Na giełdzie są ciekawe, nisko wyceniane spółki

Sylwester Cacek, prezes i wiodący akcjonariusz Sfinksa oraz udziałowiec Widzewa

Aktualizacja: 15.02.2017 00:38 Publikacja: 23.04.2013 06:00

Na giełdzie są ciekawe, nisko wyceniane spółki

Foto: Fotorzepa, Jerzy Dudek jd Jerzy Dudek

Mówi się, że Sfinks wychodzi na prostą. To nie jest przedwczesna teza?

Sytuacja spółki jest znacznie lepsza niż kilka lat temu. Spełniliśmy już ostatni warunek umowy z bankami – czyli dofinansowaliśmy spółkę kwotą 6 mln zł.

Inwestorów ta emisja trochę zaniepokoiła, podobnie jak towarzyszący jej komunikat o stanie zadłużenia Sfinksa.

Nie ma żadnych powodów do obaw. Ewentualne rozwodnienie kapitału jest niewielkie. Jest też zapisane, że cena zamiany obligacji na akcje nie może być niższa niż 1,2 zł.

A komunikat o zobowiązaniach?

Był obowiązkowy, musieliśmy go podać w związku z szykowaną emisją obligacji.

Wynika z niego, że zobowiązania spółki wynoszą 111 mln zł. Ile z tego stanowią kredyty?

Stan kredytów się nie zmienił. To ok. 90 mln zł. Pozostałe ok. 20 mln zł to różnego rodzaju rezerwy i zwykłe zobowiązania handlowe. Rozwijamy się, coraz więcej kupujemy i sprzedajemy, jest więc czymś naturalnym, że poziom zobowiązań handlowych rośnie.

Jaki był I kwartał dla Sfinksa?

Styczeń dla całego detalu był miesiącem ciężkim. W lutym i marcu było już widoczne pewne odbicie. Jeśli chodzi o Sfinksa, mnie pierwszy kwartał nie zaskoczył. Był zgodny z naszymi założeniami.

Czy ten rok dla pana firmy będzie lepszy od ubiegłego?

Ciężko pracujemy, żeby był lepszy. Porządnie oczyściliśmy sieć z lokali niespełniających naszych oczekiwań. Nie zależy nam na masowych otwarciach, ale na tym, aby restauracje przynosiły zyski.

Nie ma planów sprzedaży Chłopskiego Jadła?

Absolutnie, nie. Otworzyliśmy już w tym roku dwa nowe Chłopskie Jadła. Po ostatnich zmianach i rebrandingu ta sieć radzi sobie dużo lepiej niż kiedyś. Ma bardzo duży potencjał. Myślę, że docelowo punktów działających pod marką Chłopskie Jadło może być nawet więcej niż Sphinksów.

A Wook? Jaka będzie strategia dla tej sieci?

Potrzebujemy jeszcze około roku, aby mieć tu jasny obraz. Wook to ciekawy pomysł, bo plasuje się pomiędzy drogimi orientalnymi restauracjami a tanimi barami. Nie wiemy jednak jeszcze, czy postawić na kilkanaście większych punktów, czy też dynamicznie rozbudować sieć mniejszych.

Czy do portfela Sfinksa mogą dołączyć nowe sieci?

Przyglądamy się rynkowi i nie mówimy „nie" przejęciom. Na razie jednak nie prowadzimy żadnych rozmów, choć pewne sygnały od zainteresowanych do nas docierają.

Bankrutujące Polskie Jadło nie stanowi ciekawej oferty?

To już nie jest duża sieć. Dostaliśmy nawet od syndyka ofertę na jedną placówkę, ale ją odrzuciliśmy. Zresztą jeśli chodzi o przejęcia, w grę wchodzi nie tylko Polska. Dostaliśmy np. parę miesięcy temu ofertę zakupu sieci litewsko-łotewskiej. Ale transakcja była obarczona sporym ryzykiem.

Spodziewa się pan ożywienia w gospodarce w drugim półroczu? Coraz więcej osób w nie wątpi.

Dużego ożywienia nie oczekuję. Ale nie jest ono warunkiem koniecznym, by Sfinks dobrze się rozwijał. Jesteśmy jedną z nielicznych sieci, które mogą dobrze wykorzystać spowolnienie gospodarcze i umocnić swoją pozycję. Po McDonald's i KFC jesteśmy w badaniach top of mind trzecią najbardziej rozpoznawalną marką w Polsce.

Niedawno o Sphinksie było głośno w kontekście postępowania UOKiK, który ogłosił, że bada, czy nie doszło do naruszenia konkurencji.

