W środę do godziny 16-tej notowania złotego do dolara i euro pozostawały stosunkowo stabilne. Wahania USD/PLN i EUR/PLN, na które nie miały wpływu wyniki przetargu 5-letnich obligacji, dano o majowej inflacji PPI (2,2 proc.), ani też gorsze od prognoz dane o majowej produkcji przemysłowej (8,1 proc. wobec 10,1 proc.), nie przekraczały jednego grosza.
Ciekawiej na rynku zrobiło się dopiero w okolicach 16-tej. Wyprzedaż krajowych obligacji, prowokowana przez wzrost rentowności amerykańskich papierów skarbowych, przełożył się na wyprzedaż złotego. Pod koniec dnia kurs USD/PLN testował poziom 2,8313 zł, natomiast EUR/PLN 3,7957 zł, co oznaczało odpowiednio wzrost o 2 gr i 1,9 gr wobec poziomów z wtorku.
Ostatnie dni pokazały, że notowania złotego kształtują przede wszystkim zmiany rentowności obligacji w USA oraz notowania eurodolara, czy też szerzej dolara na świecie. Twierdzeniu temu nie przeczy nawet wtorkowe silne wzmocnienie złotego, które powszechnie jest wiązane ze wzrostem przeciętnego wynagrodzenia w Polsce, a które, jeżeli bliżej się przyjrzeć, było skorelowane ze zdecydowanym spadkiem rentowności oraz z niewielkim wzrostem EUR/USD. Dane były tylko dodatkiem, który wzmocnił tę tendencję.
Dziś wciąż wymienione wyżej dwa czynniki, z naciskiem na rynek długu w USA, będą wpływać na notowania USD/PLN i EUR/PLN.
Większego wpływ nie powinna za to mieć dzisiejsza publikacja skróconego protokołu z ostatniego posiedzenia Rady Polityki Pieniężnej (RPP). Protokół, jeżeli wnioskować po ostatnich wypowiedziach części członków RPP, może zostać odebrany jako przybliżający kolejną podwyżkę stóp procentowych w Polsce (obecnie 4,25 proc.). Sugeruje to chociażby wczorajsza wypowiedź Andrzeja Wojtyny. Powołując się na przykład spóźnionych, a przez to wyższych, podwyżek stóp przez Bank Anglii, zapowiedział konieczność zaostrzenia polityki monetarnej, żeby zapobiec nagłemu wzrostowi inflacji.