Rynek oczekiwał czegoś więcej, zwłaszcza po wcześniejszych wypowiedziach przedstawicieli amerykańskiej administracji, którzy sugerowali, że mocniejszy dolar mógłby pomóc w walce z inflacją. Być może taki, a nie inne przesłanie G-8 było tylko wynikiem absencji członków banków centralnych?
Złoty: Ostatnie dni nie przyniosły większych zmian w notowaniach euro i franka, które oscylowały wokół 3,3850 zł i 2,10 zł. Nieznacznie podrożał natomiast brytyjski funt (do 4,30 zł), ale przede wszystkim amerykański dolar. W piątek był wart nawet 2,2190 zł. W poniedziałek za sprawą osłabienia się "zielonego" na rynkach światowych, notowania spadły do 2,1910 zł. Inwestorzy nie zareagowali zbytnio na opublikowane w piątek dane o majowej inflacji konsumenckiej, która przewyższyła prognozy na poziomie 4,3 proc. r/r. Odczyt wyniósł 4,4 proc. r/r, chociaż ta opublikowana dzisiaj przez Eurostat, a liczona wg. norm unijnych (HICP) wyniosła 4,3 proc. r/r. Niemniej jednak w piątek ważna okazała się wypowiedź Mariana Nogi z RPP, który przyznał, iż być może cykl podwyżek stóp procentowych zakończy się na planowanym na koniec czerwca ruchu do 6,00 proc. Tak czy inaczej członkowie RPP będzie obserwować sytuację makroekonomiczną, w tym kolejne dane z gospodarki, w tym zaplanowaną na koniec miesiąca publikację projekcji inflacyjnej NBP. Tymczasem już dzisiaj o godz. 14:00 poznamy dane nt. płac (oczekiwania 11,5 proc. r/r w maju), jutro nt. bilansu na rachunku obrotów bieżących (spodziewany -1,5 mld EUR w kwietniu), w środę mamy informacje o produkcji przemysłowej (7,4 proc. r/r w maju) i cenach PPI (2,6 proc. r/r w maju), a tydzień zakończymy odczytem inflacji bazowej netto w maju, która mogła przyspieszyć do 3,3 proc. r/r z 2,8 proc. r/r w kwietniu. Dużo informacji i wiele interpretacji. Wydaje się, że nie w tym momencie trudno będzie jednoznacznie określić, czy RPP zdecyduje się na podwyżki stóp procentowych powyżej poziomu 6,00 proc. w tym roku. Tym samym paradoksalnie większe znaczenie dla złotego w najbliższych dniach mogą mieć wahania kursu euro względem dolara na rynkach światowych, a ewentualnego wyraźniejszego umocnienia się naszej waluty można będzie spodziewać się dopiero w przyszłym tygodniu, kiedy to zaplanowane zostało posiedzenie RPP (24-25 czerwca).
