Techniczna poezja prosto z Kraju Kwitnącej Wiśni

Młoty, wisielce, gwiazdy i ciemne chmury – w kontekście tematyki inwestycyjnej te nazwy mogą brzmieć zabawnie, ale w Japonii stanowią istotny element analizy technicznej. Ich znajomość i umiejętność interpretacji ułatwiają ocenę rynkowej sytuacji i pomagają dobrać odpowiednią strategię inwestycyjną

Aktualizacja: 19.02.2017 02:03 Publikacja: 19.07.2012 13:00

Techniczna poezja prosto z Kraju Kwitnącej Wiśni

Foto: GG Parkiet

W poprzednim artykule z cyklu „Profesjonalny inwestor" poświęconym japońskim technikom analizy wykresu przedstawiliśmy podstawowy arsenał narzędzi analitycznych. Wiemy już, jak skonstruowana jest świeca i co oznaczają poszczególne jej elementy – korpus i cienie. Na podstawie rozmiaru i kształtu tego pudełka z wystającymi pionowo kreskami można w łatwy sposób ocenić, kto ma rynkową przewagę – byk czy niedźwiedź. Czas więc, by pójść krok dalej i poznać formacje cenowe zbudowane z jednej lub dwóch świeczek.

W Japonii, podobnie jak w bliższym nam, czyli zachodnim, podejściu do analizy technicznej, powtarzające się na wykresach kształty to coś w rodzaju „technicznej wróżki", która podpowiada, jaki kierunek może obrać kurs w najbliższym czasie. My mamy głowy z ramionami, kliny, diamenty i trójkąty, a Japończycy młoty, wisielce, spadające gwiazdy i zasłony ciemnych chmur. W zależności od tego, w jakiej fazie trendu pojawią się te formacje, podpowiadają inwestorom, czy należy spodziewać się jego kontynuacji czy zakończenia.

Magia jednej świecy

Nazwa młot może nie brzmi zbyt optymistycznie, ale w rzeczywistości jest formacją zapowiadającą zakończenie spadków i zmianę kierunku na północny. Jak łatwo sobie wyobrazić, jest to świeczka z długim dolnym cieniem i ceną zamknięcia bliską lub równą cenie maksymalnej. W praktyce przyjmuje się, że cień powinien być przynajmniej trzy razy dłuższy od korpusu. Wiarygodność tej formacji jest największa wtedy, gdy pojawi się po silnym spadku, czyli w fazie rynkowego wyprzedania. Długi, dolny cień to wskazówka, że niedźwiedzie nie zdołały utrzymać niskich poziomów cenowych i do gry włączyły się byki. Japończycy uważają, że jest to oznaka twardego dna nie do przejścia. Stąd też, oprócz graficznego nawiązania, analogia do równie twardego narzędzia, jakim jest młot. W trendach horyzontalnych lub w początkowej fazie zniżki formacja ta traci niestety swoją wymowę.

W momencie gdy młot pojawia się po silnym ruchu w górę, mamy do czynienia z formacją wisielca. Ten sam kształt, ale zupełnie przeciwna faza trendu. Jak trafnie ujął to Steve Nison w książce „Świece i inne japońskie techniki analizowania wykresów", jeśli przychodzi z dołu – kupuj, jeśli przychodzi z góry – sprzedawaj. Wisielec jest więc ostrzeżeniem dla byków, że ich czas powoli dobiega końca. Powoli, ponieważ należy w tym przypadku poczekać na potwierdzenie. Długi dolny cień to jednak oznaka słabości podaży, więc formację można uznać za wiarygodną dopiero wtedy, gdy cena zamknięcia kolejnej sesji znajdzie się poniżej korpusu wisielca.

Szczegółowych zasad potwierdzenia nie wymaga natomiast spadająca gwiazda, trzecia podstawowa formacja jednej świecy. Jest to mały korpus z długim górnym cieniem, którego pojawienie się na wykupionym rynku zwiastuje nadejście niedźwiedzi. Tym razem wysoko ustanowione maksimum w stosunku do ceny zamknięcia świadczy o wyczerpującym się potencjale byków.

Analityczna meteorologia

Mówimy czasem, że z małej chmury duży deszcz. Japońscy analitycy techniczni przyznaliby nam rację, że chmura zapowiada opady, ale pod warunkiem że jest duża i czarna. Nawiązanie do meteorologii nie jest tu przypadkowe. Formacja zasłony ciemnej chmury to jeden z podstawowych układów dwóch świec, który pojawia się na zwyżkującym rynku i zwiastuje solidne spadki cen.

Jak wygląda? Pierwsza świeca jest długa i biała. Druga natomiast jest czarna, ma cenę otwarcia powyżej korpusu pierwszej, a zamknięcie przynajmniej na połowie jego wysokości (im niżej, tym silniejsza wymowa formacji). Można powiedzieć, że niedźwiedź próbuje zatrzymać byka i chce przejąć rynkową inicjatywę.

Z sytuacją przeciwną mamy do czynienia, gdy na wykresie pojawi się formacja przenikania. Tym razem to po czarnej świecy pojawia się biała i próbuje zakryć ją swoim korpusem. Zasada jest prosta – im większe będzie to zakrycie, czyli im wyżej znajduje się cena zamknięcia drugiej świecy, tym silniejszy jest sygnał zmiany trendu na wzrostowy.

