Marek Łatacz to postać dobrze znana na rynku kapitałowym. W latach 1991-2000 pracował w Komisji Papierów Wartościowych i Giełd, gdzie od 1994 r. pełnił funkcję dyrektora Departamentu Nadzoru Rynku. W okresie od 1997 r. do 2001 r. był przewodniczącym komisji egzaminacyjnej dla kandydatów na doradców inwestycyjnych.
Doświadczenie M. Łatacza bardzo się NFI przyda. Są one niezwykle aktywne na rynku funduszy, gdzie wykorzystują różnorodne sposoby na umocnienie wzajemnych powiązań i zwiększenie kontroli nad nimi ze strony strategicznego inwestora. Fundusze m.in. inwestują nawzajem we własne walory (powiązania krzyżowe) oraz aktywnie realizowały quasi-buy back (skup własnych akcji w celu odsprzedaży).
W tym ostatnim przypadku, jak informował PARKIET, NFI przejęły bardzo duże pakiety walorów, nie ogłaszając wezwań i nie informując o przekraczaniu kolejnych progów, jeśli chodzi o głosy na WZA. Uznały, że skoro z własnych akcji nie przysługują spółce prawa głosu (a tak stanowi kodeks spółek handlowych), to przepisy Prawa o publicznym obrocie, mówiące o przekraczaniu progów, wezwaniach i zgodach KPWiG w takim przypadku nie mają zastosowania. Pod oświadczeniem funduszy w tej sprawie podpisał się m.in. Marek Łatacz. Bez wątpienia, choć PEP powołuje się na analizy kilku kancelarii prawnych, opinie osoby tak długo nadzorującej rynek kapitałowy, były jednym z argumentów, które zadecydowały o zastosowaniu w praktyce śmiałej interpretacji prawa. Ta interpretacja nie spodobała się KPWiG, która w piśmie do PARKIETU wskazała, iż spółka, kupując własne akcje, powinna wypełniać obowiązki informacyjne i ogłaszać wezwania. Czy sprawa będzie miała dalszy ciąg i jaki, na razie nie wiadomo.
Marek Łatacz ma 46 lat. Jest absolwentem Politechniki Warszawskiej. Od listopada 2000 r. do kwietnia 2001 r. był wiceprezesem Agencji Prywatyzacji. W lipcu 2001 r. został dyrektorem ds. projektów inwestycyjnych w Private Equity Poland. Od grudnia ub.r. był członkiem zarządu PEP. Sprawuje także funkcję prezesa Zachodniego NFI.