podnieść po trwających w ciągu dnia spadkach do poziomu 0,13 proc. na plusie. Przyczyną trwającej od kilku dni, na razie łagodnej, korekty był protokół z ostatniego posiedzenia Fedu, zgodnie z których większość członków tego gremium zgadzała się co do rozpoczęcia taperingu już od grudniowego posiedzenia. Ogłoszenie ograniczenia skupu obligacji przez Fed nie powinno być dla nikogo dużym zaskoczeniem, jednak rynek przy obecnych poziomach nie potrzebuje wiele, by zacząć realizować osiągnięte wcześniej zyski. Realnym czynnikiem ryzyka jest za to możliwość zakończenia programu skupu w ciągu kwartału, co istotnie w drastyczny sposób mogłoby zmienić sytuację płynnościową na rynkach.
Wszystko jednak wskazuje na to, że rynki akcji potrzebowały w ostatnich dniach jakiegokolwiek powodu, by wejść w fazę korekty. Zauważmy przy tym, że część czynników się równoważy. Pogarszające się odczyty gospodarcze w Stanach wraz z silnym wzrostem nowych przypadków Covid-19 raczej przeciwstawiają się tezie stabilnego wzrostu gospodarki w następnych kwartałach, a to jest warunek konieczny do zmiany polityki Fedu. Co prawda na razie wszystko wskazuje na to, że pandemia nie sparaliżuje tak mocno życia gospodarczego, jak to miało miejsce w roku poprzednim, może jednak zmusić Fed do większego rozciągnięcia normalizacji polityki monetarnej w czasie, co nie byłoby tym samym gwałtowną zmianą warunków gry rynkowej.
W mojej ocenie większe obawy inwestorów za oceanem może wzbudzać wrześniowe wygaszenie części programów wsparcia dla gospodarstw domowych i niegasnący w dalszym ciągu czynnik wysokiej inflacji, co może zestawione razem wpływać na poziom konsumpcji. Ta dodatkowo może być jesienią zaburzona przez negatywne skutki związane z wariantem Delta Covid-19.
Biorąc pod uwagę skalę wzrostu w ostatnich miesiącach, korekta na progu jesieni nie powinna dziwić. Amerykańskie indeksy, licząc od dołka z marca 2020 r., podwoiły swoją wartość, indeksy w Europie Zachodniej są bardzo bliskie osiągnięcia tej wartości. Ponadto jeśli istotnie wariant Delta może okazać się jesienią groźny dla gospodarki, jest to doskonały moment, by zdyskontować spodziewane krótkoterminowe spowolnienie wzrostu, by w jesiennych miesiącach móc się cieszyć z perspektyw normalizacji sytuacji.
Jak na razie bardziej wrażliwe na pogorszenie nastrojów zdają się rynki europejskie oraz rynki wschodzące. Wskazują na to również kursy walut, gdzie w przypadku PLN widać wyraźny odpływ kapitału zagranicznego, prawdopodobnie amerykańskiego, który trafia na swój rodzimy rynek.