Hossa w USA trwa dopiero pięć lat

Publikacja: 03.07.2018 05:00

W poniedziałkowym programie #PROSTOzPARKIETU gościem Andrzeja Steca był Adam Drozdowski, zarządzając

W poniedziałkowym programie #PROSTOzPARKIETU gościem Andrzeja Steca był Adam Drozdowski, zarządzający InValue FIZ.

Foto: Lamus Antykwariaty Warszawskie

Porozmawiamy o globalnych rynkach finansowych. Na początku chciałem zapytać o najważniejszy, czyli amerykański. Czy można traktować go jako drogowskaz?

Stany Zjednoczone odpowiadają za 60 proc. światowej kapitalizacji, jeśli chodzi o akcje. To USA wyznaczają światowe trendy, choć nie wszyscy za nimi podążają.

No właśnie, a co dalej z hossą w Stanach Zjednoczonych?

Jeśli patrzymy na rynek akcji przez pryzmat poszczególnych sesji, tydzień po tygodniu, to dostrzegamy zmienność, ryzyko, niepewność. Ale warto spojrzeć z szerszej perspektywy. Na amerykańskim rynku mamy do czynienia z dziewięcioletnią hossą. Jednak jest jedno ale, bo w rzeczywistości o hossie możemy mówić dopiero od pięciu lat. Dopiero w 2013 r. została przełamana konsolidacja. Można powiedzieć, że od 2000 do 2013 r. rynek amerykański stał w miejscu. Przypomnę, że indeks S&P 500 najpierw spadł o 50 proc., a potem wzrósł o 100 proc. W kwietniu 2013 r. wyszedł na nowe szczyty. Przypomnę, że w poprzednich cyklach mieliśmy przynajmniej kilkanaście lat kilkunastoprocentowego wzrostu. Obecny trend wzrostowy w USA trwa zatem pięć lat i jest to moim zdaniem zdecydowanie za krótko, by mówić o definitywnym końcu hossy i początku rynku niedźwiedzia. Rynek jest byczy i powinniśmy założyć, że akcje będą dalej rosnąć.

Ostatnio znów umacnia się dolar. Czy jest to również kierunek na lata? Jak to wpłynie na rynki wschodzące, w tym polski?

Warto przeanalizować przyczyny umocnienia dolara i konsekwencje tego. Fed już od dwóch i pół roku podnosi stopy procentowe. Te podwyżki nie powinny pozostawać bez echa dla dolara. Ale rynek walutowy potrafi być kapryśny. W 2017 r. też były podnoszone stopy procentowe, a jednak dolar stracił do euro 17 proc., do złotego 17 proc. Teraz po prostu odrabia straty. Moim zdaniem dolar ma szansę na dalsze umocnienie, a to nie jest dobra informacja dla rynków wschodzących.

Jak się pan zapatruje na sprawę wojny handlowej między USA a Chinami?

W tym momencie konflikt jest bardziej na papierze, nazwałbym to grą słów i być może tak wygląda strategia negocjacyjna Donalda Trumpa. Należy podkreślić, że on jest przede wszystkim przedsiębiorcą. Politykiem stał się dopiero niedawno. Zobaczymy, jak ta sprawa się rozwinie, ale na razie jest to wojna na papierze.

Dużo dzieje się również na amerykańskim rynku obligacji. Rentowności z kwartału na kwartał raczej rosną. Myśli pan, że nastąpi przyspieszenie podwyżek stóp przez Fed, a może pojawi się znikąd inflacja?

Jak wspomniałem, podwyżki stóp trwają już od długiego czasu, a oprocentowanie długoterminowych obligacji w USA jest zdecydowanie wysokie. We Włoszech mamy tylko nieco niższe stopy procentowe niż w USA. W Hiszpanii są dwa razy niższe niż we Włoszech. Francja ma jeszcze mniejsze, a w Niemczech stopy sięgają ledwo 0,3 proc., czyli osiem razy mniej niż w USA. W Stanach Zjednoczonych ruch na obligacjach w związku z podwyżkami stóp już się dokonał. Moim zdaniem rentowności w USA mogą spadać.

