Rafał Sadoch, BM mBanku: Nerwowo w krótkim terminie, ale...

Dalsze turbulencje wciąż są możliwe. Ale w średnim i długim terminie nadal można być optymistą. Bankierzy centralni złagodzą ton i wrócimy do naturalnych trendów – mówi Rafał Sadoch, analityk BM mBanku.

Publikacja: 26.09.2023 18:58

Rafał Sadoch, analityk BM mBanku

Rafał Sadoch, analityk BM mBanku

Foto: parkiet.tv

Fed podczas ostatniego posiedzenia zgodnie z oczekiwaniami pozostawił stopy procentowe na niezmienionym poziomie. Wydźwięk po posiedzeniu i przedstawione prognozy nie wlały natomiast w serca inwestorów optymizmu. Co nas czeka?

Rynek dostosowuje się do nowej wyceny dalszej ścieżki stóp procentowych. Poznaliśmy nowe prognozy i większość członków FOMC spodziewa się, że to jeszcze nie jest koniec podwyżek stóp, a co ważniejsze, uważają, że w 2024 r. zobaczymy jedynie cięcie stóp o 50 pkt baz. A przecież rynek jeszcze jakiś czas temu zakładał, że skala obniżek może wynieść aż 150 pkt. W horyzoncie do końca przyszłego roku możemy więc spodziewać się stóp procentowych jedynie o 25 pkt bazowych niższych. niż obecnie. W 2025 r. spodziewane są obniżki o 50 pkt baz. To powoduje, że wtedy nadal będziemy ze stopami procentowymi w okolicach 4 proc. To wskazuje na to, że wyższe stopy procentowe zostaną z nami na dłuższy czas. Rynek teraz się do tego dostosowuje. To powoduje wzrost rentowności obligacji. To dostosowanie do nowych oczekiwań powoduje odpływ kapitału od ryzykownych aktywów. Ceny akcji więc spadają i na razie nic nie zapowiada, aby końcówka września przyniosła jakąś istotną poprawę, szczególnie że spadamy obecnie poniżej istotnych poziomów na wykresach.

Jak głęboki charakter może mieć to dostosowanie rynkowe? Dzisiaj trudniej być optymistą?

Jeśli chodzi o średni i długi termin, nadal można być optymistą. Co się odwlecze, to nie uciecze. Podwyżka stóp procentowych jest jeszcze możliwa i to oczywiście skutkuje turbulencjami, które są podobne do tych, które widzieliśmy w sierpniu, kiedy został obniżony rating Stanów Zjednoczonych i rentowności wzrosły. Patrząc jednak na dłuższy termin, to w końcu cykl podwyżek stóp się zakończy. Amerykańscy bankierzy złagodzą retorykę i wrócimy do naturalnych trendów. Widzimy krótkoterminowe zaburzenia i oczywiście trudno prognozować, jak mocne one będą, szczególnie że mamy też kilka innych elementów. Mam tutaj na myśli chociażby problemy sektora nieruchomości w Chinach, są też pytania, czy nie będzie kolejnego „zamknięcia administracji rządowej” w USA. Tematów pobocznych jest sporo i one mogą determinować, jak głębokie będzie cofnięcie. Wraz jednak z tym, jak turbulencje będą przechodzić, rynek powinien się uspokajać. Poza tym pamiętajmy, że amerykańska gospodarka cały czas wygląda relatywnie dobrze i to w krótkim okresie może prowadzić do pewnego paradoksu. Im bowiem będą lepsze dane z amerykańskiej gospodarki, tym Fed będzie bardziej przekonany do tego, by podwyższać stopy procentowe. Patrząc długoterminowo, to zdrowa gospodarka powinna udźwignąć relatywnie wysokie stopy procentowe i z tego powodu jest spokojny. Rynek akcji ma to do siebie, że jeśli pojawiają się zaburzenia, to są one skoncentrowane w czasie, a jeśli mijają, to wracamy do powolnych wzrostów.

Co więc może być pierwszym sygnałem zmieniających się nastrojów? Będą to chociażby wspomniane słabsze dane z amerykańskiej gospodarki?

To na pewno może być jeden z czynników. Im gorsze dane z amerykańskiej gospodarki, tym lepiej dla inwestorów na Wall Street. Fed wielokrotnie mówił, że aby inflacja wróciła do celu, potrzebne jest też schłodzenie rynku pracy. Ten natomiast jest rozgrzany. Jeszcze w czerwcu Fed spodziewał się, że szczyt stopy bezrobocia wypadnie w okolicach 4,5 proc., a teraz mowa jest o około 4 proc. Kolejny sygnał, który potencjalnie może zwiększyć popyt na ryzyko, może nadejść z rynku surowców. Tutaj mamy korektę notowań ropy naftowej po ostatnich wzrostach. W ostatnich tygodniach widać było natomiast, że wyższe ceny ropy negatywnie wpływają na notowania akcji, bo to oznacza wyższą inflację i bardziej jastrzębie banki centralne. Jeśli więc surowce się cofną, presja na bankierów centralnych też będzie mniejsza. Wszystkie elementy, które mogą wpłynąć na politykę pieniężną, będą wpływały na nastroje.

Co miałoby zatrzymać wzrosty cen surowców? Po stronie podaży ropy naftowej mamy przecież działania zmierzające do mniejszego wydobycia...

Ograniczenia podaży to faktycznie główny czynnik, który wywindował ceny ropy na dziesięciomiesięczne szczyty. Patrząc natomiast na popyt, czyli koniunkturę gospodarczą, to widzimy problemy chociażby w strefie euro czy Chinach. Jeśli więc popyt z tego powodu będzie spadał, to jest szansa na korektę ruchu wzrostowego na rynku surowców.

Stopy procentowe tematem numer jeden. A co z recesją? Czy przypadkiem nie jest ona niedoceniania? Może znaleźć przełożenie na wyniki spółek na Wall Street.

Na razie wyniki spółek potrafią pozytywnie zaskakiwać inwestorów. Jeśli wyniki uległyby pogorszeniu, to automatycznie będziemy to widzieli w danych makro. Będzie to też sygnał dla Fedu, że trzeba bardziej poluzować politykę pieniężną.

Inwestycje
Trzy warstwy regulacji
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Inwestycje
Jak przeprowadzić spółkę przez spór korporacyjny?
Inwestycje
Porozumienia akcjonariuszy w spółkach publicznych
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Inwestycje
Unikanie sporów potransakcyjnych