I ty możesz zarobić na deficycie budżetu

Ogromna dziura budżetowa, jaka pozostała po poprzednim rządzie, to nie tylko konieczność cięć w wydatkach państwa i wzrost podatków, ale także szansa na zarobek. Większy deficyt to bowiem także większe emisje obligacji skarbowych, które każdy może sobie kupić i nieźle na tym zarobić.

Publikacja: 15.12.2001 08:29

Po bardzo długiej przerwie obligacje skarbowe pojawiły się ponownie na polskim rynku w 1992 r. Przez pewien czas, gdy ich zakup uprawniał do ulgi podatkowej, były papierem cieszącym się dużym zainteresowaniem wśród drobnych ciułaczy. Wraz z likwidacją ulgi w połowie lat 90. spadło także zainteresowanie nimi, jednak ostatnio znowu widać ogromny popyt na papiery skarbowe wśród osób fizycznych. Urzędnicy Ministerstwa Finansów twierdzą, iż nawet opodatkowanie zysków z obligacji nie spowoduje spadku zainteresowania.

Dla małych

Żeby zacząć zarabiać na obligacjach, nie potrzeba niczego, poza pieniędzmi oczywiście i dowodem tożsamości. Wystarczy wybrać się z gotówką i dokumentem do jednego z Punktów Obsługi Klienta biur maklerskich, które sprzedają papiery skarbowe. Tam, o ile biuro będzie dysponowało obligacjami, które chcemy kupić, wpłacamy gotówkę, a w zamian dostajemy potwierdzenie zakupu. Obligacje zostają zdeponowane w rejestrze nabywców obligacji, prowadzonym przez CDM Pekao SA, do którego wpisywane są: nazwisko klienta oraz liczba i rodzaj nabytych papierów. W razie zgubienia potwierdzenia zakupu, biuro, które sprzedało nam papiery, wyda nowe na podstawie dokumentu tożsamości.

Obligacje można kupować także przez internet. Do tego potrzebne są, poza dostępem do sieci, PESEL i NIP. Po zarejestrowaniu się i złożeniu dyspozycji zakupu trzeba przelać pieniądze na konto CDM Pekao SA, który prowadzi dystrybucję obligacji poprzez sieć, i dopiero w chwili ich wpłynięcia realizowana jest transakcja. W tym przypadku także nie trzeba posiadać rachunku inwestycyjnego.

Warto jednak pamiętać, iż w ten sposób można kupić tylko papiery przeznaczone dla osób fizycznych, których cechą charakterystyczną jest nominał w wysokości 100 zł, i tylko na rynku pierwotnym, to znaczy od Ministerstwa Finansów. Obecnie w sprzedaży są cztery rodzaje papierów dla inwestorów indywidualnych - dwie obligacje oszczędnościowe oraz dwa rodzaje papierów rynkowych.

Obligacje oszczędnościowe:

? Oszczędnościowa obligacja dwuletnia o stałej stopie procentowej (o skróconej nazwie DOS). Na rynku pojawiła się w roku 1999 i od tego czasu jej popularność stale rośnie, a w ostatnich miesiącach całe emisje, o wartości nawet 0,5 mld zł, sprzedawały się w pierwszych dniach po ich wejściu do sprzedaży. Obligacja ta oferowana jest w cyklu miesięcznym - sprzedaż rozpoczyna się w pierwszym dniu roboczym kolejnego miesiąca i może potrwać najwyżej do ostatniego dnia roboczego. Co miesiąc też resort finansów ustala stopę procentową dla każdej emisji, która pozostaje stała przez całe dwa lata. W chwili wykupu (czyli po dwóch latach od daty zakupu) klient otrzymuje wartość nominalną obligacji plus skapitalizowane odsetki (które również pracują). Przykładowo, grudniowa emisja ma oprocentowanie w wysokości 10%, czyli za 100 zł za dwa lata klient powinien otrzymać 121 zł (ale tyle nie otrzyma, bo zapłaci podatek...).

