Obecnie na rynek ropy naftowej zdają się wpływać bardziej czynniki gospodarcze niż geopolityczne. Cena baryłki ropy od września na światowych rynkach potaniała o 20 proc., ignorując jakiekolwiek napięcia na Bliskich Wschodzie. Tzw. premia za konflikt była szacowana na 4 USD i przy czasie trwania konfliktu przez miesiąc nie doprowadziło to do ograniczenia podaży surowca z tego kierunku. Tym już prawdopodobnie rynek całkowicie przestał się przejmować, że jakiekolwiek obniżenie podaży może mieć miejsce.
Natomiast pojawią się problemy popytowe. Jest to także dobrze widoczne w cenach benzyny w USA, gdzie kontrakty spadły do najniższego poziomu od grudnia 2022 r. W tym kierunku mogą także podążać notowania ropy, aby móc najpierw osiągnąć najniższe poziomy od czerwca przy 68–65 USD za baryłkę WTI.
Niemniej jednak w 2024 może dojść do sytuacji, gdy ropa ponownie podrożeje, co prognozuje agencja EIA w swoim najnowszym raporcie. Produkcja ropy naftowej w USA w tym roku wzrośnie nieco mniej, niż wcześniej oczekiwano, podczas gdy popyt spadnie, podała we wtorek EIA. Wraz ze zbilansowaniem rynku ceny średnio mogą być wyższe, co oznaczać by mogło, że aktualnie obserwowane spadki mogą być ostatnimi przed kolejnym wzrostem cen w kolejnych kwartałach.