Formacjami pochodnymi od zasłony ciemnej chmury i przenikania, tylko w bardziej ekstremalnej postaci, są układy objęcia. Owa ekstremalność polega na tym, że jedna strona rynku jeszcze wyraźniej eksponuje swoją siłę. Formacja objęcia bessy przypomina zasłonę ciemnej chmury, z tą różnicą, że korpus czarnej świecy całkowicie zakrywa korpus biały. Niedźwiedź nie próbuje już zatrzymać byka, ale jak mówią Japończycy – właśnie go unieruchomił. W przypadku formacji objęcia hossy, która odpowiada przenikaniu, układ świec będzie analogiczny, przy czym odwrotna będzie relacja sił popytu i podaży. Tym razem to byk „mówi" niedźwiedziowi „dość".

Techniczna precyzja

Formacje świec japońskich są bardziej czytelne niż ich europejskie odpowiedniki. Łatwiej bowiem rozpoznać pojedynczy młot czy przenikanie niż powstające czasem tygodniami trójkąty lub głowy z ramionami. Ta pozorna łatwość identyfikacji nie może jednak pozbawić inwestorów analitycznej czujności. Każda formacja, aby mogła zostać uznana za wiarygodną, musi powstać w odpowiedniej fazie trendu. Warto zatem przyjrzeć się rynkowi z szerszej perspektywy czasowej (w zależności od tego, w jakim horyzoncie inwestujemy) i odpowiednio zidentyfikować główny kierunek, w jakim porusza się kurs.

Ponadto „techniczne wróżki" mogą się po prostu mylić. Może to czasem wynikać z rynkowych kaprysów: podwyższona zmienność, napływ zaskakujących danych czy znane?z amerykańskiego rynku przypadki flash crash, czyli gwałtowne zmiany kursu wywoływane przez inwestycyjne?automaty funduszy typu hedge. Warto więc czasami, kosztem niższej stopy zwrotu, wstrzymać się z decyzją do momentu, gdy rynek potwierdzi słuszność „wróżby" poprzez wybicie i ruch w pożądanym kierunku.

[email protected]

Jak łączyć formacje świecowe z zachodnimi technikami analizy

Jedną z metod wzmacniania lub osłabiania sygnałów generowanych przez narzędzia analizy technicznej jest łączenie różnych wskaźników, które mają podobne funkcje. Jeśli przykładowo dwa różne oscylatory sugerują wyprzedanie rynku, jest to wskazanie silniejsze niż sygnał jednego indykatora. Nic nie stoi więc na przeszkodzie, by połączyć japońskie formacje z zachodnimi narzędziami analizy technicznej i uzyskać bardziej wiarygodną diagnozę rynku.

Jeśli kurs porusza się w szerokiej konsolidacji, w obrębie której pojawiają się krótkoterminowe zmiany kierunku ruchu, do uchwycenia momentu tej zmiany wykorzystujemy oscylatory. Odbicia w górę oczekujemy gdy RSI lub Stochastic osiągną poziomy wyprzedania rynku, a kurs dotrze do dolnej granicy wahań. Jeśli jednocześnie na wykresie pojawiłby się młot, formacja przenikania lub objęcia hossy, zwrot w górę byłby bardziej prawdopodobny. Sygnału przeciwnego, czyli spadków, spodziewalibyśmy się natomiast, gdyby wykupienie na oscylatorach potwierdził wisielec, zasłona ciemnej chmury czy objęcie bessy.

Formacje japońskie mogą też występować w duecie ze zniesieniami Fibonacciego. Na rynku rosnącym opory wyznaczone przez poziomy zniesień będzie wzmacniać pojawienie się układów zapowiadających odwrócenie trendu na spadkowy, a podczas spadków strefy wsparć oparte na teorii Fibonacciego będą potwierdzane przez formacje sugerujące przejęcie inicjatywy przez byki.

Z japońskimi formacjami połączyć też można omawiany w tym miejscu przed tygodniem wskaźnik ruchu kierunkowego. Jeśli kurs porusza się w trendzie wzrostowym, linia +Di jest wysoko nad -Di, pojawienie się jednej z niedźwiedzich formacji może okazać się fałszywe. Można zatem ruch kierunkowy wykorzystać jako filtr dla sygnałów wysyłanych przez formacje japońskie i zachować ostrożność, jeśli wskazania są rozbieżne.

Inwestycje
Tomasz Bursa, OPTI TFI: WIG ma szanse na rekord, nawet na 100 tys. pkt.
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Inwestycje
Emil Łobodziński, BM PKO BP: Nasz rynek pozostaje atrakcyjny, ale...
Inwestycje
GPW i rajd św. Mikołaja. Czy to może się udać?
Inwestycje
Co dalej z WIG20? Czy zbliża się moment korekty spadkowej?
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Inwestycje
Ropa naftowa szuka pretekstu do ruchu w górę
Inwestycje
O tym huczy cała Wall Street. Jak Saylor zahipnotyzował inwestorów?