Wiceprezes Ambry skomentował opublikowane w środę wyniki spółki z III kwartału roku obrotowego 2019/2020. Spółka wykazała wprawdzie wzrost skonsolidowanych przychodów ze sprzedaży netto o 7,5 proc., do 106 mln zł, ale jednocześnie – spory spadek EBIT do -1,2 mln zł z 1,7 mln zł na plusie w poprzednim okresie rozliczeniowym. Spółka zanotowała też 2,5 mln zł straty netto przypadającej akcjonariuszom jednostki dominującej. Zadłużenie wzrosło w ciągu ostatnich trzech kwartałów do 27,9 mln zł. Kaźmierczak jednak uspokaja, że wynika ono z inwestycji pierwszego półrocza roku obrotowego. – W lipcu 2019 r. kupiliśmy markę win stołowych w Rumunii, w sierpniu 2019 r. przejęliśmy spółkę w Czechach, modernizujemy też nasz zakład produkcyjny. Nasze zadłużenie jest na niskim poziomie i nie przekracza połowy EBIT – mówi Piotr Kaźmierczak.

Spółkę mocniej niż spadki sprzedaży w marcu obciążyły różnice kursowe, powstałe przez skokowe osłabienie złotego na koniec marca, co podwyższyło denominowane w euro czynsze za sklepy. – Uzależniamy możliwość zamknięć od wyników negocjacji nt. stawek czynszów. Zmiany w sieci sklepów zależeć będą od uzyskanych warunków prowadzenia działalności – mówi Kaźmierczak. Ambra nie przewiduje cięcia zatrudnienia, zapowiada szukanie oszczędności. – W nowym roku obrotowym nasze plany kosztów we wszystkich obszarach zostaną zrewidowane i będziemy na nich oszczędzać – powiedział wiceprezes.

Nadchodząca recesja niekoniecznie wpłynie na sprzedaż wina, ponieważ po poprzednim kryzysie przed dekadą nie spadła. Kryzys już dziś ograniczył sprzedaż win premium, to jednak może korzystnie wpłynąć na półkę win i alkoholi ze średniej półki cenowej. – Nie przewidujemy silnego negatywnego impulsu dla konsumpcji win. Za wcześnie jest na prognozy, bo konsumpcja alkoholu, podobnie jak wszystkich produktów spożywczych, zależy od wysokości bezrobocia, poziomu płac – mówi Kaźmierczak. aPI