Ten drugi z rzędu rok korekty sprzedaży ilościowej nie martwi deweloperów, ponieważ podwyżki cen lokali robią swoje. Według szacunków JLL wartość mieszkań sprzedanych w ciągu trzech kwartałów br. wyniosła 21,5 mld zł (z czego 9 mld zł przypadło na Warszawę). To nie tylko o 7,5 proc. więcej rok do roku, ale i o 3,7 proc. więcej niż w analogicznym okresie 2017 r.
Średnie ceny mieszkań w ofercie, liczone na koniec września, poszły w górę w ciągu roku o ponad 10 proc. w Warszawie (do 10,4 tys. zł za mkw.), w Krakowie o prawie 14 proc., w Trójmieście i we Wrocławiu o ponad 11 proc., w Łodzi o 6,3 proc., a Poznaniu 2,7 proc.
– W sytuacji, kiedy tempo sprzedaży mieszkań jest znakomite i nie ma nawisów podaży, deweloperzy nie mają żadnego powodu, aby obniżać ceny. Mają wręcz możliwość zmniejszania tempa sprzedaży bez uszczerbku dla marż – mówi Kazimierz Kirejczyk, wiceprezes JLL. Co nie oznacza, że nie mogłoby być lepiej. JLL przytacza badania GUS dotyczące nastrojów konsumentów (gotowość do dużych zakupów). Ten odczyt jest najwyższy w historii, ale o ile w latach 2013–2017 równo z nim szedł wykres sprzedaży mieszkań, o tyle począwszy od 2018 r., tej korelacji już nie ma. Oznacza to, że podwyżki nie są akceptowane przez część potencjalnych kupujących.
Statystycznie Polacy dysponują wciąż dużą siłą nabywczą, na koniec III kwartału dla sześciu rynków przeciętne wynagrodzenie miesięczne pozwalało zakupić 0,71 mkw. mieszkania. To drugi z rzędu rok spadku, ale warto pamiętać, że w szczycie hossy w 2007 r. wskaźnik wynosił zaledwie 0,44 mkw.
JLL prognozuje, że w całym 2019 r. deweloperzy sprzedadzą 63,5 tys. mieszkań, o 2,2 proc. mniej niż rok wcześniej. W 2020 r. spodziewa się kontynuacji trendu. ar