Wczoraj indeksy amerykańskie zyskały na wartości ponad 1 proc. Skala zwyżki nie jest może dla nas zaskoczeniem, gdyż w chwili zamykania notowań w Warszawie w USA już trwał wzrost. Tu nie chodzi o samą skalę wzrostu, ale to, w jakich warunkach się on pojawił. Można je uznać za niesprzyjające. Rynek wzrósł choć wcześniej opublikowany niekorzystne dane makro. Najpierw pojawiła się wiadomość o większym niż się spodziewano spadku wskaźnika ISM Chicago, a kwadrans później pojawiła się informacja o zaskakująco niskiej wartości wskaźnika zaufania konsumentów.
W obu przypadkach mówimy o publikacjach, które zazwyczaj mają znaczenie dla rynku i są w stanie wpływać na poziom notowań. Tym razem zostały one zignorowane. Co ważniejsze, różnice między wartościami oczekiwanymi, a faktycznymi były naprawdę spore, a i tak nie miało to dla rynku większego znaczenia. Co się dzieje? Optymizm. Na rynku panuje znaczny optymizm. Czy jest on uzasadniony? Ostatnie publikacje raczej go podważają, ale przyjęto założenie, że obecne osłabienie w przemyśle ma związek z wydarzeniami w Japonii, a więc w kolejnych miesiącach wskaźniki aktywności będą już wyżej. Odgrywa tu rolę także faza cyklu zmiany zapasów, ale to także uznano za czynnik przejściowy. W przypadku wskaźnika zaufania konsumentów osłabienie tłumaczy się wysokimi cenami ropy naftowej oraz chwilowymi perturbacjami na rynku pracy, które jak wiemy właśnie się wyciszają. Problem w tym, że ocena bieżącej sytuacji, na co miałyby wpływ wspomniane czynniki nie zmieniła się za bardzo (spadek z 40,2 do 39,3 pkt.). Za to za spadek wskaźnika odpowiada jego składowa oczekiwań (spadek z 83,2 do 75,2 pkt.). To on jest mocno skorelowana ze zmianami konsumpcji i taki układ zmian wcale nie jest mało ważny. Być może okaże się krótkotrwały, ale lekkomyślnością jest z góry zakładanie, że to nie ma znaczenia.
[ramka]
[link=http://www.parkiet.com/temat/71.html]Sprawdź [b]notowana kontraktów terminowych[/b] » [/link]
[link=http://www.parkiet.com/temat/35.html]Czytaj [b]komentarze Kamila Jarosa[/b] »[/link]