Jarosław Grzywiński, BCC: Hossa na sWIG80. Gorzej z WIG20

Definicja hossy się zmieniła. Nie jestem optymistą, jeśli chodzi o kontynuację wzrostów – mówi Jarosław Grzywiński, były szef warszawskiej giełdy, ekspert ds. rynków kapitałowych w BCC.

Publikacja: 07.08.2023 14:10

Gościem Andrzeja Steca w Parkiet TV był Jarosław Grzywiński, były szef warszawskiej giełdy, ekspert

Gościem Andrzeja Steca w Parkiet TV był Jarosław Grzywiński, były szef warszawskiej giełdy, ekspert ds. rynków kapitałowych w BCC

Foto: parkiet.tv

Na warszawskim parkiecie w ostatnich dniach widać pochmurne niebo, czasem burze. To tylko korekta w długoterminowym trendzie wzrostowym, czy może kres hossy?

Musimy się przyzwyczaić, że cykle koniunkturalne na rynkach kapitałowych będą coraz krótsze. Trendy, które nazywamy zbyt optymistycznie hossą, to zjawiska przejściowe. Trzeba się przygotować na co najmniej jeszcze dwie zmiany w ciągu najbliższych dwunastu miesięcy. Rynki kapitałowe stały się bardzo wrażliwe. Definicja hossy też się zmieniła. Nie jestem optymistą, co do kontynuacji wzrostu. W Warszawie prawdziwą hossę widzimy na indeksie małych spółek, czyli sWIG80. WIG20 nie jest już tak bardzo optymistycznym wskaźnikiem w tym roku.

Może na krajowym rynku TFI po kilkunastu latach coś się ruszy i klienci zaczną szukać wyższych zysków w funduszach akcji. W bankach Polacy trzymają już niemal 2 biliony złotych. Możliwy jest taki scenariusz?

To jest powolna i długa droga. Szybciej dodatkowe środki trafią do funduszy, które inwestują w akcje spółek zagranicznych. TFI przeżywają jedne z najgorszych lat w historii. W 2022 r. rynek akcji tureckich osiągnął w Polsce niesamowitą popularność, więc TFI mogą się powoli odbudować. O ile pozwolą na to kwestie regulacyjne. Szefowie wielu TFI skarżą się, że kwestie compliance zbyt dominują aktywny udział w pomnażaniu portfeli klientów.

W ostatnich tygodniach złoty pokazuje muskuły. I to pomimo danych o coraz mniejszym zaangażowaniu inwestorów zagranicznych na krajowym rynku obligacji. Z czego wynika ta moc?

Jest to wypadkowa szerszego zjawiska, czyli relacji euro-dolar i tego, co się dzieje na rynkach globalnych. Nie przywiązywałbym się do prognoz, że dolar będzie spadał w dłuższym okresie w relacji do złotego. Przygotowałbym się raczej na to, że wrócimy do parytetu sprzed 1-2 lat.

Kilkanaście miesięcy temu mówił pan, że polską gospodarkę czekają trudne chwile i one nadeszły. Konsumpcja, inwestycje, PMI – wszystko jest słabe, pesymistyczne. Kiedy nastąpi mocniejsze odbicie?

Podtrzymuję to, co powiedziałem rok temu w Parkiet TV, choć z małą korektą. Przyzwyczailiśmy się do wskaźników, które nie do końca odzwierciedlają, co naprawdę dzieje się w gospodarce. Pominęliśmy kwestie rozwoju małych i średnich przedsiębiorstw w Polsce. Nie zauważamy, że kilkaset tysięcy działalności gospodarczych zostało zawieszonych lub wyrejestrowanych. Skupiamy się na sektorze gospodarki kontrolowanej przez Skarb Państwa bądź dużych korporacjach. To zakłamuje obraz, co tak naprawdę dzieje się w gospodarce. Fakt recesji nie jest dogłębnie analizowany. Uciekliśmy przed sztormem, który był przepowiadany na różnych rynkach. JP Morgan wieszczy, że dopiero 2024 rok będzie prawdziwym oczyszczeniem gospodarki i zajdą zjawiska, które spowodują nową konfigurację, stworzenie nowych biegunów gospodarczych.

