Piotr Ostaszewski, prezes Lubawy, zapewnia, że II kwartał i całe półrocze zakończyły się na plusie (w I kwartale tego roku było 188 tys. zł zysku netto). Na razie jest za wcześnie na szczegóły. Podkreśla, że efekty zaczyna przynosić zatrudnienie dodatkowych handlowców, którzy pozyskują nowych odbiorców głównie na wytwarzany przez spółkę sprzęt (BHP).
Sprzedaż tych wyrobów w czerwcu (chodzi m.in. o sprzęt chroniący przed upadkiem z wysokości: szelki, linki ratownicze, oraz produkty dla służb ratowniczych: kombinezony ochronne, pontony) była ponaddwukrotnie wyższa niż w poprzednich miesiącach i wyniosła około 750 tys. zł. – To dopiero początek poprawy sprzedaży. Zakładamy, że miesięczne przychody z segmentu BHP powinny wynosić co najmniej 1 mln zł – mówi Ostaszewski. Podkreśla, że rośnie liczba partnerów handlowych. Dotychczas spółka współpracowała jedynie z około 50 hurtowniami oferującymi tego rodzaju wyroby, a do końca roku ich liczba ma się zwiększyć do 200. W naszym kraju takich hurtowni jest 600.
Pozostałe przychody zapewniały realizacja zamówień wojskowych dotyczących produkcji m.in. namiotów i kamizelek kuloodpornych oraz usługi świadczone duńskiej firmie Isabella. Szef Lubawy uważa, że dzięki nowym zamówieniom tegoroczne obroty spółki sięgną 39–40 mln zł. W przyszłym roku mają wzrosnąć do 50 mln zł. – To plan bez uwzględnienia szykowanych przejęć – dodaje.
Początkowo przychody w 2010 r. zarząd szacował na 31 mln zł, a później podwyższył plan do 35 mln zł (w 2009 r. było 21,7 mln zł). Osiągnięcie 39–40 mln zł przychodów oznaczać będzie jednak, że w drugiej połowie roku przedsiębiorstwo powinno uzyskać około 70 proc. rocznych obrotów. – Liczymy na wzrost sprzedaży w segmencie cywilnym. Większość wojskowych zamówień realizujemy również w drugiej połowie roku – tłumaczy.
Jego zdaniem spółka dzięki nowym kontraktom powinna też w tym roku zarobić na czysto więcej niż zakładane wcześniej 3 mln zł (1 mln zł w 2009 r.). – Nie będziemy schodzić z marżą handlową, żeby zwiększać obroty. Dlatego większe zamówienia powinny się przełożyć na poprawę wyniku – twierdzi Ostaszewski.