Bardzo nas to zaskoczyło. Sprawa ciągnie się już od lata 2012 r., kiedy UOKiK wystąpił do nas z pytaniami w prowadzonym postępowaniu wyjaśniającym, pytając m.in. o nasz udział w rynku restauracji. Podaliśmy, że wynoszą ok. 1 proc., a z tego około połowy przypada na restauracje franczyzowe. Tymczasem przepisy, o których mówi UOKiK, stosuje się wtedy, gdy udział przekracza 5 proc. Zatem moim zdaniem nie było podstaw do wszczęcia postępowania antymonopolowego.

Dlaczego zatem teraz Urząd wraca do tej sprawy?

UOKiK kontynuuje postępowanie wyjaśniające rozpoczęte latem ubiegłego roku. Od tego czasu udzieliliśmy już wielu odpowiedzi i złożyliśmy wiele dokumentów. Śmiem twierdzić, że  więcej niż wynikało z żądań UOKiK. Podkreślam, my zarządzamy polityką cenową, nie ustalamy sztywnych cen. To zarządzanie powoduje przeciwdziałanie niekontrolowanemu uwolnieniu cen, które, jestem o tym przekonany, drastycznie by wzrosły, gdyby nie nasze działania. Równocześnie zarządzamy polityką cen od naszych dostawców. W interesie konsumentów jest jak najtańsze nabywanie towarów od dostawców, a to musi się przełożyć na zarządzanie cenami naszych usług.

Jak wygląda teraz struktura zatrudnienia w Sfinksie. Ile osób pracuje w centrali?

Staramy się, aby efektywność była jak najwyższa. Generalnie w restauracjach pracuje około 2 tysięcy osób, a w centrali tylko około 70. Sieć restauracji może się spokojnie powiększyć jeszcze o około 100 placówek przy podobnym zatrudnieniu w centrali bądź ewentualnym zwiększeniu go o zaledwie kilka etatów.

Jest pan wiodącym akcjonariuszem Sfinksa, planuje pan jakieś ruchy – sprzedaż lub zakup akcji?

Nie chcę tego ujawnić, ale na pewno nie zamierzam wychodzić ze spółki. Uważam, że cena akcji, która jest teraz na rynku, nie oddaje wartości i potencjału Sfinksa.

Jaka by oddawała?

Nie podam konkretnej wartości, ale proszę zauważyć, że kiedy Sfinks miał głębokie problemy i składał wniosek o upadłość, akcje kosztowały 11–14 zł. Teraz kosztują poniżej 2 zł, a przecież fundamenty spółki są nieporównywalnie lepsze. To pokazuje, że potencjał do zwyżek jest naprawdę spory.

Czy ma pan akcje innych spółek z GPW?

Jestem pod 5-proc. progiem w Redanie. Sporo już zarobiłem na tej spółce, ale wciąż czuję się z nią mocno związany i uważam że ma spory potencjał. Wierzę m.in. w sieć Textilmarket.

Czy ma pan jakąś inną spółkę z GPW na oku?

Na giełdzie są ciekawe, nisko wyceniane spółki. Ale rynek dziś wygląda tak, że drobny inwestor ma problem z dostępem do wiedzy o spółce, a przepisy nie pozwalają zarządom udostępniać wielu informacji. Tymczasem bez tej kluczowej wiedzy m.in. o ryzyku, jakie może w danej spółce zaistnieć, trudno jest zarabiać na akcjach. Wolę się więc koncentrować na spółce, w której pracuję, bo tu mam wpływ na jej jakość funkcjonowania.

Jest pan też udziałowcem Widzewa. Jak wygląda sytuacja tego klubu?

Widzew pokazał kierunek dla Polskiemu Związkowi Piłki Nożnej. To właśnie w taki sposób powinno się restrukturyzować kluby. Tak jak spółki kapitałowe – poprzez klasyczne postępowania upadłościowe. Wtedy sytuacja jest jasna, nie ma żadnych niedomówień i wątpliwości. Większość prowadzonych do tej pory w PZPN postępowań naprawczych polegała praktycznie tylko na rolowaniu zobowiązań. Droga, którą obrał Widzew, jest trudna, ale już widać, że przynosi pozytywne efekty. Koszty spadają, a wyniki sportowe wcale na tym nie cierpią.

Handel i konsumpcja
LPP zainwestuje w 2025 roku 3,5 mld zł
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Handel i konsumpcja
Na Allegro sprzedający. Druga fala wyprzedaży?
Handel i konsumpcja
Upadła Manufaktura Piwa Wódki i Wina. Palikot w areszcie. Czy to początek końca?
Handel i konsumpcja
Rainbow Tours: Akcjonariusz sprzedaje akcje w ABB. Kurs w dół
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Handel i konsumpcja
Kwartalne wyniki LPP rozczarowały. Analityk: LPP zaczyna ścigać się z CCC
Handel i konsumpcja
Pepco Group próbuje powstać z kolan