Spadki na rynku akcji o 10 proc. nie są niczym nadzwyczajnym, a przyjrzyjmy się obligacjom. Ceny amerykańskich papierów od września do maja spadły o 9 proc., a w ostatnich 50 latach maksymalne spadki wyniosły między 8 a 10 proc., wyłączając przełom lat 70. i 80. Zatem ten ruch może już wygasać, a obligacje mogą zyskiwać. Jest dużo większe prawdopodobieństwo dalszego wzrostu cen na rynkach obligacji niż przeceny.

Choć w ostatnim czasie zawierucha geopolityczna jakby przygasła, to jednak cały czas widać awersję do aktywów bardziej ryzykownych, np. z rynków wschodzących. Kapitał płynie do USA. Dostrzega pan potencjał na rynku złota?

Ten rynek jest bardzo specyficzny, bo gdy ogólnie źle się dzieje, to właśnie on zyskuje, czyli gdy rośnie ryzyko polityczne, gdy słabnie dolar czy rośnie inflacja. Wtedy inwestorzy sobie przypominają o złocie. Ale jedna uwaga: ten surowiec nie może stanowić całego portfela, ale bardzo dobrze sprawdza się jako dopełnienie portfela. Zachowuje się najlepiej w newralgicznych momentach i potrafi zniwelować spadki innych klas aktywów.

Wymienił pan czynniki, które mogą wpływać na rynek złota, jak geopolityka, inflacja czy stopy procentowe. Proszę jednak powiedzieć, czy złoto będzie drożeć w najbliższych miesiącach?

Myślę, że jest na to szansa. Obecny poziom to około 1250 dolarów za uncję. Przypomnę, że w 2011 r. cena złota dochodziła do 1900 dolarów, w związku z tym złoto w tym momencie jest relatywnie tanie, a geopolityka może na to wskazywać, że inwestorzy skierują się ku niemu.

Jak wobec tego stworzyć dziś optymalny portfel inwestycyjny?

Najważniejsze pytanie, jakie każdy musi sobie zadać, to nie „ile chcę zarobić", ale „ile mogę stracić". Jeśli połączymy trzy klasy aktywów, zainwestujemy w akcje, obligacje długoterminowe i złoto, to te spadki mogą być zdecydowanie mniejsze. Jeśli inwestor obawia się spadków o około 7–9 proc., to naszym zdaniem powinien zainwestować jedną trzecią w akcje, połowę w obligacje długoterminowe, a 15 proc. w złoto. Ale jeśli ma większą tolerancję na ryzyko, to może przesunąć część z obligacji do akcji. Może np. połowę zainwestować w akcje, 30 proc. w obligacje długoterminowe, a 15 proc. w złoto. Wtedy ma zdefiniowany poziom ryzyka. W zasadzie niezależnie od tego, co będzie działo się na rynku, jedna czy druga klasa aktywów będzie zyskiwała. Mamy duże, ale ujemne zależności między rynkiem akcji a obligacji. W latach 2000–2002 na rynku amerykańskim, ale i w Polsce, nastąpiła głęboka przecena. S&P 500 spadł o 37 proc., a w tym samym czasie obligacje długoterminowe dały zarobić ponad 40 proc. Podobnie było w 2008 r. PAAN

Inwestycje
Emil Łobodziński, BM PKO BP: Nasz rynek pozostaje atrakcyjny, ale...
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Inwestycje
GPW i rajd św. Mikołaja. Czy to może się udać?
Inwestycje
Co dalej z WIG20? Czy zbliża się moment korekty spadkowej?
Inwestycje
Ropa naftowa szuka pretekstu do ruchu w górę
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Inwestycje
O tym huczy cała Wall Street. Jak Saylor zahipnotyzował inwestorów?
Inwestycje
Wall Street i geopolityka kluczowe dla GPW