Brak jasnej i zrozumiałej dla uczestników rynku komunikacji ze strony banku centralnego co do dalszych działań spowodował, że widocznie wzrosła także zmienność na polskich obligacjach. Obecnie jest o 50 proc. wyższa niż w przypadku 10-latek czeskich i aż trzykrotnie wyższa niż węgierskich. Tamtejsze władze monetarne stawiają w większym stopniu na wiarygodną komunikację z rynkiem, aby uniknąć zaskoczeń. Odmienna postawa NBP skutkuje więc rosnącą niepewnością i wzrostem zmienności. Nasze papiery do niedawna zachowywały się lepiej niż obligacje w regionie. Obecnie jednak inwestorzy wyceniają niepewność dotyczącą dalszych i czasami sprzecznych sygnałów płynących z RPP poprzez oczekiwanie wyższej premii za ryzyko. Spread względem 10-latek czeskich czy niemieckich jest najwyżej od ponad roku. Czeskie papiery z długiego końca kosztują obecnie ok. 2,35 proc., a bund -0,15 proc. Tymczasem dochodowość polskich 10-latek przebiła 2,6 proc. O 1,1 pkt proc. wyżej kwotowane są węgierskie papiery 10-letnie. Sytuacja nie ulegnie zapewne większym zmianom w najbliższych tygodniach. Rynek wycenia agresywne podwyżki stóp w kolejnych kwartałach. Już na początku listopada inwestorzy będą mieli szanse skonfrontować swoje oczekiwaniami z decyzją bankierów centralnych. Presja na polskie obligacje się utrzymuje, a kolejna niespodzianka może pchnąć dochodowości wyżej.