Wygląda na to, że rynek jest tak spragniony dobrych wieści, że przyjął za dobrą monetę historię o porozumieniu rozbitym na etapy. Prawdopodobnie jakieś ustalenia zostaną podjęte, część nawet zrealizowana. Nie zmienia to jednak faktu, że konflikt wykracza daleko poza kwestie handlowe i trudno wyobrazić sobie szybkie, jeśli w ogóle, porozumienie. Czy Chiny zrezygnują z ograniczeń w przepływie kapitału? Być może. Czy sprywatyzują największe firmy? Praktycznie niemożliwe. Pytania o fundamentalne dla chińskiego modelu gospodarczego kwestie składają się na długą listę i w zasadzie każda z nich to w oczach strony amerykańskiej problem.

Na razie na rynkach trwa wiosna. Ciepły wietrzyk powiał ostatnio zza kanału La Manche. Premier Johnson doprowadził do uchwalenia umowy rozwodowej z UE, co nie udało się poprzedniej szefowej rządu, termin brexitu zaś został kolejny raz odroczony. W porównaniu z poprzednimi okresami zainteresowania ryzykownymi aktywami, obecny wyróżnia się podręcznikową korelacją cen akcji i obligacji. Gdy pierwsze rosną, drugie spadają. Moim zdaniem przyczyną nie jest spadek niepewności płynącej z geopolityki, przynajmniej nie w dominującym stopniu. Coraz większy wpływ na inwestorów ma teza, że nie zobaczymy recesji w USA, a jedynie nieco niższą dynamikę PKB. W połączeniu ze wsparciem fiskalnym, na które liczą rynki, stworzyłoby to otoczenie niezbyt przyjazne dla obligacji. ¶