– Udało się nam zwiększyć przychody ze sprzedaży do 4,4 mld zł, czyli w odniesieniu do roku poprzedniego o około 150 mln zł. To był dobry rok pod kątem sprzedaży zarówno w Polsce, jak i za granicą. W obecnym planujemy wzrost o 5 proc. naszych przychodów. Jeżeli to osiągniemy, to będzie bardzo dobry wynik, zważywszy na skalę naszej działalności – wskazuje. Po już zamkniętych dwóch miesiącach roku 2018 ocenia, że firma rozwija się organicznie w tempie ok. 5 proc.

Jako największy polski producent żywności Maspex jest wciąż w centrum zainteresowania potencjalnych inwestorów, którzy pytają o wybór drogi na sukcesję, z nadzieją, że firma wejdzie na giełdę. Tu Pawiński zapowiada stopniowe odejście od zarządu właścicielskiego do menedżerskiego. Jak stwierdził, każda firma w Polsce przede wszystkim musi przetrwać, potem się przeskalować, urosnąć, a następnie przejść przez wymianę generacji, by na trwale zaistnieć na rynku. Sam przyznaje, że to się nie zawsze udaje, często z powodów psychologicznych. – Nam było łatwiej przez to, że nie jesteśmy firmą rodzinną – wyjaśnia. – Nikt nie uzurpował sobie prawa do nieomylności czy jedynowładztwa. Zawsze musieliśmy nasz kompromis ucierać i kształtować, a dopiero potem realizować większościowo przyjęte pomysły. Dlatego mamy te decyzje już za sobą, zaczęliśmy ten proces dawno, bo w 2005 r. Jestem ostatnim wspólnikiem, który uczestniczy w zarządzaniu operacyjnym, a pozostali kontrolują rozwój firmy z poziomu rady nadzorczej – mówi Pawiński.

Maspex przygotowuje się do przekazania sterów, ale to nie nastąpi zbyt szybko. – Zmiana generacyjna jest kolejnym wyzwaniem, ale my w tym momencie nie stoimy przed koniecznością przekazania biznesu za rok czy dwa. Sądzimy, że kiedy to nastąpi, będzie to zarząd menedżerski – zapowiada Pawiński. Maspex nie wyklucza następcy z drugiego pokolenia właścicieli, ale, jak określa to prezes, właściciele „nie są zamknięci w optymistycznym patrzeniu na świat". Nadzór właścicielski może mieć charakter pasywny w roli rady nadzorczej i pilnowania kierunków rozwoju – mówi „Parkietowi". Maspex kończy właśnie największe inwestycje w historii firmy, warte łącznie 500 mln zł projekty w Polsce, Rumunii, Bułgarii i na Węgrzech, które sfinansowano w części z kredytu 60 mln euro z funduszy planu Junckera. Szef Maspexu zapowiada kolejne inwestycje w spółki na Węgrzech i w Rumunii oraz w Polsce – w Olsztynku i Łowiczu.