Kontrakty na mWIG40, czyli alternatywa dla średnioterminowych inwestorów

Chociaż pod względem popularności kontrakty terminowe na indeks mWIG40 zdecydowanie ustępują futures na WIG20, to dla części inwestorów mogą być bardziej atrakcyjne ze względu na bardziej stabilne trendy i łagodniejsze korekty

Publikacja: 25.08.2009 11:36

Kontrakty na mWIG40, czyli alternatywa dla średnioterminowych inwestorów

Foto: GG Parkiet

W pierwszej chwili inwestowanie w kontrakty terminowe często kojarzyć się może przede wszystkim z tzw. strategią day-trading, czyli niezwykle aktywnym obracaniem instrumentami pochodnymi, nawet wiele razy dziennie, przy zastosowaniu bardzo dużej dźwigni finansowej (osiąganej poprzez inwestowanie nawet całej dostępnej gotówki w depozyt zabezpieczający).

Faktycznie takie oblicze rynku przynajmniej w pewnym stopniu dotyczy najbardziej popularnych na warszawskiej giełdzie futures na indeks WIG20. W ostatnich tygodniach normą są sesje, na których wolumen obrotu tymi instrumentami przekracza 70 proc. liczby pozycji otwartych na koniec poprzedniego dnia. Taki współczynnik obrotu trudno byłoby sobie na dłuższą metę wyobrazić w przypadku jakichkolwiek akcji.

[srodtytul]Nie tylko day-trading[/srodtytul]

Day-trading to jednak niejedyne oblicze rynku futures. Inną grupę uczestników handlu pochodnymi stanowią inwestorzy średnioterminowi podążający za trendami w perspektywie nie godzin, lecz wielu tygodni lub nawet miesięcy. To strategia cechująca się nieporównywalnie mniejszą aktywnością, ale niekoniecznie mniej atrakcyjna. Dla inwestorów stosujących takie podejście duża krótkoterminowa zmienność notowań - która jest zaletą dla day-traderów - niekoniecznie jest pożądana. Wręcz przeciwnie, cenna jest raczej stabilność i trwałość trendów.

Wyjaśnijmy to na prostym przykładzie. Załóżmy, że kurs danego instrumentu w trakcie 5 tygodni wzrósł ze 100 do 120 zł. Ważne jest przy tym, w jaki sposób kurs zachowywał się w tzw. międzyczasie. Załóżmy, że w wariancie A rósł bardzo stabilnie (na koniec poszczególnych tygodni osiągnął odpowiednio poziomy: 104, 108, 112, 116, 120). Z kolei w wariancie B kurs podążał znacznie bardziej krętą ścieżką (105, 111, 104, 114, 120). Ostateczny wynik jest co prawda ten sam, ale w wariancie B silny spadek w trzecim tygodniu mógłby wprowadzić sporo zamieszania, skłaniając inwestora wręcz do wycofania się z rynku.

Nic więc dziwnego, że dla średnioterminowego inwestora lepszy jest wariant A, czyli stabilny trend (day-traderzy prawdopodobnie woleliby cechujący się większą zmiennością wariant B), ponieważ nie ma wtedy do czynienia z silnymi korektami i błędnymi sygnałami. Różnicę między oboma wariantami można wyrazić za pomocą lubianej przez matematyków miary ryzyka - odchylenia standardowego tygodniowych stóp zwrotu. W przypadku wariantu A odchylenie wynosi 0,2 proc., a w wariancie B - aż 6 proc.

[srodtytul]Mniejsza zmienność, większe zyski[/srodtytul]

W praktyce trudno byłoby co prawda znaleźć walory o tak znacznych różnicach w poziomie zmienności (przy takiej samej stopie zwrotu), ale faktycznie jedne instrumenty cechują się bardziej stabilnymi trendami niż inne. Tak właśnie jest w przypadku instrumentów bazowych dla notowanych na GPW kontraktów terminowych. Okazuje się, że indeks WIG20 - który jest instrumentem bazowym dla najbardziej popularnych futures - cechuje się znacznie większą zmiennością niż indeks mWIG40, który stanowi bazę dla cieszących się znacznie mniejszym zainteresowaniem kontraktów.

Jeśli weźmiemy pod uwagę okres od początku marca br. (czyli od momentu, gdy na GPW rodził się trend wzrostowy), to okaże się, że odchylenie tygodniowych stóp zwrotu w przypadku indeksu mWIG40 wynosi 2,5 proc. i jest znacznie niższe niż w przypadku WIG20 (4,2 proc.). Zwolennicy kontraktów na indeks blue chips mogliby w tej sytuacji argumentować, że niższa zmienność oznacza mniejsze potencjalne zyski, więc nie ma powodów do entuzjazmu.

