We wrześniu czekają nas istotne posiedzenia największych banków centralnych, a zeszłotygodniowa konferencja w Jackson Hole ani trochę nie przybliżyła nas do wywnioskowania, co na nich może się wydarzyć. Już w przyszłym tygodniu mamy posiedzenie EBC, na którym przedstawione zostaną najświeższe projekcje inflacji i wzrostu gospodarczego. Rynek oczekuje, że rada prezesów z Mario Draghim na czele po raz kolejny powstrzyma się od ogłoszenia decyzji o zmniejszaniu skali zakupów obligacji z początkiem roku, czekając tym samym na kolejny ruch Fedu. A posiedzenie FOMC już za dwa tygodnie. Wydaje się, że wraz ze stabilnymi odczytami dotyczącymi inflacji oraz polepszającymi się ostatnio danymi dotyczącymi wzrostu gospodarczego członkowie Fedu zakomunikują plan redukcji bilansu, utrzymując jednocześnie w grze grudniową podwyżkę stopy referencyjnej. Wszystko oczywiście będzie zależało od szczegółów, ale wydaje się, że rynek nie do końca wierzy w taki rozwój wydarzeń. Implikowane prawdopodobieństwo podwyżki do końca roku jest na poziomie 35 proc., a rentowności amerykańskich obligacji długoterminowych w okolicach tegorocznych minimów. Pole do zaskoczeń, a co za tym idzie – do ruchu w górę rentowności, wydaje się w tej chwili bardzo duże. Zwłaszcza że statystycznie wchodzimy w okres polepszania się danych gospodarczych w USA, dalej odnotowujemy solidne dane z Europy i nie widać negatywnych efektów umacniającego się od początku roku euro na dane eksportowe z Niemiec.