Trwająca od miesięcy saga związana z problemami płynnościowymi dewelopera stała się sprawą niezwykle medialną. Sytuacja spółki zaczyna być porównywana nawet do słynnego upadku banku Lehman Brothers, który stał się zalążkiem kryzysu finansowego z 2008 r., choć trzeba przyznać, że porównanie to budzi sporo kontrowersji. Niewątpliwie mowa o bardzo dużym zadłużeniu, które w odniesieniu do chińskiego PKB stanowi około 2 proc. Trudno jednak wyobrazić sobie scenariusz, w którym władze Państwa Środka pozwalają na rozlanie się kryzysu wywołanego upadłością dewelopera na cały system finansowy Chin.

O sporych możliwościach Pekinu świadczy chociażby dokonany w sierpniu bailout banku Huarong, który w samym 2020 r. wygenerował stratę na poziomie przekraczającym 15 mld USD. Wydaje się, że w pierwszej kolejności władze chińskie będą skłaniały wierzycieli do wydłużenia czasu spłaty zobowiązań i rolowania długu. Do sprawy włączył się ostatnio Ludowy Bank Chin, który pierwszy raz od dłuższego czasu zasilił sektor bankowy sporym zastrzykiem gotówki. Nie należy jednak zakładać, że cała sprawa zakończy się dla Evergrande i chińskiego sektora deweloperskiego miękkim lądowaniem. Władze Chin już od dłuższego czasu wyraźnie sygnalizowały, że nie podoba im się bańka na rynku nieruchomości i nadmierne zadłużenie całego sektora. Efektem tego jest wzmożona od początku roku akcja „delewarowania", która w praktyce przejawia się ograniczaniem możliwości dalszego zadłużania się przez deweloperów. W I półroczu wartość niewykupionych obligacji w Chinach osiągnęła rekordowy poziom, przy czym za niemal jedną czwartą defaultów odpowiadały właśnie spółki związane z branżą nieruchomości.

Wydaje się, że dynamiczne zwyżki cen mieszkań w Chinach stanowią nie tylko problem rynkowy, ale także strategiczny z punktu widzenia struktury społecznej. Demografowie identyfikują istotny związek między rosnącymi cenami mieszkań a malejącą zdolnością chińskich małżeństw do zakładania rodzin. Wzrost cen nieruchomości mieszkalnych wywołany wysokim popytem inwestycyjnym sprawia, że coraz szersza grupa społeczeństwa chińskiego pozostaje wykluczona z ich posiadania, co nie jest w interesie Komunistycznej Partii Chin. Dlatego też można spekulować, że ostatnie wydarzenia będą dobrą okazją do przejęcia przez Pekin większej kontroli nad rozgrzanym rynkiem nieruchomości. W końcu „regulowanie" poszczególnych branż w Chinach stało się w ostatnim czasie bardzo modne. ¶