Złoto podrożało o około 25%, zaś srebro mniej bo niecałe 8%. W pierwszych dwóch przypadkach duża część obrotów generowana jest przez inwestorów finansowych, ci zaś przyczyniali się do wzrostu cen zawsze kiedy obserwowaliśmy spadek notowań dolara. Dodatkowo w przypadku ropy duże znaczenie odegrał efekt psychologiczny, zwłaszcza w okresie kiedy notowania zbliżały się do poziomu 100 dolarów za baryłkę. Odwrócenie tendencji w tym przypadku może okazać się niekorzystne dla notowań, zwłaszcza w przypadku złota. Gdyby doszło do przyspieszenia wzrostu gospodarczego i poprawy sentymentu na rynkach akcji, a jednocześnie do umocnienia dolara (taka koincydencja jest prawdopodobna), cena złota mogłaby wyraźnie się obniżyć. Lepsza koniunktura wprawdzie pomagałaby cenom ropy, ale z kolei z powodu wspomnianej "gry na setkę" obserwowany poziom cen wobec ewentualnego spadku EURUSD mógłby zostać uznany za zbyt wysoki. Ceny w obydwu przypadkach rosłyby natomiast w scenariuszu dalszego agresywnego obniżania stóp w USA.
Żywność będzie droga przynajmniej do lata
Ze względu na ograniczenia ze strony podaży ceny żywności utrzymają się na wysokim poziomie przynajmniej do momentu, kiedy będziemy mogli dokładniej oszacować wielkość przyszłorocznych zbiorów. Wiemy, że areał uprawny w USA ma wzrosnąć o 3%, jednak o te obszary będą rywalizować pszenica, soja i kukurydza. Pierwsze dwa surowce drożały przez cały miniony rok w wyniku zestawienia słabych zbiorów i rosnącego popytu ze strony Chin. Ceny kukurydzy spadły w pierwszej połowie roku po tym jak amerykańscy rolnicy zwiększyli areał upraw w skali najwyższej od 1944 roku. Pod koniec roku rośnie również jednak cena kukurydzy, gdyż inwestorzy zdają sobie sprawę, że areał znów zostanie zmniejszony, gdyż będą o niego rywalizować droga pszenica i soja. W konsekwencji spadek cen jest możliwy tylko w następstwie bardzo dobrych zbiorów.
Co dalej z przemysłowymi?
Rok 2007 był zdecydowanie najgorszym w przypadku metali przemysłowych. Na plusie jest ciągle miedź, gdzie element inwestycyjny odgrywa dość istotną rolę i w związku z tym wzrost kursu EURUSD był czynnikiem wspierającym ceny. Czynnik ten nie pomógł jednak innym metalom, takim jak cynk (stracił ponad 40%), nikiel (ostatecznie -20%, mimo iż w pewnym momencie był na 80% plusie) czy aluminium (które traci ponad 15%). Metale przemysłowe straciły przede wszystkim na perspektywie słabszego wzrostu gospodarczego, który powinien doprowadzić do spadku popytu. Nie pomogły z pewnością zapasy, które były bardzo wysokie w pierwszej połowie roku i dopiero w drugiej połowie zaczęły istotnie spadać. W najbliższym roku możemy być świadkami spadku popytu z Chin, gdzie zasadnicza część przygotowań do Olimpiady jest już za nami, a władze starają się ograniczyć ekspansję poprzez bardziej restrykcyjną politykę monetarną (wyższe stopy w połączeniu ze zwiększeniem poziomu rezerwy obowiązkowej). Ostrzejszy spadek cen jest mało prawdopodobny, gdyż spadki powinny być wykorzystywane do odbudowywania zapasów. To jednak za mało abyśmy doświadczyli hossy w tym segmencie rynku. Do tego potrzebny jest również solidny wzrost w USA.