? Oszczędnościowa obligacja czteroletnia indeksowana (o skróconej nazwie COI). Ten papier ma oprocentowanie zmieniane co 12 miesięcy, czyli co roku od rozpoczęcia sprzedaży danej emisji. Kupon składa się z dwóch części - marży oraz inflacji, które się do siebie dodaje. Marża jest inna w pierwszym, dwunastomiesięcznym okresie odsetkowym niż w trzech kolejnych. I tak papiery sprzedawane w grudniu br. mają w pierwszym roku marżę w wysokości 7,5%, a potem - w drugim, trzecim i czwartym roku - wynosi ona 5%. Do marży dodaje się stopę inflacji za 12 miesięcy, ogłaszaną przez GUS w miesiącu poprzedzającym miesiąc sprzedaży. Przykładowo, do kuponu emisji grudniowej została wliczona stopa inflacji ogłoszona w listopadzie przez GUS, a dotycząca wskaźnika wzrostu cen w październiku, który wyniósł 4% (dla emisji styczniowej będzie to ogłoszona w grudniu inflacja za listopad itd.). W kolejnych okresach odsetkowych stopa inflacji będzie się oczywiście zmieniać, inne będzie też oprocentowanie papieru. W przypadku emisji grudniowej w pierwszym okresie odsetkowym oprocentowanie wynosi 11,5% (4% inflacji plus 7,5% marży), w drugim będzie już inna (stopa inflacji za październik 2002 r. plus 5% marży) itd.

Podobnie jak w przypadku papierów dwuletnich, zyski z inwestycji w papiery czteroletnie indeksowane są wypłacane w chwili wykupu obligacji - klient otrzymuje po 4 latach 100 zł plus skapitalizowane odsetki, które również pracują (w pierwszym roku owe 11,5% będzie naliczane od 100 zł, a w drugim - stopa procentowa będzie liczona od 111,5 zł, czyli wartości nominalnej powiększonej o odsetki).

Problem z tymi papierami polega na tym, że nie można ich sprzedawać na giełdzie, a tylko na podstawie umowy cywilnej. Jeśli ktoś zainwestuje pieniądze w obligacje oszczędnościowe, a potem okaże się, że potrzebuje pilnie gotówki, może poszukać wśród znajomych chętnego na ich zakup i sprzedać mu je na podstawie wydanego przez biuro maklerskie potwierdzenia zakupu albo zwrócić do Ministerstwa Finansów z żądaniem wcześniejszego wykupu. Z żądaniem wykupu do MF można się jednak zwrócić nie wcześniej niż po miesiącu od chwili zakupu i nie później niż na miesiąc przed momentem wykupu obligacji. To jednak kosztuje - od każdej obligacji dwuletniej płaci się za przedwczesny wykup 2,5 zł, a od czteroletniej - 3 zł, z tym że nabywca nie może otrzymać w efekcie mniej niż wartość nominalna.

Na GPW można lub będzie można sprzedawać przeznaczone dla osób fizycznych obligacje tzw. rynkowe. W tej chwili w sprzedaży są dwa rodzaje takich papierów.

