TMS Brokers: Miesiąc pod znakiem spadku eurodolara

Miniony miesiąc przebiegał pod znakiem dalszej zniżki notowań eurodolara, jednak spadek ten nie był tak silny jak miało to miejsce w poprzednich dwóch miesiącach

Publikacja: 04.03.2010 18:47

Kurs EUR/USD na początku lutego kształtował się w okolicach poziomu 1,4000, odnotowując w kolejnych dniach spadek w okolice 1,3440. Dopiero ten poziom wsparcia zatrzymał dalszą zniżkę głównej pary walutowej. Jak zawsze na początku miesiąca poznaliśmy dane z amerykańskiego rynku pracy. Publikacja okazała się dość niejednoznaczna, co było także widoczne po reakcji rynku. Zatrudnienie w sektorze pozarolniczym w grudniu spadło o 20 tys. podczas, gdy oczekiwano wzrostu o 5 tys. Poprzedni odczyt za grudzień został zrewidowany z poziomu -85 tys. do -150 tys. co w bezpośrednim porównaniu miesiąc do miesiąca wskazuje na lekką poprawę sytuacji na amerykańskim rynku pracy.

Pozytywnie zaskoczył także odczyt stopy bezrobocia, która spadła do poziomu 9,7%. Inwestorów cieszyć mogły również publikacje wskaźników przedstawiających dynamikę sprzedaży detalicznej oraz produkcji przemysłowej w USA. W styczniu sprzedaż detaliczna wzrosła o 0,5% m/m, wobec oczekiwań na poziomie 0,3% m/m. Lepiej od prognoz wypadł także odczyt dynamiki produkcji przemysłowej, która wyniosła w styczniu 0,9% m/m, podczas gdy uczestnicy rynku oczekiwali wyniku na poziomie 0,7% m/m. Pod koniec lutego poznaliśmy zrewidowany odczyt dynamiki amerykańskiego PKB za IV kw. w ujęciu zannualizowanym. Wyniosła ona 5,9%, wypadając lepiej od oczekiwań, które kształtowały się na poziomie 5,6%. Widać, że kondycja amerykańskiej gospodarki ulega systematycznej poprawie jednak tempo tego ożywienia nie jest wystarczające, aby zachęcić przedsiębiorstwa do zwiększania zatrudnienia.

Dość zaskakującą decyzją dla większości inwestorów była podwyżka stopy dyskontowej przez Fed. Stopa ta określa koszt awaryjnych pożyczek jakie amerykańskie banki mogą zaciągać w Rezerwie Federalnej. Podwyżka tej stawki o 25 pb do poziomu 0,75% w pierwszym momencie zrodziła spekulacje, że jest to sygnał szybszego niż zakładano wzrostu kosztu pieniądza w USA. Ostatecznie jednak po napływie wielu komentarzy ze strony przedstawicieli Rezerwy Federalnej uznano, że jest to jedynie wyraz normalizacji polityki monetarnej w USA. Już od pewnego czasu Fed dość wyraźnie sygnalizował chęć stopniowego wycofywania pakietów stymulujących z rynku oraz stopniowego ograniczania płynności szczególnie w sektorze bankowym. Dodatkowo podczas wystąpienia B. Bernanke przed amerykańskim Kongresem, szef Fed powtórzył znaną wszystkim frazę, że stopy procentowe w USA powinny zostać utrzymane na dotychczasowym niskim poziomie przez dłuższy czas. Dodał on również, że ciężko będzie ograniczyć ryzyko w sektorze bankowym jedynie poprzez wprowadzenie nowych surowszych regulacji. Ponadto stwierdził, że długofalowym skutkiem kryzysu finansowego będzie utrzymujące się w USA bezrobocie.

W lutym notowania eurodolara zniżkowały w dużym stopniu pod wpływem tracącej na wartości europejskiej waluty. Problemy finansowe Grecji oraz niektórych pozostałych gospodarek strefy euro powodują, że unia walutowa przeżywa niemałe problemy. Rosnące kwotowania CDS dla greckiego długu oraz wzrastający spread pomiędzy rentownościami greckich a niemieckich obligacji świadczą o tym, że inwestorzy z niepokojem patrzą na problemy tego kraju. Pojawiły się także pewne spekulacje, że unia walutowa może nie przetrwać tego kryzysu. Wszystko to wpływało na znaczący spadek wartości euro.

