FSO Polonez miał zastąpić Polskiego Fiata 125p, ale oba samochody były produkowane równolegle aż do 1991 roku, gdy ostatecznie pożegnaliśmy się z „dużym Fiatem”. W rzeczywistości oba modele bardzo wiele łączyło. Polonez to przecież także Fiat, który odziedziczył po poprzedniku większość rozwiązań technicznych, w tym: układ przeniesienia napędu, zmodyfikowane silniki, układ hamulcowy oraz zawieszenie. Tak naprawdę najważniejszą różnicą było pięciodrzwiowe nadwozie hatchback.
Egzemplarz z 1986 roku – utrzymany perfekcyjnie i w 100 proc. oryginalny.
Jakie były same początki Poloneza, jak trafił z Włoch nad Wisłę? Mam to szczęście, że posiadam te informacje z pierwszej ręki. Mój ojciec Zbigniew D. Skoczek, dziennikarz motoryzacyjny, wieloletni zastępca redaktora naczelnego tygodnika „Motor”, był konstruktorem FSO w latach 1967–1979.
– Gdy na przełomie 1970 i 1971 roku Tadeusz Wrzaszczyk został ministrem przemysłu, jednym z pierwszych jego działań było opracowanie harmonogramu rozwoju licencji Polskiego Fiata 125p. Zakładał on stopniową wymianę wszystkich zespołów głównych samochodu. W wywiadzie dla tygodnika „Motor” w 1995 roku Tadeusz Wrzaszczyk wspominał: „Chcieliśmy kupić najpierw nowe nadwozie dla 125p, a za rok nowe silniki, łącznie z dieslem, i za kolejny rok mechanizmy przeniesienia napędu i podwozie”. W połowie lat 70. delegacja rządowa pojechała do Turynu. Ponieważ kończyła się licencja, a zakładano eksport Polskiego Fiata 125p na Zachód, postanowiono wybrać nadwozie zunifikowane z rodziną Fiatów, ale niebędące dla nich konkurencją – opowiada Zbigniew D. Skoczek.
To klasyczna wersja. Po latach, w Polonezie Caro, szeroki tylny słupek wypełniło dodatkowe okienko.