Licząc od początku roku, cena ropy podskoczyła o ponad 50 proc. W poniedziałek przez większość dnia na tym rynku przewagę miały niedźwiedzie, ale ciężko mówić o jakiejś dominacji. Co prawda jeszcze rano ropa taniała o około 1 proc., ale później straty te zostały praktycznie odrobione.
– Na rynku ropy naftowej w poprzednim tygodniu obserwowaliśmy podwyższoną zmienność notowań. O ile tydzień rozpoczął się od solidnej przeceny, to później miało miejsce równie dynamiczne odbicie notowań ropy w górę. W rezultacie poprzedni tydzień zakończył się na tym rynku na plusie. Chaotyczny, okołoświąteczny handel w poniedziałek przyniósł delikatne zniżki cen ropy naftowej. Niemniej, sytuacja na tym rynku jest niestabilna, bowiem kluczowym czynnikiem cenotwórczym pozostają zmieniające się jak w kalejdoskopie nastroje inwestorów, związane z pandemią – zwraca uwagę Dorota Sierakowska, analityk DM BOŚ.
To co teraz wydaje się być tematem numer jeden, to oczywiście omikron. To właśnie obawy o rozprzestrzenianie się tego wirusa sprowadziły niedawno ceny ropy poniżej 70 USD za baryłkę. Straty te jednak udało się odrobić.
– Panujący w poprzednim tygodniu optymizm na rynku ropy wynikał przede wszystkim z publikowanych badań pokazujących, że wariant omikron nie powoduje tak wielu zgonów oraz ciężkich przypadków zakażeń jak wcześniejsze odmiany koronawirusa. To zaś przyczyniło się do spekulacji, że nie będzie on poważnym zagrożeniem dla wzrostu gospodarczego na świecie oraz popytu na ropę naftową – tłumaczy Sierakowska. Dodaje, że o omikronie nie można zapominać. – Faktem pozostaje to, że jest to wariant wyjątkowo zaraźliwy, a szybko rosnąca liczba zakażeń nie pozostaje bez wpływu na globalny transport. Niektóre państwa w grudniu wprowadziły na nowo lockdowny, a w okresie świątecznym wiele lotów zostało zawieszonych. Widać to było zwłaszcza w USA, gdzie tylko w niedzielę odwołanych zostało ponad 1000 lotów w tym kraju – podkreśla przedstawicielka DM BOŚ.