Obserwując wykresy par walutowych z dolarem można dojść do wniosku, że kilkumiesięczny okres deprecjacji amerykańskiej waluty właśnie się kończy. Co to oznacza dla aktywów notowanych na rynkach wschodzących, do których zalicza się Polska?
Ja bym się pod tym sformułowaniem nie podpisał. O ile faktycznie obserwujemy wyhamowanie deprecjacji dolara do euro, o tyle w porównaniu z walutami emerging markets dolar wcale nie zaczął się umacniać, możemy co najwyżej mówić o korekcie w trendzie spadkowym. Jeżeli do tego weźmiemy pod uwagę skalę wcześniejszego osłabienia walut rynków wschodzących, dojdziemy do wniosku, że rupia indyjska, meksykańskie peso, rand południowoafrykański czy nawet rubel, wciąż mają sporo miejsca do aprecjacji.
Napięcie na linii USA - Korea Północna pomaga jednak dolarowi. Nie myśli pan, że w nadchodzących miesiącach będzie się ono tlić, podsycając dalsze zwyżki "zielonego"?
Na fali ostrej wymiany zdań pomiędzy Waszyngtonem a Pjongjangiem, w zeszłym tygodniu rzeczywiście mieliśmy do czynienia ze wzrostem awersji do ryzyka. Umocnił się nie tylko dolar, ale i złoto, frank szwajcarski i jen. Do tego doszły spadki na rynkach akcji, zarówno tych dojrzałych , jak i rozwijających się. Teraz można mieć nadzieję na fazę uspokojenia i przejście wymiany zdań ze sfery publicznej - zwłaszcza z Twittera - do sfery dyplomatycznej, a co za tym idzie - powrót apetytu na ryzyko inwestycyjne.