– Moja decyzja podyktowana jest zarówno dobrem firmy, jak również jej akcjonariuszy. Zmniejszenie przychodów spółki w 2009 roku, będące wynikiem ogólnej sytuacji makroekonomicznej, spowodowało konieczność jej dokapitalizowania. Mogliśmy tego dokonać, emitując akcje lub w sposób, na który się zdecydowałem – mówi Kościuszko.

Darowane walory będą mogły zostać wykorzystane przez spółkę w celu zabezpieczenia ewentualnie wyemitowanych obligacji. – Akcje mogą też trafić do inwestorów instytucjonalnych – mówi prezes Kościuszko. Przypomnijmy, że jeszcze niedawno restauracyjna spółka chciała przeprowadzić emisję akcji, jednak ostatecznie z niej zrezygnowała.

Polskie Jadło potrzebuje pieniędzy, by rozwinąć segment produkcji dań gotowych. – Sprzedaż idzie bardzo dobrze – podkreśla prezes Kościuszko.– Informacja o dokapitalizowaniu spółki kwotą 7,2 mln zł jest niewątpliwe dobra. Dziwić może jedynie sposób, w jaki ma to nastąpić – komentuje Marcin Stebakow, analityk Beskidzkiego Domu Maklerskiego.

Dodaje jednak, że jeśli rozważyć wszystkie okoliczności (m.in. utrudniony dostęp do kapitału), ruch ten wydaje się uzasadniony. – Pozwoli na dokończenie rozpoczętych inwestycji. Jan Kościuszko chce pokazać, że wierzy w potencjał spółki i gotów jest wyłożyć brakującą kwotę, nie zmniejszając znacząco swego udziału – mówi analityk.

Niewykluczone jednak, że Polskie Jadło będzie musiało zapłacić od tej darowizny podatek. – Nabycie akcji nie ma tu bowiem charakteru „technicznego” (taka sytutacja miałaby miejsce, gdyby firma umarzała walory – red.), a spółka może tymi akcjami rozporządzać, np. w drodze sprzedaży – mówi Piotr Wysocki, doradca podatkowy i partner w kancelarii Baker & McKenzie.