W centrum zainteresowania znalazła się ropa. Podrożała ona o 2%, dając pozytywny impuls także innym rynkom. Wczorajszy optymizm jednak szybko wyparował i dziś ponownie wrócił strach przed pogłębieniem kryzysu na peryferiach Strefy Euro.
[srodtytul]Wyższe prognozy cen ropy[/srodtytul]
Wczorajszy wzrost cen ropy był reakcją na podwyższenie przez Goldman Sachs prognozowanych cen ropy na koniec 2011 roku do 120 dolarów i do 140 dolarów na koniec przyszłego roku. Swoje szacunki podwyższyli również analitycy Morgan Stanley, prognozując odpowiednio cenę baryłki na poziomie 120 i 130 dolarów. Optymizmu wystarczył tylko na jeden dzień. Dzisiejszy poranek przynosi spadek cen o prawie 1%. O tym jak będą kształtowały się notowania w kolejnych godzinach, zdecydują nastroje na rynkach globalnych oraz publikowane po południu tygodniowe dane nt. zapasów paliw w USA. Analitycy ankietowani przez agencję Dow Jones oczekują, że zapasy ropy spadną o 1,3 mln baryłek, natomiast zapasy benzyny i destylatów wzrosną odpowiednio o 400 tys. i 300 tys. baryłek.
Wtorkowa zwyżka cen nie zmieniała układu sił na wykresie ropy Brent. W krótkim terminie kontynuowana jest stabilizacja. W nieco dłuższym nie można natomiast wykluczać jeszcze jednej fali wyprzedaży, która mogłaby sprowadzić kurs w okolice 102 dolarów.
[srodtytul] Goldman Sachs o Chinach[/srodtytul]