W drugiej części lutego kurs głównej pary walutowej skonsolidował się w przedziale wahań 1,3440 – 1,3700. Po tak silnym ruchu spadkowym istnieje możliwość wystąpienia korekty i wzrostu kursu eurodolara w okolice 1,3800, a nawet 1,4000. Wpływ na to może mieć chwilowa poprawa nastrojów na rynku w związku z problemami Grecji. Do 16 marca kraj ten ma przedstawić konkretny plan redukcji deficytu budżetowego. Dodatkowo ewentualna udana aukcja obligacji jaką Grecja zmuszona będzie przeprowadzić w tym czasie wesprzeć może wartość euro. Jednak po zakończeniu korekty notowania eurodolara powinny powrócić do spadków. W lutym obserwować można było podwyższoną zmienność notowań USD/JPY. W pierwszej części miesiąca dominował wzrost notowań tej pary walutowej, która doszła w okolice poziomu 92,20. Dalszy wzrost kursu USD/JPY zatrzymała linia średnioterminowego trendu spadkowego. Notowania jena względem dolara odbiły się od niej schodząc w okolice 88,80. Umocnienie jena wynikało głównie z rosnącej w drugiej części lutego awersji do ryzyka m.in. pod wpływem narastających obaw o problemy finansowe Grecji. Wielu inwestorów w dalszym ciągu postrzega japońską walutę jako bezpieczną inwestycję oraz dobre miejsce do przeczekania rynkowych zawirowań.

W lutym istotne spadki obserwować można było w przypadku notowań GBP/USD. Kurs tej pary walutowej wybił się dołem z kilku miesięcznej konsolidacji spadając w okolice poziomu 1,4800. Funt również przeżywa ostatnio pewne trudności. Gospodarka brytyjska w dalszym ciągu odczuwa skutki kryzysu. Tamtejsze władze monetarne podkreślają konieczność dalszego łagodzenia polityki pieniężnej, a ostatnio na horyzoncie pojawiły się także problemy na scenie politycznej związane ze zbliżającymi się wyborami parlamentarnymi. Wszystko to negatywnie wpływa na notowania funta.

[srodtytul]Rynek krajowy[/srodtytul]

Złoty rozpoczął miniony miesiąc od osłabienia, jednak później było już tylko lepiej. Kurs EUR/PLN z nawiązką odrobił wcześniejsze straty, schodząc do poziomu 3,9400 – najniższego od ponad roku. Jak pokazały pierwsze dni marca nie był to jeszcze koniec umocnienia polskiej waluty. Złoty powinien pozostawać silny również w kolejnych miesiącach.W lutym można było zauważyć dość silną korelację pomiędzy notowaniami polskiej waluty a wahaniami światowych indeksów giełdowych. To właśnie dość silna wyprzedaż na giełdach dała na początku miesiąca impuls do osłabienia złotego. Późniejszemu odrabianiu strat przez indeksy towarzyszyła aprecjacja rodzimej waluty. Z uwagi na wspomnianą korelację, dalsze rozstrzygnięcia na światowych parkietach będą istotne dla złotego. Obecnie kluczowe jest to, czy główne indeksy zdołają w najbliższym czasie wzrosnąć ponad styczniowe maksima. Jeśli tak to powstanie przestrzeń do dalszej zwyżki, która powinna służyć polskiej walucie. Natomiast jeżeli nowe maksima nie zostaną ustanowione, indeksy prawdopodobnie powrócą do silniejszych spadków, przez co w notowaniach złotego może powstać negatywna presja.

Rodzima waluta pozostając pod wpływem światowych giełd, nie reagowała bezpośrednio na dalszy ciąg niepokojów związanych z problemami fiskalnymi Grecji. Choć w Polsce sytuacja fiskalna również nie jest najlepsza, inwestorzy nie doszukiwali się żadnych analogii.

Przedstawiony pod koniec stycznia plan Plan Konsolidacji i Rozwoju 2010-2011 oraz zatwierdzona w pierwszej połowie lutego aktualizacja Programu Konwergencji uwiarygodniły działania naszego kraju zmierzające do ograniczenia deficytu budżetowego. Dzięki nim czynnik fiskalny w najbliższym czasie nie powinien tworzyć negatywnej presji w notowaniach złotego. Ponownie istotny może stać się on w czerwcu, kiedy to rząd będzie dokonywał aktualizacji budżetu.

Dane jakie napłynęły w lutym z polskiej gospodarki, choć nie zawsze wypadały lepiej od prognoz, to jednak nie wpłynęły negatywnie na dobry wizerunek naszego kraju na arenie międzynarodowej. Niższy od oczekiwań okazał się odczyt sprzedaży detalicznej za styczeń. W miesiącu tym odnotowała ona wzrost o 2,5% r/r, podczas gdy prognozowano zwyżkę o 5,3%. W pewnym stopniu negatywny wpływ na te dane mogła mieć dość ciężka zima. Warunki atmosferyczne nie odcisnęły natomiast swojego piętna na produkcji przemysłowej. Wskaźnik ten w styczniu wzrósł aż o 8,5% r/r, przy zakładanej zwyżce na poziomie 6,2%.