? Obligacje trzyletnie o zmiennej stopie procentowej (skrócona nazwa TZ). To najstarszy rodzaj papierów skarbowych dostępnych na naszym rynku, który w sprzedaży był "od zawsze", czyli od początku rozwoju rynku papierów skarbowych. Ma także najbardziej skomplikowaną konstrukcję wśród papierów oferowanych klientom indywidualnym. Przede wszystkim, choć wartość nominalna tego papieru wynosi 100 zł, cena jego sprzedaży nie musi być - i zwykle nie jest - równa nominałowi. Obecnie bowiem papiery te można kupować jeszcze przed ich wejściem do sprzedaży, pod warunkiem iż posiada się jedną z serii obligacji trzyletnich, wyemitowanych wcześniej, których termin wykupu zbliżony jest do daty rozpoczęcia sprzedaży nowej serii. Wtedy można stare papiery wymienić na nowe po nieco bardziej korzystnej cenie, która może być niższa od nominału (przykładowo, posiadacze starszych serii trzylatek mogli kupić najnowszą serię, którą sprzedawano w listopadzie i grudniu, za 99,5 zł). Cena emisyjna (czyli obowiązująca w pierwszym dniu sprzedaży) nie może być niższa od ceny zamiany. Na dodatek do ceny emisyjnej każdego dnia dolicza się odsetki. Skomplikowany jest też system liczenia odsetek, które zmieniają się co trzy miesiące, a wiec dwanaście razy w okresie "życia" obligacji. Ich wysokość uzależniona jest od rentowności 13-tygodniowych bonów skarbowych, uzyskanych na czterech kolejnych przetargach, z których ostatni odbył się najpóźniej na dwa tygodnie przed rozpoczęciem kolejnego okresu odsetkowego. Najpierw oblicza się średnią ważoną dla każdego przetargu, a potem z uzyskanych w ten sposób wyników uzyskuje się średnią arytmetyczną, którą mnoży się jeszcze przez określony przez resort finansów współczynnik, a który może być inny dla poszczególnych serii (dla ostatniej emisji wynosił on 0,95). Warto pamiętać, iż resort wylicza oprocentowanie w skali roku, a nie trzech miesięcy. Co kwartał też następuje wypłata odsetek.

? Obligacje pięcioletnie o stałej stopie procentowej (skrócona nazwa SP). Ten papier dopiero pojawił się na rynku w grudniu, to najnowsza obligacja w ofercie resortu finansów. Zgodnie z planami, nowe serie będą oferowane inwestorom indywidualnym co trzy miesiące, każda z nich może mieć inną cenę sprzedaży oraz oprocentowanie. Kupon pierwszej, grudniowej serii wynosi 9% i jest stały przez całe pięć lat życia papieru.

Poza tym, resort oferuje ten papier z dyskontem, czyli poniżej ceny nominalnej.

Pierwszego dnia sprzedaży obligacja serii grudniowej kosztowała 96 zł, czyli o 4 zł mniej, niż wynosi jej nominał. Potem, każdego dnia, do ceny doliczana jest część odsetek. Wypłata odsetek następuje raz do roku.

Żeby kupić obligacje trzyletnie i pięcioletnie także nie potrzeba rachunku inwestycyjnego. Problem pojawia się wtedy, gdy trzeba te papiery sprzedać, ponieważ Ministerstwo Finansów nie musi ich wykupywać przed czasem. Wtedy trzeba albo znowu rozejrzeć się wśród znajomych, albo założyć rachunek inwestycyjny w biurze maklerskim i spróbować je sprzedać na giełdzie (obecnie obligacje pięcioletnie nie zostały jeszcze dopuszczone do obrotu, ale powinno się to stać wkrótce).

Dla średnich

Na giełdzie w tej chwili notowanych jest prawie 50 serii obligacji skarbowych oraz 6 ich rodzajów. Poza obligacjami detalicznymi, czyli trzylatkami (które na rynku pierwotnym mogą kupić wyłącznie osoby fizyczne, ale już na giełdzie nie ma żadnych ograniczeń) i - w przyszłości - pięciolatkami, na warszawskim parkiecie są notowane także obligacje hurtowe, a więc takie, który na rynku pierwotnym mogą kupować instytucje finansowe. Obecnie, po wprowadzeniu WARSETU, każdy chętny może nabyć taki papier. Warto jednak pamiętać o jednej, drobnej, ale cennej różnicy - o ile nominał obligacji detalicznych wynosi 100 zł, to nominał papierów hurtowych to już 1000 zł. A czytając tabele giełdowych notowań papierów skarbowych, gdzie jak byk stoją liczby dwucyfrowe, trzeba pamiętać, iż nie chodzi o wartość, ale procent ceny nominalnej.

