Zyskaj pełen dostęp do analiz, raportów i komentarzy na Parkiet.com
Wielu giełdowych guru podpowiada, by przed otwarciem każdej pozycji zadać sobie pytanie – ile mogę w tej transakcji stracić? Jest to bardzo słuszna sugestia, gdyż po pierwsze oswaja nas z możliwością popełnienia błędu i po drugie – pozwala ten błąd mieć pod kontrolą. Jeśli chodzi o odpowiedź na pytanie, to zdania są podzielone. Jedni uważają, że można ryzykować tylko 0,5 proc., a inni zgadzają się ryzykować 10 razy więcej. Wybór dokładnej liczby z przedziału 0,5-5 proc. zależy od indywidualnych preferencji i zasobności portfela. Na potrzeby tego artykułu przyjmijmy, że nie chcemy stracić w danej transakcji więcej niż 1 proc. posiadanego na koncie kapitału.
Zyskaj pełen dostęp do analiz, raportów i komentarzy na Parkiet.com
Na rynkach napięcie rośnie wraz z coraz bliższym terminem wejścia w życie ceł na unijne towary.
Nasz rynek może jeszcze sprawić niespodziankę i WIG może znaleźć się na nowych szczytach wszech czasów. Ale trzeba pamiętać o czynnikach ryzyka – mówi Sebastian Buczek, prezes Quercus TFI.
Badanie przeprowadzone wśród 10 000 inwestorów z 12 krajów wykazało, że aż 75 proc. polskich inwestorów wykorzystuje spadki rynkowe do zakupów („buy the dip”). To o 9 pkt proc. więcej niż średnia globalna.
W środku roku krajowe indeksy notują około 35-proc. wzrosty, liderując europejskim parkietom. Amerykański rynek bardzo szybko podniósł się po wiosennym załamaniu, ale jego tegoroczne wyniki wciąż są skromne. Karta może się odwrócić w II połowie roku.
Na koniec tygodnia główne indeksy warszawskiej giełdy z hukiem wybiły się na nowe szczyty, wprawiając w osłupienie analityków i zarządzających. Zagranica wciąż kupuje polskie akcje.
Jeśli dolar powróci do spadków, to poziom 3 tys. pkt na WIG20 byłby w zasięgu – mówi Sobiesław Kozłowski, dyrektor departamentu analiz i doradztwa Noble Securities.