Tak jednak nie jest. Podczas gdy WIG20 zyskał od początku marca 63 proc., to mWIG40 podskoczył o 85 proc. (dane z 21 sierpnia). Niższa zmienność tego drugiego indeksu nie jest więc wcale okupiona niższymi zyskami dla cierpliwych inwestorów.Dalekie od prawdy byłoby przy tym stwierdzenie, że instrumenty bazujące na mWIG40 są lepsze, ale tylko w trakcie hossy, a ewentualny powrót bessy przekreśliłby ich zalety. Twierdzenie to okazuje się jednak dalekie od prawdy. W okresie od listopada 2007 r. (kiedy już bessa zaczynała się na dobre rozkręcać) do końca lutego br. odchylenie standardowe tygodniowych stóp zwrotu z mWIG40 wyniosło 4,3 proc., podczas gdy dla WIG20 było nieco wyższe - 4,7 proc. Zmienność mWIG40 była niższa, mimo że przez cały ten okres spadł bardziej niż WIG20 (73 proc. do 64 proc.).

Jak więc widać, także w trakcie bessy mWIG40 cechował się bardziej stabilnym i silniejszym trendem. Jedyna różnica była taka, że wówczas z zalet indeksu cieszyć się mogli posiadacze krótkich, a nie długich pozycji.

[srodtytul]Mniej błźdnych sygnałów technicznych[/srodtytul]

Do tych samych wniosków można dojść, przenosząc rozważania na grunt prostej analizy technicznej. Spójrzmy na wykresy notowań kontraktów na WIG20 (FW20) i mWIG40 (FW40) w tym roku. W przypadku tych pierwszych instrumentów od czerwca pojawiają się systematycznie fałszywe lub mocno spóźnione sygnały. Najbardziej spektakularnym przykładem było przebicie przez kurs FW20 majowego dołka w połowie lipca. Sygnał do zamknięcia długich pozycji i otwarcia krótkich natychmiast okazał się całkowicie błędny - zaraz potem notowania mocno się odbiły i w kilka dni później przebiły szczyt z czerwca. Inwestorzy, którzy kierując się tym sygnałem, otworzyli długie pozycje, nie mogli liczyć na szybkie zyski - po niewielkiej zwyżce kurs zaczął spadać, a później przez pół miesiąca niemal stał w miejscu.

Zupełnie inaczej wygląda sytuacja w przypadku kontraktów FW40. Tutaj nie było fałszywego sygnału do otwarcia krótkich pozycji w czerwcu (kurs zatrzymał się niemal idealnie na poziomie majowego dołka). Z kolei kiedy notowania przebiły szczyt z czerwca, to w przeciwieństwie do FW20 nie zatrzymały się zaraz potem, lecz przez kolejne cztery tygodnie wspinały się coraz wyżej, powiększając zyski posiadaczy długich pozycji. Widać więc, że duża zmienność, atrakcyjna dla day-traderów, wcale nie świadczy o atrakcyjności kontraktów na WIG20 dla średnioterminowych inwestorów.

Chociaż futures na mWIG40 cechują się wielokrotnie mniejszymi obrotami niż FW20, to ich płynność jest zadowalająca dla średnioterminowych inwestorów stosunkowo rzadko dokonujących transakcji. W przypadku takiej strategii nie ma kluczowego znaczenia wielkość tzw. spreadów (czyli różnic między kursami ofert kupna i sprzedaży). Drugorzędne znaczenie mają również koszty prowizji (czego nie da się powiedzieć o day-tradingu). Prowizja rzędu 10 zł od każdego kontraktu to mniej niż 0,1 proc. jego wartości rynkowej.

Idąc tym tropem, można żałować, że na warszawskiej giełdzie nie da się handlować kontraktami na indeks sWIG80, który pod względem stabilności trendów okazuje się jeszcze lepszy niż mWIG40. Wskaźnik od początku marca podskoczył aż o 86 proc., podczas gdy odchylenie tygodniowych stóp zwrotu w jego przypadku wyniosło zaledwie 2,2 proc.

Paradoksalnie mimo że to kontrakty na WIG20 cieszą się największą popularnością wśród inwestorów, to indeks ten jest ułomny, jeśli chodzi o długoterminowe stopy zwrotu. Od sześciu lat tzw. siła relatywna WIG20 względem sWIG80 (oblicza się ją, dzieląc wartości jednego indeksu przez wartości drugiego) systematycznie maleje (jedynie z pewnymi przerwami, jak ta od połowy 2007 r. do końca 2008 r.).

Wadą WIG20 z punktu widzenia średnioterminowych inwestorów jest choćby to, że obejmuje bardzo małą próbkę spółek. 20 firm to jedynie ok. 5 proc. całego rynku. Poza indeksem znajdują się małe, a zarazem często najbardziej dynamicznie rozwijające się przedsiębiorstwa. Inna sprawa, że ze względu na przyjętą przez GPW metodologię WIG20 nie uwzględnia dywidend, przez co na dłuższą metę jest skazany na wolniejszy wzrost (wzrost ten będzie tym wolniejszy, im chętniej spółki będą wypłacały dywidendy).

Inwestycje
Trzy warstwy regulacji
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Inwestycje
Jak przeprowadzić spółkę przez spór korporacyjny?
Inwestycje
Porozumienia akcjonariuszy w spółkach publicznych
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Inwestycje
Unikanie sporów potransakcyjnych