Reklama

Ostry zjazd notowań złota

W październiku cena złota w ujęciu dolarowym stopniała o 3,1 proc. W dobiegającym końca listopadzie podaż „dołożyła" kolejne 7 proc. Co dalej?

Aktualizacja: 06.02.2017 13:06 Publikacja: 29.11.2016 09:28

Ostry zjazd notowań złota

Foto: Archiwum

Metale szlachetne są największym przegranym ostatnich tygodni. Silny dolar oraz rosnące kursy akcji i rentowności obligacji skarbowych w USA spowodowały, że apetyt na złoto drastycznie zmalał, czego potwierdzeniem są twarde dane. – Fundusze ETF oparte na złocie zanotowały właśnie najsilniejszy odpływ w skali czterech tygodni, licząc od lipca 2013 r. – wskazuje Ole Hansen, szef działu strategii rynków towarowych Saxo Banku.

Mocna przecena

Notowania złota osiągnęły właśnie poziom, przy którym zaczynają się pojawiać wątpliwości co do kontynuacji trwającego rok trendu wzrostowego. Liczby mówią same za siebie.

W październiku (-3,1 proc.) ceny spadły o przeszło 100 dolarów na uncji. W listopadzie (-7 proc.) podaż ponownie „docisnęła", sprowadzając notowania poniżej psychologicznej bariery 1200 dolarów za uncję.

– Zjazd poniżej 1172 oznaczać będzie dalszą słabość na rynku. Powrót cen powyżej 1203 dolarów za uncję może zasygnalizować nadejście konsolidacji – uważa Ole Hansen.

Podobny scenariusz kreśli Dorota Sierakowska, analityk DM BOŚ. – W średnioterminowej perspektywie dolar pozostaje silny, co sprawia, że złoto wciąż ma potencjał spadków. Obecnie cena kruszcu znajduje się przy ważnym technicznym oporze 1200 dolarów za uncję. Najbliższym istotnym wsparciem są okolice 1172–1173 – wyjaśnia specjalistka.

Reklama
Reklama

Ryzyko polityczne na plus

Nieco bardziej optymistyczny pogląd od Hansena i Sierakowskiej reprezentuje Rafał Sadoch, analityk DM mBanku. Ekspert dość jednoznacznie stawia na trwały powrót cen powyżej poziomu 1200 USD za uncję.

– Jeśli zastanowić się nad perspektywami złota, to w przypadku dalszej aprecjacji dolara będzie ono tracić na wartości. Niemniej jednak wydaje się, że przestrzeń do umocnienia amerykańskiej waluty w krótkim terminie się wyczerpuje. Na horyzoncie rysują się także inne elementy, które mogą wydźwignąć notowania złota ponownie powyżej 1200 dolarów za uncję, w perspektywie do końca tego roku – przekonuje ekspert DM mBanku. Według niego języczkiem u wagi będzie polityka. – Złoto traktowane jest jako jedno z najbezpieczniejszych aktywów, zyskujące w czasach wzrostu niepewności. Tej może pojawić się sporo w najbliższym czasie. Już w niedzielę odbędzie się referendum konstytucyjne we Włoszech oraz wybory prezydenckie w Austrii. Obydwa wydarzenia mogą być katalizatorem do wzrostu niepewności politycznej w strefie euro, a zatem czynnikiem wspierającym cenę złota. Patrząc za ocean, sporą niewiadomą mogącą doprowadzić do wzrostu napięcia na rynku jest prezydentura Donalda Trumpa – tłumaczy analityk DM mBanku.

Ze sporą dawką optymizmu o perspektywach złota wypowiada się także Bartosz Sawicki, kierownik departamentu analiz TMS Brokers. – Presja na metale szlachetne zostanie utrzymana, dopóki inwestorzy nie skończą wyceniać zapowiedzianej przez Donalda Trumpa stymulacji fiskalnej. Jednak jeśli się głębiej zastanowić, to jego prezydentura powinna stać pod znakiem wyższego ryzyka politycznego i większej zmienności na rynkach finansowych, co będzie stymulować popyt na „bezpieczne" złoto. Poza tym najbliższe miesiące to wiele wydarzeń na europejskiej scenie politycznej, które mogą wywołać niepokój. Mowa o niedzielnym referendum konstytucyjnym we Włoszech czy przyszłorocznych wyborach we Francji (wiosna) i Niemczech (jesień) – ocenia Sawicki.

14 grudnia – dzień sądu

Najbardziej powściągliwy w swoich osądach jest Bartosz Zawadzki, dyrektor działu analiz Admiral Markets. Jego zdaniem sytuacja na rynku złota jest na tyle niejasna, że warto zachować wstrzemięźliwość i wstrzymać się z decyzjami inwestycyjnymi, przynajmniej do 14 grudnia. – Radziłbym poczekać na posiedzenie FOMC, które powinno dać więcej wskazówek, w którą stronę pójdzie mocno wykupiona amerykańska waluta i rynkowe stopy procentowe, a tym samym złoto – podpowiada Zawadzki.