Euro/dolar: Za piątkowy silny spadek notowań wspólnej waluty odpowiedzialne były przede wszystkim pierwsze przecieki wyników irlandzkiego referendum ws. eurokonstytucji. Bo jej odrzucenie przez Irlandczyków może mieć też wymiar gospodarczy - stanie się pewnym rodzajem hamulca dla dalszego rozwoju Unii Europejskiej i zmniejszy jej konkurencyjność, zwłaszcza kosztem wyrastających na nowych globalnych liderów Brazylii, Rosji, Indii i Chin. Niemniej jednak to temat na długie lata, a zachowanie się inwestorów na rynku walutowym miało bardziej wymiar psychologiczny. Tak czy inaczej złamane zostało wsparcie w okolicach 1,5365, co dawało szanse na skuteczny atak w kierunku minimum z 8 maja b.r. na poziomie 1,5284. Jednak minimum zostało ustanowione na 1,5301 i na dalszą zniżkę zabrakło już sił. Dolar nie dostał wsparcia w postaci danych o majowej inflacji CPI, która wprawdzie była nieco wyższa od prognozowanej w ujęciu miesięcznym (0,5 proc. m/m), ale zgodne z szacunkami ekonomistów okazały się odczyty CPI w ujęciu bazowym (0,2 proc. m/m i 2,3 proc. r/r). Z kolei kolejny słaby odczyt indeksu nastrojów konsumenckich Uniw. Michigan na połowę czerwca (spadek do 56,7 pkt.) doprowadził do odbicia się EUR/USD w piątek po południu. Brak wyraźnych sformułowań odnoszących się do pozycji dolara po zakończonym w sobotę spotkaniu ministrów finansów grupy G-8 doprowadził do dalszego spadku wartości "zielonego" w poniedziałek (EUR/USD 1,5450 o godz. 12:38).. Inwestorom nie wystarczyły zapewnienia Sekretarza Skarbu USA, Henry?ego Paulsona, iż silny dolar pozostaje w interesie Stanów Zjednoczonych, notabene ciepło przyjęte przez francuską minister Christine Lagarde. Inwestorzy oczekiwali czegoś więcej, co byłoby sygnałem dla ewentualnej interwencji, która doprowadziłaby do umocnienia się dolara i tym samym "podcięła skrzydła" spekulacjom na rynku ropy naftowej. Tymczasem w poniedziałkowe południe baryłka ropy na giełdzie w Nowym Jorku w transakcjach terminowych oscylowała wokół 135 USD, a zapowiedzi zwiększenia produkcji przez Arabię Saudyjską i obawy ministrów finansów, co do negatywnego wpływu drogiej ropy na światową gospodarkę, pozostały bez echa. Z drugiej strony inwestorzy liczyli chyba na zbyt wiele po spotkaniu G-8, zwłaszcza, że odbyło się ono bez udziału przedstawicieli banków centralnych. Inna sprawa, że o możliwej interwencji nigdy nie mówi się oficjalnie, gdyż jest to działanie ingerujące w prawa wolnego rynku. Zdaniem byłego szefa Banku Japonii, Eisuke Sakakibary do ewentualnych działań raczej nie przyłączy się Japonia, a FED już uczynił przełomowe kroki zmieniając swoje nastawienie wobec dolara. Tymczasem czasu jest coraz mniej. Dzisiaj pojawiły się kolejne "jastrzębie" wypowiedzi ze strony ECB, a opublikowana przez Eurostat majowa inflacja nieoczekiwanie przewyższyła wstępne odczyty i wyniosła 3,7 proc. r/r. To przybliża lipcową podwyżkę stóp procentowych w strefie euro i tym samym ryzyko ponownych wzrostów EUR/USD i za tym też rekordów ropy naftowej. Czyli powrót do tego, co oglądaliśmy do tej pory. W najbliższych dniach inwestorzy będą też śledzić publikacje danych makro i kalendarz wystąpień oficjeli z ECB i FED. Jeszcze dzisiaj po południu czekają nas odczyty indeksu aktywności gospodarczej w Nowym Jorku (prognoza czerwcowa: -2,0 pkt.) i kwietniowego napływu kapitałów netto do USA (szacunki 71,5 mld USD), a wieczorem indeks nastrojów wśród pośredników nieruchomości NAHB. Z kolei jutro przed południem opublikowany zostanie czerwcowy indeks ZEW z Niemiec (progn. -42 pkt.) i kwietniowy bilans handlowy w strefie euro, a po południu dane z USA o liczbie wydanych pozwoleń i rozpoczętych budów w maju. Sytuacja techniczna EUR/USD nie wyklucza ponownego testowania okolic 1,53 jeszcze do pierwszej połowy tego tygodnia. Niemniej, jeżeli do niego nie dojdzie, to trzeba będzie się liczyć z powolnymi zwyżkami EUR/USD, które przypieczętowane zostaną szczytem w okolicach 3 lipca b.r. (kiedy ECB być może podwyższy stopy procentowe do poziomu 4,25 proc.).
Sporządził:
Marek Rogalski