Inwestorzy powinni patrzeć w przyszłość

Z prezesem giełdowego TIM Krzysztofem Foltą rozmawia Sebastian Krawczyk

Publikacja: 26.07.2010 08:32

Inwestorzy powinni patrzeć w przyszłość

Foto: GG Parkiet, Andrzej Cynka A.C. Andrzej Cynka

[b]W lipcu 2008 r. na łamach „Parkietu” zapowiadał pan kryzys nie tylko w branży, ale też w całej gospodarce. Mówił pan też wtedy, że zaczniemy z niego wychodzić w II kwartale 2010 r. Czy według pana kryzys się już skończył?[/b]

Zacznijmy od tego, że recesji w polskiej gospodarce oficjalnie nie ma i nie było. Zapaść dotknęła budownictwa kubaturowego, które jest głównym odbiorcą naszych produktów. A odpowiadając na pytanie, zapaść wciąż trwa i według mnie skończy się dopiero wiosną 2011 r. Mówiąc wtedy, że kryzys skończy się w 2010 r., zakładałem, że zapaść w Polsce będzie równie głęboka jak w Europie. Ponieważ jednak regres nie był tak duży, odbicie też zajmie więcej czasu.

[b]Analitycy twierdzą, że I kwartał 2010 r. był ostatnim, w którym TIM notował spadek sprzedaży. Czy tak rzeczywiście będzie?[/b]

Raczej nie. Drugi kwartał będzie podobny do pierwszego, a cały rok 2010 do 2009. Spodziewamy się, że obroty spadną o 5–10 proc., a rentowność netto utrzyma się na tym samym, niskim poziomie (ok. 3 proc. – red).

[b]To by oznaczało, że TIM, przy optymistycznych założeniach, będzie miał ok. 300–310 mln zł obrotów i jakieś 8–9 mln zł zysku netto. [/b]

Nie publikujemy prognoz, ale każdy może sobie to łatwo policzyć.

[b]Jest pan znany z tego, że efektywnie potrafi redukować koszty działalności. Czy w planach są kolejne cięcia?[/b]

Zrobiliśmy już wiele, żeby zmniejszyć koszty. Proces restrukturyzacji został zakończony w II kwartale 2010 r.

[b]Spadająca sprzedaż spowodowała, że straciliście pozycję lidera w branży. Kiedy chcielibyście ją odzyskać?[/b]

Straciliśmy ją tylko ze względu na wielkość sprzedaży. Według moich danych nasz główny konkurent notuje gorsze wyniki netto niż my. A przecież nie o wielkość sprzedaży chodzi, tylko o zysk.

[b]Nowe centrum logistyczne w Siechnicach pozwala wam zwiększyć obroty do 600 mln zł rocznie bez dodatkowych kosztów. Kiedy mogłoby to nastąpić?[/b]

Najszybciej w roku 2013 lub 2014. Zaważą na tym jednak trzy czynniki: sytuacja na rynku, kondycja finansowa moich konkurentów i nasze kompetencje. W latach 2012–2013 możliwy będzie według mnie 20-proc. wzrost sprzedaży.

[b]Analitycy twierdzą, że 500–600 mln zł obrotów to maksimum waszych możliwości przy obecnej formule działalności. Jakie ma pan plany dalszego rozwoju?[/b]

Myślę o poszerzeniu działalności o jakiś segment branży technicznej. Na razie nie mam jednak konkretnego planu. Wyklaruje się on wiosną 2011 r., kiedy wiadomo będzie, który sektor najbardziej stracił w czasie kryzysu.

[b]Czy szansą na rozwój będzie zwiększenie sprzedaży przez Internet?[/b]

Planujemy, że będzie to ważny kanał sprzedaży w przyszłości, głównie za względu na niskie koszty. Na razie jego udział w obrotach to około 15 proc.

[b]Dość trudno o wzrost przychodów bez przejmowania innych spółek. Czy macie w planach akwizycje? [/b]

Dzisiaj nie znamy firm, których przejęciem bylibyśmy potencjalnie zainteresowani. Po pierwsze niewiele jest teraz spółek dobrych, rentownych, a ja nie zajmuję się restrukturyzacjami. Po drugie wartość małych i średnich spółek z naszej branży to relacje z klientami. Odchodzący właściciel czy prezes bierze swój notes, z nim zabiera połowę wartości przedsiębiorstwa.

[b]Zapowiadaliście, że na skup akcji własnych pójdzie 35 mln zł. Na razie wydaliście 17,8 mln zł. Czy TIM ma zamiar wydać pozostałą sumę?[/b]

Nie. Pozostałe środki będą przeznaczone na inne cele. Jeśli będziemy jeszcze kupować akcje, to będą to niewielkie ilości.

[b]Przy okazji ostatniego buy backu mówił pan, że akcje TIM są niedoceniane przez inwestorów. Teraz płaci się za nie ok. 12–13 zł. Jaka cena byłaby według pana adekwatna do wartości firmy?[/b]

Kurs akcji spadł, bo nasze ostatnie wyniki są słabe. Inwestor powinien patrzeć jednak w przyszłość. Myślę, że po 2013 r. nasze akcje będą warte 30 zł za sztukę, a w kolejnych latach – 50 zł.

[b]Dziękuję za rozmowę.[/b]

[ramka][b]Studencki rodowód firmy[/b]

Krzysztof Folta założył TIM w 1988 r. wraz z kilkoma kolegami ze studenckiej spółdzielni pracy. Z pierwotnej firmy wypączkowały aż trzy spółki giełdowe (TIM, Elektrotim i Sonel), które mają obecnie łącznie około pół miliarda złotych obrotów rocznie. Z małego biura projektowego wyrosła firma, która jest teraz jednym z największych dystrybutorów materiałów elektrotechnicznych w Polsce. Krzysztof Folta kontroluje dziś 15,7 proc. jej akcji. Spółka zadebiutowała na GPW w 1998 r. Za jej akcje płacono wtedy niecałe 11 zł. Podczas kryzysu w latach 2001–2003 kosztowały one poniżej złotówki. W najlepszym okresie ich kurs osiągnął prawie 62 zł.[/ramka]

Handel i konsumpcja
Na Allegro sprzedający. Druga fala wyprzedaży?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Handel i konsumpcja
Upadła Manufaktura Piwa Wódki i Wina. Palikot w areszcie. Czy to początek końca?
Handel i konsumpcja
Rainbow Tours: Akcjonariusz sprzedaje akcje w ABB. Kurs w dół
Handel i konsumpcja
Kwartalne wyniki LPP rozczarowały. Analityk: LPP zaczyna ścigać się z CCC
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Handel i konsumpcja
Pepco Group próbuje powstać z kolan
Handel i konsumpcja
Szef Protektora szuka pieniędzy