[email protected]

pytania do... Marcina Kiepasa, głównego analityka easyMarkets

Niekorzystny wynik niedzielnego referendum we Włoszech napędzi strachu przed przyszłorocznymi wyborami we Francji i Niemczech.

Reklama
Reklama

Istotnym wydarzeniem w najbliższych dniach będzie referendum konstytucyjne we Włoszech. Czy wynik głosowania „zatrzęsie" rynkami finansowymi?

Referendum konstytucyjne we Włoszech nie jest wydarzeniem pokroju Brexitu czy wyborów prezydenckich w USA. Dlatego trudno oczekiwać, że wyniki głosowania wywołają trzęsienie ziemi na rynkach finansowych. Szczególnie że interpretacja wyników nie jest do końca aż tak oczywista, a samo referendum (jeżeli wygra opcja NIE dla reformy Senatu Włoch) stanowi jeden z czynników w łańcuszku zdarzeń mogących zwiększać ryzyko polityczne w Europie. Niemniej jednak jakieś bezpośredniej reakcji na wyniki referendum można oczekiwać.

Jaką strategię inwestycyjną przyjąć w zależności od wyników referendum? Jak się zachować, jeśli wygra opcja premiera Renziego? A co zrobić, gdy Włosi powiedzą „nie" – na jakie aktywa wtedy postawić?

Wygrana opcji TAK powinna się przełożyć na umocnienie euro i spadek rentowności włoskiego długu. Zwycięstwo opcji NIE sprowokuje odwrotną reakcję. Niemniej jednak, mając na uwadze, w jakim miejscu są oba rynki, czyli uwzględniając słabe zachowanie euro w ostatnich tygodniach i falę wyprzedaży obligacji na świecie, należy założyć, że w tym drugim przypadku (opcja NIE) reakcja rynkowa może być dwukrotnie silniejsza niż w pierwszym. Przekładając to na konkretne wartości, jeżeli dla EUR/USD punktem wyjścia będzie poziom 1,06, to przegrana zwolenników reformy Senatu powinna skutkować spadkiem do 1,05 dolara. Na wyniki referendum w głównej mierze w sposób bezpośredni będzie reagowała wspólna waluta, jak również włoska giełda i obligacje. W prostej interpretacji wygrana opcji premiera Renziego będzie oznaczała szanse na większą stabilność, przewidywalność i skuteczność włoskiej polityki. Będzie oznaczała kontynuację rządu Renziego. A także nieco zmniejszy strach przed przyszłorocznymi wyborami we Francji i Niemczech. W tym układzie wygrana opcji TAK oznacza umocnienie euro, spadek rentowności włoskiego długu i poprawę nastrojów na tamtejszej giełdzie. Oczywiście w przyszłości ta reforma może utorować drogę do zwycięstwa populistom w 2018 roku, ale teraz nikt tym się nie będzie przejmował.

Wygrana opcji NIE to upadek rządu Renziego, wzmocnienie populistów, być może przedterminowe wybory w 2017 roku i większy strach przed wyborami we Francji i w Niemczech. I to byłby najbardziej negatywny scenariusz. Jednak jeżeli wyłączymy z tego zestawienia upadek rządu i przedterminowe wybory, to pierwsza negatywna reakcja (osłabienie euro, tańszy dług, spadki na włoskiej giełdzie) na wyniki referendum będzie tylko reakcją krótkoterminową. Przede wszystkim dlatego, że pozostałe „negatywy" będą dość odległe.

W ostatnich miesiącach to właśnie polityka wyznaczała punkty zwrotne na rynkach finansowych. Wystarczy wymienić Brexit, wybór Donalda Trumpa na prezydenta USA czy próbę zamachu stanu w Turcji. Jakie wydarzenia polityczne w przyszłości mogą w podobny sposób oddziaływać na nastroje?

Reklama
Reklama

Wydaje się, że polityka coraz częściej będzie stawać się jednym z kluczowych elementów kształtujących sytuację na rynkach. Przede wszystkim dlatego, że społeczeństwa coraz częściej chcą zmian, przez co nie ma naturalnej kontynuacji, a są mniejsze, większe lub wręcz rewolucyjne zmiany. W najbliższych miesiącach inwestorzy powinni zwracać uwagę na wybory w Europie (ze szczególnym uwzględnieniem Francji), obserwować coraz bardziej napiętą sytuację na linii Turcja–UE, przyglądać się pierwszym decyzjom prezydenta Trumpa, monitować kwestię Brexitu, a także śledzić działania Rosji. —MBL

Komentarze
Stopy procentowe spadną
Materiał Promocyjny
Inwestycje: Polska między optymizmem a wyzwaniami
Komentarze
Gospodarczy zegar tyka
Komentarze
Mocny okres przedświąteczny
Komentarze
Fed i RPP obetną stopy?
Materiał Promocyjny
Jak producent okien dachowych wpisał się w polską gospodarkę
Komentarze
Rada pod presją danych
Komentarze
Plan pokojowy w centrum uwagi
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama