W ubiegłym roku 90 proc. osób uprawnionych do otrzymania świadczenia z ZUS wystąpiło o emeryturę zaraz po ukończeniu 60 lat (kobiety) lub 65 lat (mężczyźni) albo w ciągu najbliższych 12 miesięcy. Decyzje te były podejmowane zapewne z różnych przyczyn. Jedni i tak nie byli już nigdzie zatrudnieni. Inni nie mogli dłużej pracować ze względu np. na stan zdrowia czy sytuację rodzinną. Jeszcze inni wybrali opcję: emerytura z ZUS plus działalność gospodarcza (wtedy płaci się tylko składkę zdrowotną).
Pewnie wielu spośród tych, którzy z różnych przyczyn zaprzestali aktywności zawodowej, może mieć problemy z dopięciem domowego budżetu. Nie mówiąc już o utrzymaniu poziomu życia, do jakiego się przyzwyczaili.
W końcu ubiegłego roku ZUS wypłacał ponad 365 tys. emerytur niższych niż świadczenie minimalne (a to wynosi w tym roku 1588,44 zł brutto). Około 80 proc. takich emerytur dostają kobiety. Powyżej 3 tys. zł brutto, po ostatniej waloryzacji, otrzymuje tylko 35 proc. kobiet, w tym niespełna 8 proc. – ponad 5 tys. zł brutto. Lepiej wygląda to w przypadku mężczyzn. Świadczenia 74 proc. z nich przekraczają 3 tys. zł brutto, a 25 proc. – 5 tys. zł brutto.
Zdaniem ekspertów w przyszłości emerytury z ZUS mogą być jeszcze niższe w relacji do dochodów z pracy. W 2020 r. stopa zastąpienia wynosiła 42 proc., czyli przechodząc na emeryturę, mogliśmy spodziewać się świadczenia w wysokości 42 proc. dotychczasowego wynagrodzenia. W 2022 r. wskaźnik ten nawet wzrósł do 54 proc., ale był to efekt dodatkowych świadczeń, a nie stałej tendencji. Według prognoz (np. opublikowanych na stronie ZUS) do 2060 r. stopa zastąpienia może spaść nawet do ok. 19 proc. (przy założeniu obecnego wieku emerytalnego).
W gorszej sytuacji mogą znaleźć się kobiety, które często płacą niższe składki i na ogół robią to krócej co najmniej o pięć lat niż mężczyźni.