Na GPW można więc kupić:

? Obligacje dwuletnie zerokuponowe (skrócona nazwa OK). To dosyć specyficzny rodzaj papieru skarbowego, który na rynku pojawił się w 1999 r. Jak nazwa tego papieru głosi, nie ma on żadnego oprocentowania. Cały zysk inwestora wynika z dyskonta, z którym sprzedawane są te obligacje. Przykładowo, na ostatnim przetargu średnia cena obligacji dwuletnich wyniosła 824,19 zł, co oznacza, iż w chwili wykupu obligacji inwestor zarobi ponad 21%. Oczywiście, na GPW papiery te zwykle kosztują więcej niż na przetargach, jako że zwykle - poza wahaniem cen - dolicza się do ich wartości określony ułamek dyskonta.

? Obligacje pięcioletnie o stałym oprocentowaniu (skrócona nazwa PS). To inna wersja papierów pięcioletnich, przeznaczona dla inwestorów instytucjonalnych. W sprzedaży pojawiły się w 1999 roku i zyskały sporą popularność wśród dużych graczy, tak że w tej chwili jest to papier benchmarkowy dla polskiego rynku. Od samego początku mają one stałe oprocentowanie w wysokości 8,5%, ale zyski z tego papieru są wyższe, gdyż on także jest sprzedawany z dyskontem. Wypłata odsetek następuje co roku.

? Obligacje dziesięcioletnie o stałym oprocentowaniu (skrócona nazwa - DS). To kolejny papier, który pojawił się w sprzedaży w roku 1999. Papiery te mają stały kupon w wysokości 6% od początku ich sprzedaży i również są sprzedawane z dyskontem. Odsetki również wypłacane są co roku.

? Obligacje dziesięcioletnie o zmiennej stopie procentowej (skrócona nazwa DZ). To kolejny ze starszych papierów skarbowych. Jego oprocentowanie zależy od rentowności uzyskiwanych na przetargach bonów 52-tygodniowych. Podobnie jak w przypadku obligacji trzyletnich, liczy się średnią ważoną rentowność na przetargach, z tym że w tym przypadku w ciągu dwóch miesięcy przed miesiącem, w którym rozpoczyna się kolejny, roczny okres odsetkowy, a następnie z tak uzyskanych wyników wylicza się średnią arytmetyczną. Przykładowo, oprocentowanie w pierwszym, rocznym okresie odsetkowym najnowszej obligacji dziesięcioletniej zmiennej z terminem wykupu w sierpniu 2011 r. wynosi 15,44%. Jednak w przypadku wcześniejszych emisji warunki są nieco lepsze, gdyż owa średnia rentowność była powiększana o marżę w wysokości 1% (gdyby dla ostatniej emisji resort utrzymał tę zasadę, jego kupon wynosiłby 16,44%). Wypłata odsetek następuje co roku.

Opisane papiery są nadal sprzedawane na rynku pierwotnym i co pewien czas (w zależności od rodzaju obligacji) do sprzedaży, a potem także do obrotu na GPW wchodzą kolejne ich serie. Jednak na GPW można także kupić papiery, których emisja została wstrzymana przez resort finansów

Obligacje o stałym oprocentowaniu (skrócona nazwa OS). To również jedne ze starszych rodzajów obligacji, których emisja już się zakończyła. Resort pod jedną nazwą emitował obligacje dwu- i pięcioletnie, obecnie na rynku zostały już właściwie tylko papiery pięcioletnie. Różnica między PS a OS polegała na tym, iż te ostatnie mają okres "życia" nieco dłuższy niż pięć lat, o ok. 4 miesiące, i w związku z tym mają o jeden okres odsetkowy więcej - właśnie za te 4 miesiące. Jednak wypłata już nastąpiła i dla nabywcy tych papierów na giełdzie nie różnią się one właściwie już niczym od PS, z wyjątkiem kuponu. W przypadku serii OS z terminem wykupu w roku 2002 oraz 2003 wynosi on 12%, a dla papierów z terminem wykupu w 2004 r. - 10%. Wypłata odsetek następuje co roku.

