Weźmy tylko jeden z wielu ważnych aspektów – odpowiednie kolory. I załóżmy, że mamy spotkanie na którym pokazujemy prezentację z prognozami finansowymi. Widać już iskierki w oczach, aż tu nagle pojawia się pożar – inwestor wstaje i mówi, aby więcej do niego nie wracać. I wychodzi ze spotkania. I pytanie: co poszło nie tak. Jest wiele możliwości, ale załóżmy, że użyliśmy zielonego koloru jako tło w naszej prezentacji, a nasz inwestor miał tydzień wcześniej tragiczny wypadek: samochód o dokładnie takim kolorze przejechał jego ulubionego chomika. Na domiar złego wcześniej chomik przestraszył się i uciekł na widok granatowej sukienki jego żony, a tak się składa, że to kolor naszego logo. Inwestor, jedyne co widzi, to prognozę nieszczęścia i rozpaczy. Po takim wypadku nawet zielone dolary mogą go przyprawić o dreszcze na plecach. Czy jest się w stanie przewidzieć taki scenariusz? Na pewno nie. Bez wyraźnego feedbacku od inwestora po głowie będą krążyć różne domysły z tej sytuacji, a może prognozy były złe lub wizja rozwoju. A właśnie, że nie. Wszystko było dobrze, tylko mieliśmy pecha. I o tym trzeba pamiętać i nie poddawać się. Takich historii jest wiele.
Trzeba mieć świadomość, że wszystko bazuje na prawdopodobieństwie. Jest milion czynników, które odpowiadają za to, jak wygląda wykres bitcoina czy złota i jeszcze drugi milion czynników, o których nie mamy pojęcia.
To co się liczy to wizualny wygląd prezentacji. Od razu można zakotwiczyć inwestora na wysoką jakość lub na niedbalstwo. Tzw. pitch deck to jakby opakowanie produktu. Im będzie lepsze, tym odczucia klientów (w tym przypadku inwestora) są dużo lepsze. W zdecydowanie większości prezentacje inwestorskie tworzone są przez twórców startupów. Zbyt często tworzą oni je niestety dla siebie, a nie dla inwestora.
Tak samo działają strony internetowe. Firmy tworzą je dla siebie, a nie dla klienta i jego postrzegania. Otwierając losowo kilka z nich ciągle czytamy słowa „my”, „moje”, „nasze”…
Nigdy nie można używać słowa problem w prezentacjach. Firmy czy założyciele startupów lubują się w opisywaniu swoich historii. Klienta to mało interesuje, szczególnie przy pierwszym kontakcie. Dziś trzeba zrozumieć, że klienci nie szukają produktów ani usług. Klienci szukają doświadczenia, jak ta usługa, produkt czy startup zmienią ich życie.
Kolejnym ważnym elementem jest proces zarządzania wiedzy. Tworząc profesjonalną prezentację inwestorską trzeba ułożyć i podać wiedzę inwestorowi, tak aby płynęło to jak piosenka, aby każda kolejna informacja budowała potrzebę na więcej i była podkładem na to, co nadejdzie. Trzeba pokazać, że inwestycja w nasz startup to bezpieczeństwo lokowanego kapitału, a w najgorszym wypadku zmienimy trochę świat na lepsze.