W tym tygodniu wyniósł -14,1 pkt proc. wobec -16,9 pkt proc. w połowie września. Nie byłoby w tym nic zaskakującego, gdyby nie to, że pomimo tego wyraźnego pogorszenia nastrojów S&P 500 cały czas utrzymywał się w okolicach poziomów swych listopadowych rekordów. We wrześniu pogorszenie sentymentu inwestorów indywidualnych można było jakoś tłumaczyć spadkiem wartości S&P 500 do dwumiesięcznego minimum. To jest raczej zaskakujące, ale z kontrariańskiego punktu widzenia to dosyć pozytywny sygnał dla amerykańskiego rynku akcji. Rozumując schematycznie z czterech sytuacji: 1) rynek akcji jest słaby, a sentyment się pogarsza (to naturalne, więc niewiele znaczy), 2) rynek akcji jest słaby, a sentyment pozostaje pozytywny (negatywny sygnał dla rynku akcji z kontrariańskiego punktu widzenia), 3) rynek akcji jest silny, a sentyment pozostaje pozytywny (to naturalne, więc niewiele znaczy) i 4) rynek akcji jest silny, a sentyment się pogarsza (pozytywny sygnał dla rynku akcji z kontrariańskiego punktu widzenia), mamy obecnie do czynienia raczej z przypadkiem numer 4. Oczywiście te odczyty nie są jakoś bardzo skrajne, więc być może nie należy z nich wyciągać zbyt daleko idących wniosków. Równocześnie odczyty sentymentu polskich inwestorów indywidualnych były ostatnio najniższe od maja 2019. To zjawisko jest już bardziej naturalne, bo w końcu WIG20 pod koniec listopada spadł do najniższego poziomu od pół roku, ale również nieco zniechęca do snucia jakichś bardzo pesymistycznych scenariuszy. Kusząca analogia techniczna pomiędzy ostatnim zachowaniem WIG-u 20 a tym z początku października ub.r. po silnym środowym spadku wartości indeksu wydawała się nadal aktualna, chociaż czwartkowe odbicie cen na GPW nieco odbiega od wzorca sprzed 14 miesięcy. Gdyby ta analogia była kontynuowana, czyli gdyby ceny polskich akcji wykonały w ciągu najbliższych trzech tygodni jeszcze jeden ruch spadkowy (na przykład spowodowany – tak jak jesienią ub.r. – dalszą ekspansją kolejnej fali pandemii), to chyba można by uznać, że rynek ponownie – tak jak pod koniec października ub.r. – stworzył okazję do zyskownych przynajmniej krótkoterminowych zakupów akcji). Ale na razie oczywiście jeszcze do takiego „strząśnięcia" nie doszło. Nadal jesteśmy bombardowani informacjami o 20-letnich rekordach tempa inflacji w naszym kraju. W listopadzie najwyższa była nie tylko roczna dynamika CPI (+7,8 proc.), ale również roczna dynamika wskaźnika inflacji bazowej (+4,7 proc.). Ekonomiści w większości oczekują, że powoli zbliżamy się do szczytu tej fali wzrostu dynamiki cen, ale można się obawiać, że – obniżając realną wartość dochodów i oszczędności – nie pozostanie to bez negatywnego wpływu na realne tempo wzrostu gospodarczego w przyszłym roku. ¶