Przed zamknięciem

Publikacja: 10.08.2007 15:29

To był ciekawy tydzień. Zaczął się wprawdzie dość spokojnie, ale od połowy

było już znacznie więcej ruchu, a tym samym i emocji. Wspomniany spokojny

początek sam w sobie wiele mówił o potencjale każdej z rynkowych stron.

Poniedziałek zaczął się pod piątkowym minimum, ale popyt szybko urósł w

siłę i udało się zakończyć dzień na plusie. Później przyszedł wtorek.

Reklama
Reklama

Także i tego dnia popyt okazał się większy od podaży, co ponownie

podniosło ceny. Oba te dni wywołały u niektórych graczy nadzieję na

większe odbicie. Tym bardziej, że nastroje poprawiały się na całym

świecie. Początek notowań w środę zdawał się to potwierdzać, ale tylko

przez chwilę. Później było już gorzej. Warty odnotowania był fakt wzrostu

obrotu na sesji środowej. Wcześniejsze dwie mogły pochwalić się marnym

Reklama
Reklama

wynikiem.

Wreszcie przyszedł czwartek. Przecena zdecydowanie przyspieszyła. Na rynku

amerykańskim był to drugi największy zjazd tamtejszych indeksów w tym

roku. U nas wprawdzie aż takiego dramatu nie było, ale i tak nie

uniknęliśmy przeceny. W końcówce tej sesji pojawił się popyt. Powodem były

nadzieje na wyznaczenie podwójnego dna. Czwartkowy spadek sprowadził ceny

Reklama
Reklama

w okolice poniedziałkowego minimum. Liczono, że po dobrej sesji w Stanach

ceny pójdą w górę, a później może i wyjdą ponad poziom 3660 pkt. Jak już

wiemy, ceny w Stanach silnie spadły, co przekreśliło szanse na obronę

poniedziałkowej minimum. Piątek był już tylko tego konsekwencją.

Kończymy tydzień w zawieszeniu. Przecena na rynkach jest spora, ale to

Reklama
Reklama

nadal nie jest taka skala problemu, która wymagałaby podejmowania

nadzwyczajnych środków (czytaj: cięcia stóp procentowych przez Fed).

Scenariusz poluzowania polityki pieniężnej w USA jest może nieco bardziej

prawdopodobny niż tydzień temu, ale nadal nie na tyle, by uznać go za

niemal pewny. Zauważmy, że by cięcie stóp w USA miało jakiś sens, musi się

Reklama
Reklama

dokonać w porozumieniu z innymi bankami centralnymi świata, bo inaczej

dolar straci jeszcze bardziej na wartości. W tej chwili na świecie

tendencja jest raczej odwrotna i mówi się o możliwości kolejnych podwyżek.

Do tego szefem Fed nie jest już Greenspan, a Bernanke. Tu robi rożnicę.

Ten drugi jest mniej skory do ratowania zarządzających, którzy wcześniej

Reklama
Reklama

lekką ręką angażowali się w ryzyko. Fed pomoże tylko wtedy, gdy uzna, że w

dłuższym terminie istnieje ryzyko dla gospodarki.

Komentarze
Dziwna strategia
Komentarze
Wiarygodny emitent to podstawa
Komentarze
Gołębio-jastrzębia decyzja
Komentarze
Korekta jeszcze nie teraz?
Materiał Promocyjny
Ruszyła ofensywa modelowa Nissana
Komentarze
Czas na inteligentny policy mix
Komentarze
Obligacje do tablicy
Reklama
Reklama