Niedawno mieliśmy ofertę publiczną akcji Dr Ireny Eris. Miała to być wskazówka dla inwestorów i innych spółek czy uda się pozyskać kapitał na rynku kapitałowym na rozwój, na inwestycje. Niestety oferta nie doszła do skutku. Jak można to wytłumaczyć?

Po pierwsze, nie było konsensusu rynku wokół debiutu spółki. Po drugie, było zbyt dużo myślenia życzeniowego jeżeli chodzi o animatorów debiutu. Założono, że rynek przyjmie debiut bez głębszego rozpoznania. Przy IPO spółki Dino kilka lat temu animatorzy 2-3 lata budowali księgę popytu, co miało sens. Tutaj była droga na skróty. Po trzecie, rynek powiedział „sprawdzam”, jeśli chodzi o wycenę spółki. Wycena nie była adekwatna do tego, co się dzieje na rynku. Chodzi o podstawowe wskaźniki spółki, jak EBITDA, prognozy sprzedaży i rozwoju,... Inwestorzy zagraniczni też nie zrozumieli do końca tej oferty. Większość działań związanych z tym IPO było nastawionych na rynek krajowych inwestorów.

Marazm na rynku pierwotnym będzie trwał więc w najlepsze?

Niestety jest to zamknięte koło. Inwestor, spółki, potencjalni emitenci muszą mieć dobrą wycenę na polskim rynku, żeby na niego wrócili. Niesamowicie rozwija się zjawisko, nie do końca komentowane publicznie, czyli rynek pozagiełdowy. Rośnie na tych spółkach, które mogłyby być emitentami. Trzeba poukładać te puzzle od nowa i przerwać zamknięte koło. Mamy niezadowolonych inwestorów, emitentów z wycen, którzy czują się nieprzygotowani. Nie widzę ośrodka motywującego, jakim kiedyś była sama giełda, żeby przyciągnąć nowych emitentów.

Tymczasem na rynku amerykańskim dużo się dzieje. Niedawno jedna z agencji obniżyła rating dla amerykańskiego długu. To epizod czy punkt zwrotny, jeśli chodzi o postrzeganie amerykańskich obligacji, a co za tym idzie dolara?

Ostatnie 2-3 lata spowodowały częściowe ograniczenie zaufania do rynku obligacji amerykańskich. W przyszłym roku za oceanem są wybory prezydenckie, co jest elementem niepewności. Przewiduje więc 12 miesięcy podwyższonej niepewności na rynku obligacji amerykańskich i powrót entuzjazmu, ale dopiero po wyborach. Raczej 2024 nie będzie rokiem spadku dolara, a jego aprecjacji.

Na koniec załóżmy, że ma pan wybór: dwuletnie amerykańskie obligacje rządowe (z rentownością ok. 5 proc.) albo amerykańskiego blue chipa (ze stopą dywidendy w wysokości 4-5 proc.). Co by pan wybrał?

Blue chipa amerykańskiego. Wydaje mi się, że rynek amerykański czeka następna hossa po trwającej korekcie. Cały rynek od dawna przygotowuje się do nowych wycen spółek technologicznych, wzbogaconych nie tylko o sztuczną inteligencję, ale też inne elementy. Postawiłbym na blue chipa i spółki dywidendowe. Swoją drogą w Warszawie brakuje nam właśnie takich dywidend wypłacanych przez duże spółki.

Inwestycje
Kacper Nosarzewski, 4CF: W poszukiwaniu czarnych łabędzi
Inwestycje
Amerykańskie akcje większy zysk przynoszą w okresie od listopada do kwietnia
Inwestycje
Czy warto pozbywać się akcji w maju?
Inwestycje
Kamil Stolarski, Santander BM: Polskie akcje wciąż są nisko wyceniane
Materiał Promocyjny
Wsparcie dla beneficjentów dotacji unijnych, w tym środków z KPO
Inwestycje
Emil Łobodziński, BM PKO BP: Na giełdach nie dzieje się nic złego
Inwestycje
Uspokojenie nastrojów sprzyja korekcie spadkowej na rynku ropy naftowej