Co ciekawe, widoczna poprawa pojawiła się w sytuacji, gdy agencja Moody’s ogłosiła, że umieszcza rating Japonii na liście możliwych obniżek. Agencja przyznała od razu, że jest mało prawdopodobne, by przyszła zmiana ratingu była większa niż 1 stopień. Spokojna reakcja rynków na tą wiadomość wynika z tego, że to już nie pierwszy taki ruch względem długu Japonii. Moody’s nie jest tu liderem. Rynki zdążyły przyjąć do wiadomości, że sytuacja Japonii jest w tej chwili trudna. Przypomnijmy, że w na początku roku, gdy uzgadniano plany cięć i oszczędności, które miały skutkować spadkiem zadłużenia, wzięły w łeb za sprawą katastrofy trzęsienia ziemi i fali tsunami oraz późniejszych problemów z elektrownią Fukushima i przerwami w dostawach prądu.
Indeks w Tokio zakończył notowania wzrostem o 2,0 proc. Dziwne? Tylko częściowo. Przypomnijmy, że zmiana perspektywy ratingu dla Japonii nie była zaskoczeniem. Mimo to, miała wpływ na poziom notowań jena. Waluta japońska straciła na wartości, co szybko znalazło przełożenie na poziom wycen akcji japońskich eksporterów, którym słabszy jen zdecydowanie służy.