Inwestowanie w obligacje na giełdzie nie jest jednak już takie proste, łatwe i przyjemne, jak zakup obligacji oszczędnościowych. Przede wszystkim kosztuje - płacić trzeba za rachunek inwestycyjny w biurze maklerskim (w niektórych przypadkach już za samo jego otwarcie, ale także za jego prowadzenie - od kilku do ponad 100 zł rocznie, choć czasem, przy dużych kwotach, jest to bezpłatne, a czasem opłata jest naliczana jako odsetek wartości papierów na rachunku), poza tym prowizje są pobierane przy każdej transakcji, nie przekraczają jednak 0,5% jej wartości. Trzeba także śledzić notowania papierów skarbowych, co można zrobić np. w PARKIECIE, wymaga to jednak umiejętności ich czytania. Przede wszystkim należy pamiętać, że ceny są podawane jako procent wartości nominalnej. Poza tym, w przypadku papierów z kuponem do ceny obligacji dolicza się też wartość narosłych odsetek. I tak, przykładowo, jeśli dany papier detaliczny został wyceniony na 96% ceny nominalnej, a narosłe odsetki wynoszą 12 zł, to nabyć go można, płacąc 108 zł (96% ze 100 zł plus 12 zł).

Pewnym problemem na GPW jest płynność niektórych obligacji - głównie hurtowych. O ile bez większego problemu można kupić papiery trzyletnie, to obrót na innych rodzajach obligacji zwykle bywa śladowy. Jedyną nadzieją są animatorzy - jednym z nich jest CDM Pekao, agent emisji papierów detalicznych. Biuro to na bieżąco składa zlecenia i można kupić od niego papiery lub mu je sprzedać, ale po cenie ustalonej w zleceniu. Jeśli dla klienta jest za niska lub za wysoka, pojawia się problem, bo na innego chętnego na papier czasem można czekać w nieskończoność, chyba że animator dojdzie do wniosku, iż wskutek zmian cen na rynku międzybankowym warto jednak taką obligację kupić bądź ją sprzedać. Ci, którzy nie lubią czekać i wolą płynny rynek, a mają dużo pieniędzy, (np. firmy) mogą pohandlować obligacjami na rynku międzybankowym.Dla rekinów

Rekinom rynku obligacji, którzy chcą zagrać nimi na rynku międzybankowym, poza dużymi kwotami, potrzebny jest bank, gdyż tylko one mogą pośredniczyć w tego typu transakcjach. W banku należy otworzyć specjalny rachunek, będący połączeniem konta bieżącego i rachunku inwestycyjnego, na którym można przechowywać papiery wartościowe.

W niektórych bankach jego otwarcie i prowadzenie jest bezpłatne, w innych nie, poza tym za przechowywanie papierów na rachunku opłatę pobiera Krajowy Depozyt Papierów Wartościowych. Mając taki rachunek można kupować papiery. Można je nabyć bezpośrednio od banku - takie rozwiązanie ma kilka plusów, przede wszystkim do takiej inwestycji trzeba mniej niż do gry na rynku międzybankowym. Np. w BPH, aby dokonać zakupu od banku, trzeba dysponować kwotą co najmniej 100 tys. zł, gdy przy zleceniu na rynku międzybankowym musi to być już 1 mln zł. Jest to też zwykle bardziej opłacalne niż trzymanie pieniędzy na rachunku, gdyż lokaty są nieco mniej opłacalne, a i banki wolą takie rozwiązanie, bo od depozytów muszą odprowadzać nie oprocentowaną rezerwę obowiązkową, a kwoty uzyskane ze sprzedaży papierów mogą zainwestować w całości. Bankowcy twierdzą, iż od sprzedaży papierów nie pobierają prowizji, ale raczej należy się liczyć z tym, iż bank, oczywiście, zechce sprzedać nam obligacje z zyskiem (czyli - jak mówią dealerzy papierów wartościowych - ze spreadem). Z podobną sytuacją należy się też liczyć przy zakupie papierów na rynku międzybankowym. Można ten spread ograniczyć, podając własną cenę, ale może się okazać, iż rynek żąda więcej i zlecenie nie zostanie wykonane. Można też skorzystać z sugestii banku, co też nie zawsze musi się skończyć sukcesem. Podobnie jest przy sprzedaży.

