Część uczestników rynku pozostanie na pewno nieprzekonana o tym co robić aż do ogłoszenia decyzji - stąd jeśli FOMC obetnie stopę podstawową o 25 pb, może nastąpić umocnienie dolara: oczekuję jednak, że nie dalej niż do 1,4630 EURUSD, co przełożyłoby się na poziomy 2,4350-2,44 na dolarzłotym.

Najważniejsza spośród dzisiejszych publikacji danych makroekonomicznych - indeks koniunktury ZEW w Niemczech - wspierała dolara. Odczyt na poziomie -37,5 pkt. (oznacza to, że blisko 70% przepytywanych analityków uważa, że sytuacja gospodarcza Niemiec pogorszy się w najbliższym okresie) pozwolił na ruch z 1,4710 do 1,4670 EURUSD. Później jednak dolar nieznacznie tracił pole, dzień kończąc na poziomach 1,4710 i 2,4250.

Do otwarcia rynku amerykańskiego złoty tracił, cierpiąc z powodu ruchu ku dolarowi, a od walut rynków wschodzących, szczególnie dzięki atakowi dolara na poziom 112 USDJPY. Jednak po przebudzeniu rynku amerykańskiego na parach złotego widoczny był odnotowywany w indeksach największych banków spadek niechęci do ryzyka. Nasza waluta odrobiła straty poniesione przed 14:00, wracając z poziomów 4,99 GBPPLN, 2,4385 USDPLN i 3,5763 EURPLN niżej: 4,96 GBPPLN, 2,4240 USDPLN i 3,5670 EURPLN. Wszystko to działo się mimo nie najlepszej sytuacji na warszawskiej giełdzie: najważniejszy indeks WIG20 odnotował spadek o 0,61%, indeksy giełd europejskich również zawiodły (francuski CAC40 stracił na przykład 0,78%). Na rynku amerykańskim, po początkowych delikatnych wzrostach indeksy pozostają na poziomach zbliżonych do poziomów odniesienia - na pewno mamy do czynienia z pewną nerwowością przed decyzją FOMC. Jak zostanie ona odebrana? Gdy dwa miesiące temu obcięto stopy o 50 pb, na rynkach zapanowała euforia - wyglądało to jak remedium na wszelkie objawy kryzysu. Obecnie jednak trwa ocenianie wpływu, jaki na gospodarkę amerykańską będzie miał ostatni kryzys finansowy. Ewentualna zbyt gołębia retoryka FOMC nie pozwoliłaby spodziewać się wzmocnienia fundamentów gospodarki amerykańskiej. Już teraz niektórzy analitycy mówią o gwałtownym spowolnieniu tempa wzrostu PKB w IV kwartale w USA. Może do tego rzeczywiście dojść, jeśli problemy kredytobiorców przesunęły się z sektora nieruchomości do sektora kredytów konsumpcyjnych. Wtedy zmniejszony popyt mógłby istotnie odbić się na tempie wzrostu PKB. Jeśli do tego dodalibyśmy sezonowe efekty związane z okresem świątecznym - a więc i efekt bazy - najbliższy odczyt tempa wzrostu PKB w USA może być rozczarowujący.