Dynamika wzrostu cen towarów i usług pozostawała wysoka – zdołała nawet w pierszym miesiącu br. wzrosnąć do poziomu 3,6% r/r, czyli nieco ponad górne ograniczenie pasma odchyleń od celu inflacyjnego. W kolejnych miesiącach oczekuje się jednak jej dynamicznego spadku. Wg nowego członka Rady Polityki Pieniężnej A. Rzońcy w wakacje może zejść ona nawet pod poziom 2%. Jak wynika z przedstawionych w lutym danych w styczniu zmalała presja inflacyjna ze strony rynku pracy. Dynamika wzrostu wynagrodzeń w miesiącu tym wyniosła zaledwie 0,5% r/r (oczekiwano zwyżki o 2,7%), natomiast zatrudnienie spadło o 1,4% r/r. Dość silny wzrost odnotowała stopa bezrobocia – dotarła ona do poziomu 12,7%, co było jednak wynikiem zbliżonym do prognoz.

Mimo niezbyt dobrej sytuacji na rynku pracy, przedstawiciele RPP rozważają zaostrzenie nastawienia do polityki pieniężnej. Skłoniła ich do tego przedstawiona w lutym projekcja inflacji. Centralna ścieżka najnowszych prognoz wskazuje, iż dynamika wzrostu cen towarów i usług będzie w roku bieżącym i w kolejnych dwóch latach wyższa niż zakładały to dotychczasowe szacunki. Dokonano również rewizji w górę prognoz dotyczących wzrostu PKB w w 2010 r., zbliżając je do oczekiwań rządowych. Zgodnie z centralną ścieżką, nasza gospodarka w bieżącym roku powinna wzrosnąć o 3,1%. Po publikacji projekcji inflacji, prezes NBP, będący jednocześnie przewodniczącym RPP, stwierdził, iż należy zacząć myśleć o zaostrzeniu polityki pieniężnej. Wagi tym słowom dodaje fakt, iż dotychczas S. Skrzypek należał do grona członków Rady o najbardziej łagodnym nastawieniu do polityki monetarnej. Trudno jeszcze stwierdzić, jak jego poglądy prezentują się na tle nowowybranej Rady, która po raz pierwszy w całkowicie zmienionym składzie obradowała w lutym. Wydaje się jednak, iż jej nowi członkowie nie będą mieli bardziej „gołębich” poglądów niż dotychczasowi przedstawiciele tej instytucji.

Słowa S. Skrzypka potwierdzają nasze dotychczasowe prognozy, iż pierwszych podwyżek stóp procentowych w naszym kraju należy spodziewać się w drugiej połowie bieżącego roku. Będą one wspierać polską walutę. By jednak uczestnicy rynku zaczęli je w pełni dyskontować niezbędna wydaje się zmiana tonu oficjalnych komunikatów formułowanych przez RPP po comiesięcznej decyzji o wysokości stóp procentowych. W lutym komunikat ten, choć sporządzony przez nowych członków Rady, był bardzo zbliżony do dotychczasowych. RPP pozostawiła koszt pieniądza na dotychczasowym poziomie tłumacząc tę decyzję m.in. tym, iż w jej opinii prawdopodobieństwo ukształtowania się inflacji w średnim terminie powyżej, jak i poniżej celu na poziomie 2,5% r/r, należy uznać za jednakowe. Podkreślili oni, że koniunktura w naszym kraju w dalszym ciągu się poprawia. Ponadto wyrazili nadzieję, iż pewna stabilizacja zatrudnienia może zapowiadać wyhamowanie negatywnych tendencji na rynku pracy.

W kontekście wspomnianych słów S. Skrzypka inwestorzy powinni dużą wagę przykład do komunikatów, które będą publikowane przez RPP w kolejnych miesiącach.

[i]Michał Fronc i Tomasz Regulski, Departament Analiz - Dom Maklerski TMS Brokers S.A.[/i]

Komentarze
Zamrożone decyzje
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Komentarze
Co martwi ministra finansów?
Komentarze
W poszukiwaniu bezpieczeństwa
Komentarze
Polski dług znów na zielono
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Komentarze
Droższy pieniądz Trumpa?
Komentarze
Koniec darmowych obiadów