Dysponując dużymi sumami można także spróbować swoich sił na hurtowym rynku pierwotnym, czyli przetargach obligacji. Są one organizowane każdego miesiąca - zwykle w środy - przez Ministerstwo Finansów, a obsługuje je NBP

Obecnie przyjął się zwyczaj, że na pierwszym przetargu każdego miesiąca sprzedawane są papiery pięcioletnie o stałym kuponie oraz dwuletnie kuponowe, a na drugim - obligacje dziesięcioletnie. Te ostatnie są sprzedawane na zmianę - w jednym miesiącu resort oferuje papiery o stałym oprocentowaniu, a w następnym - o zmiennym.

Banki za możliwość złożenia zlecenia na przetargu nie pobierają opłat. Po prostu dołączają ofertę klienta do własnej, co najwyżej z inną ceną, jeśli zażądał tego klient.

Rynek międzybankowy jest nie tylko bardziej płynny (minimalna wartość transakcji to 5 mln zł), ale także można na nim kupować więcej rodzajów obligacji. I tak, poza papierami oszczędnościowymi, którymi nie można obracać na żadnym rynku wtórnym, oraz papierami notowanymi na GPW, są tam dostępne np. obligacje skonwertowane.

Obligacji skonwertowanych jest kilka rodzajów. Powstały one aby spłacić zobowiązania Skarbu Państwa wobec Narodowego Banku Polskiego, który ma obecnie największy portfel papierów skonwertowanych i który sprzedaje je na własnych, organizowanych zwykle co czwartek, przetargach. I tak wśród papierów, które - w zamian za długi SP - dostał NBP, są:

? Dwuletnie zerokuponowe obligacje skonwertowane (skrócona nazwa KO).

? Trzyletnie obligacje skonwertowane (skrócona nazwa TK).

? Czteroletnie obligacje skonwertowane (CK).

? Pięcioletnie skonwertowane (PK).

? Dziesięcioletnie obligacje skonwertowane (DK).

Zysk bez ryzyka?

Przy inwestycjach w obligacje warto pamiętać, że nie zawsze jest to zysk bez ryzyka, bo na papierach skarbowych można stracić. Nie tylko realnie, gdy okaże się, iż odsetki, zaproponowane przez państwo, są niższe od inflacji, ale także i nominalnie, gdy cena kupionych przez nas papierów spadnie. Może się tak zdarzyć w sytuacji, gdy nie uda się uniknąć kryzysu finansów publicznych i budżet nie będzie miał po prostu pieniędzy na obsługę obligacji, albo wtedy, gdy podaż papierów jest tak duża, iż w reakcji rynek żąda obniżenia ceny. Jednak zaletą obligacji przynajmniej na razie, jest to, że będzie ich coraz więcej, bo i potrzeby pożyczkowe państwa rosną, no i zwykle co jakiś czas wypłacane są odsetki w określonej wysokości.

Gospodarka
Estonia i Polska technologicznymi liderami naszego regionu
Gospodarka
Piotr Bielski, Santander BM: Mocny złoty przybliża nas do obniżek stóp
Gospodarka
Donald Tusk o umowie z Mercosurem: Sprzeciwiamy się. UE reaguje
Gospodarka
Embarga i sankcje w osiąganiu celów politycznych
Gospodarka
Polska-Austria: Biało-Czerwoni grają o pierwsze punkty na Euro 2024
Gospodarka
Duże obroty na GPW podczas gwałtownych spadków dowodzą dojrzałości rynku