Decyzję o zastopowaniu produktów żywnościowych przez Rosję podjęto po kontroli 23 fińskich zakładów produkcyjnych w maju. Po ich zwiedzeniu Rosjanie postanowili objęć zakazem 14 fabryk. Stwierdzili, że braki są na tyle poważne, że nie spełniają wymogów rosyjskiego prawodawstwa.
Decyzja zaskoczyła Finów. Szef działu kontroli importu i rynku fińskiego Urzędu ds bezpieczeństwa żywności, Kyösti Sipponen powiedziała, że nie spodziewała się zupełnie, że do rejestru zakładów objętych tymczasowym zakazem eksportu do Rosji trafi tak wiele fabryk. Stwierdziła że w kwestii nie chodzi o bezpieczeństwo żywności ani braków w jakości.
Oficjalne pismo w tej sprawie Finowie otrzymali w środę, choć na portalu władz kontrolujących bezpieczeństwo żywności w Rosji widniała informacja o wejściu, że restrykcje wchodzą w życie już w zeszły piątek. Rosjanie przesunęli jednak dzień obowiązywania zastopowania importu na przyszły piątek po negocjacjach z Urzędem ds bezpieczeństwa żywności. Jego zdaniem bowiem zakaz ograniczenia produktów mlecznych i mięsnych bez żadnych oficjalnych ostrzeżeń jest niezgodny z dotychczasową praktyką w formule handlu między krajami.
Pierwsze oznaki dezaprobaty wobec żywności Finowie odczuli już jednak w poniedziałek, kiedy to nagle bez zapowiedzi ze strony Moskwy Rosjanie zaczęli zatrzymywać i zawracać na granicy transport z ich żywnością.
Rosja to najważniejszy partner dla fińskiego eksportu przemysłu spożywczego. I choć w zeszłym roku całe 20 procent eksportu sektora przemysłu spożywczego zostało skierowane na Rosję, przedsiębiorcy objęci zakazem mówią, że wstrzymanie importu nie ma dla nich większego znaczenia. Mogą bowiem sprzedać ją gdzie indziej.