– Sytuacja polskiego indeksu WIG20 nadal co prawda może przemawiać za dalszymi wzrostami, jednak z dużą dozą ostrożności trzeba podejść do kolejnych sesji z dwóch powodów. Pierwszy z nich to ten, że rynek wykonał już całkiem solidne odreagowanie w górę i dotarł do zakresu lokalnego oporu – rejony podażowego przypadającego na strefie 2330–2335 punktów. Drugim powodem, który warto będzie wkalkulować w dalszy handel jest to, że podobnie jak polski indeks – reszta światowych indeksów również jest już w miejscach dosyć ryzykownych, jeśli chodzi o podejmowanie kolejnych prób reakumulacyjnych bez wcześniejszego cofnięcia korekcyjnego. Zatem może być to kwestia już zdroworozsądkowego wstrzymania się z dalszymi podejściami, póki indeksy nie pokażą chociaż minimalnych korekt w kolejnych dniach – wskazują analitycy BM mBanku. Dodają, że zdrowa korekta naszemu rynkowi wyszłaby na dobre.
– W przypadku polskiego indeksu dobrze byłoby ujrzeć korektę sięgającą rejonów 2270 punktów przynajmniej tak, by można było rozsądniej szukać reakcji popytowych. Wszystko wyżej jednak stanowi dosyć spore ryzyko cofnięcia – uważają eksperci.
Nawet ostatnie wzrosty nie zmieniają faktu, że WIG20, licząc od początku roku, nadal jest na minusie.