Kto część oszczędności inwestuje na giełdzie (ewentualnie zamierza to robić), powinien pomyśleć o założeniu dodatkowego rachunku IKE lub IKZE (albo obu, jeśli są w ofercie biura maklerskiego). Część operacji warto przeprowadzać poprzez konto emerytalne, ponieważ w ten sposób w przyszłości uniknie się podatku od zysków kapitałowych. A w przypadku IKZE już teraz można odpisać wpłaty na rachunek od podstawy opodatkowania PIT (patrz ramka).
Bardziej świadomi i aktywni
Inwestorzy doceniają te korzyści. Nie jest to liczna grupa na tle wszystkich posiadających konta emerytalne, ale niewątpliwie się wyróżnia.
Ogółem w końcu ubiegłego roku istniało 995,7 tys. IKE, z tym że tylko na 336 tys. rachunków (mniej więcej jedna trzecia) w 2018 r. wpłacono pieniądze. W przypadku IKE prowadzonych przez biura maklerskie proporcje te wyglądają następująco: w sumie 32,6 tys. kont, w tym niemal 20 tys. (prawie dwie trzecie) zasilonych w zeszłym roku. Dodajmy, że ubiegłoroczna średnia wpłata na IKE to 4,2 tys. zł, natomiast na IKE maklerskie – 9,8 tys. zł (ubiegłoroczny limit to ok. 13,3 tys. zł). Dla porównania, na IKE w towarzystwie ubezpieczeniowym wpłynęło przeciętnie 3 tys. zł, a w funduszach inwestycyjnych 3,8 tys. zł.
Jeśli chodzi o IKZE, statystyki są podobne. Ogółem było 730,4 tys. kont, w tym niespełna 230 tys. aktywnych w 2018 r. W biurach maklerskich założono 11,2 tys. kont i aż na 8,6 tys. w zeszłym roku przelano pieniądze. Średnia wpłata na IKZE wyniosła 3,3 tys. zł, a na IKZE maklerskie aż 4,9 tys. zł (w 2018 r. limit wynosił ok. 5,3 tys. zł).
Już na podstawie tych danych można stwierdzić, że konta emerytalne w biurach maklerskich wybierają ludzie bardzo świadomi konieczności gromadzenia kapitału na emeryturę. Jeśli już decydują się na założenie IKE czy IKZE, starają się wykorzystywać coroczne limity.