Przed zamknięciem

Publikacja: 05.07.2007 16:09

Dzisiejsza sesja miała wyjaśnić wątpliwości, jakie pojawiły się na sesji

wczorajszej w związku z wyznaczeniem nowego rekordu hossy przy niewielkiej

aktywności oraz z tym, że zaraz po wyznaczeniu tego rekordu ceny lekko

spadły. Dziś, gdy już ponownie w grze byli gracze zza oceanu i rynki

światowe miały mieć więcej ikry, mieliśmy się dowiedzieć, która strona

rynkowej gry ma w tej chwili przewagę. Chodzi oczywiście o krótki termin,

gdyż co do szerszego horyzontu, to chyba nikt nie ma wątpliwości.

Niestety wątpliwości nie zostały rozwiane. Tuż po rozpoczęciu notowań

kursy zaczęły spadać, co było na początku reakcją na informacje o

wykolejeniu się pociągu londyńskiego metra. Jako że informacje były

szczątkowe na rynku pojawiła się obawa, czy wspomniany wypadek nie był

przypadkiem związany z działaniem jakiejś grupy terrorystycznej. Emocji

trochę było, co widać na wykresach. Zwłaszcza indeksów zachodnich. U nas

spadek także się pojawił, ale jego skala była umiarkowana, co dobrze

świadczy o rodzimych inwestorach, którzy nie poddali się chwilowej

słabości.

Po 10:00 spadek się zakończył i rynki rozpoczęły powolną wspinaczkę. Sama

wspinaczka była powolna, ale na domiar złego była ona przerwana okresem

konsolidacji cen. To sprawiło, że faktycznie, poza wspomnianym porannych

spadkiem, dzień był dość nudny. Niestety to przełożyło się także na

wielkość obrotu, który okazał się być jeszcze niższy niż wczoraj.

Ta niska wartość obrotu to niby dobry znak dla posiadaczy długich pozycji,

ale tak naprawdę to znak, że sesja jest zupełnie bez znaczenia. Tu cenami

nie rządził poważniejszy kapitał. Nadal więc pozostajemy w niewiedzy, czy

wczorajsze rekordy coś znaczą. Owszem, patrząc na wykres można przyjąć, że

potwierdzają one trend, ale problem w tym, że przy niskiej aktywności taki

rekord nie jest zbyt wiarygodny.

Nie pozostaje więc nic innego, jak poczekać na kolejną sesję z nadzieją,

że tym razem pojawi się większy kapitał i potwierdzi ruch cen. Jest na to

szansa, bo jutro czeka nas publikacja danych z rynku pracy w USA. Jest

więc całkiem prawdopodobne, że gdyby publikacja okazała się zaskakująca

mogłaby wywołać małe zamieszanie.

Komentarze
Co martwi ministra finansów?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Komentarze
Zamrożone decyzje
Komentarze
W poszukiwaniu bezpieczeństwa
Komentarze
Polski dług znów na zielono
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Komentarze
Droższy pieniądz Trumpa?
Komentarze
Koniec darmowych obiadów