Czy podaż się cofa i czeka na atak? Czy to tylko podpucha, by nakarmić naiwnych? Czy, czy, czy…? Być może. Ode mnie nikt się nie dowie, co to faktycznie jest, bo ja tego nie wiem. Równie dobrze, rynek może sobie rosnąć tak dalej. Niezależnie od tego, z czym mamy w tej chwili do czynienia najważniejszą wiadomością jest wzrost cen. Póki jest, nie ma co się wysilać na jakieś karkołomne scenariusze. Jak ktoś chce zebrać laur tego, co złapał szczyt, proszę bardzo. Śmiało mu go oddaję. Dla mnie podstawą w zwątpienie rynku będzie spadek cen. Nie oznacza to, że ślepo wierzę we wzrosty. Tak naprawdę, mnie nie obchodzi, co się wydarzy. Wykresy same wskażą mi sposób zachowania. Na razie oddalamy się od wsparcia. Co więc pozostaje?