Ekspert wskazuje na plany wejścia do Polski wielu marek. – Trudno powiedzieć, które zostaną zrealizowane – zastrzega. – Według nieoficjalnych informacji w stolicy ma się pojawić np. Four Seasons. W 2020 r. spodziewamy się otwarcia w stolicy pierwszego hotelu Nobu.
Na niektórych rynkach lokalnych, jak ocenia Szymczyk, pomimo dużej liczby istniejących i planowanych hoteli jest miejsce na nowe obiekty. – Ale są też regiony, w których niebawem rynek się nasyci, często m.in. ze względu na dużą liczbę istniejących i budowanych mieszkań na wynajem krótkoterminowy – wyjaśnia.
Marlena Kosiura, analityk portalu InwestycjewKurortach.pl, podkreśla, że rozdźwięk pomiędzy boomem inwestycyjnym w dużych miastach i kurortach a narzekaniem na spadające stawki i zyski jest coraz wyraźniejszy. – Nowe obiekty powstają na fali rosnącej turystyki i wydatków na nią – mówi. – Ani inwestorzy, ani doradcy hotelowi nie do końca łączą te zwyżki z jednoczesnym ogromnym wzrostem nowej bazy noclegowej. Efekt już widać w niektórych lokalizacjach. Warszawa i Gdańsk narzekają na stawki za noclegi i coraz mocniej borykają się z wojną cenową. A ci, którzy jeszcze niedawno rekomendowali budowę hoteli w Gdańsku, dziś mówią, że rynek się chwilowo nasycił. Tymczasem już dwa–trzy lata temu można było prognozować, że tak będzie, o czym pisaliśmy jako analitycy.
Podobnie jest w niektórych kurortach, takich jak Kołobrzeg, Szklarska Poręba, Karpacz, Mielno, Międzyzdroje. – Właściciele hoteli i apartamentów przyznają, że ze względu na rosnącą konkurencję rentowność z roku na rok jest nieco niższa – mówi Kosiura. – W kurortach, gdzie silnie rozwinęła się baza noclegowa, w środku tegorocznego sezonu można było znaleźć nowe, świetnie urządzone apartamenty w cenie ok. 190–300 zł za dobę, a jeszcze rok–dwa lata temu stawki wynosiły ok. 500 zł.
Zdaniem Kosiury zmiany nie oznaczają jednak, że branża hotelowa przestała być dochodowa, ani też, że nowe obiekty przepadną. – Doskonale radzą sobie hotele z marką międzynarodowej sieci – podkreśla. – I tak będzie w najbliższych latach. Siła grup międzynarodowych marek jest ogromna. Nadchodzą trudniejsze czasy dla obiektów niezależnych, niezrzeszonych.
Tańszy luksus
Jan Wróblewski, współzałożyciel spółki Zdrojowa Invest & Hotels, ocenia, że w długim terminie branża hotelarska w Polsce powinna się stabilnie rozwijać. – Ma to związek z rosnącą zamożnością społeczeństwa, przemianami społecznymi i skłonnością do wypoczywania we własnym kraju, niezależnie od wyjazdów zagranicznych – wyjaśnia. – Z drugiej strony nasycenie hotelami na najbardziej atrakcyjnych rynkach, czyli w Warszawie, Trójmieście czy kurortach, zbliża się do poziomu na Zachodzie i w typowych destynacjach turystycznych.