Z konkurencją można wygrać

Ze wzrostem gospodarczym zapotrzebowanie na wyroby hutnicze zacznie rosnąć. Krajowa produkcja może zastąpić import pod warunkiem, że polskie huty zaczną w końcu wytwarzać wyroby, na które czeka rynek.

Publikacja: 27.03.2003 08:16

Restrukturyzując lub modernizując polskie hutnictwo w minionym dziesięcioleciu wpompowano w nie niepotrzebnie setki milionów złotych. Stało się tak tylko dlatego, że kolejne rządy nie miały koncepcji, co począć z tą gałęzią gospodarki, a chciały mieć społeczny spokój i stabilne zaplecze polityczne. Sytuację tę skutecznie potrafiło wykorzystać hutnicze lobby, pragnące produkować jak najwięcej, by dalej śnić mit o potędze.

Niestety, w polskim hutnictwie przez ostatnią dekadę ilość nie przekładała się na jakość. W rezultacie obecnie branża znalazła się w punkcie wyjścia, a może nawet znacznie niżej. Zmodernizowana za miliony częstochowska huta jest bankrutem. Huta Sendzimira z roku na rok generuje straty. Podobnie huta Katowice, która odbiorców dla swoich wyrobów szuka po całym świecie, w dodatku nie zarabiając na tym. Tymczasem import wyrobów stalowych wzrósł w minionym dziesięcioleciu ponaddziesięciokrotnie, sięgając w ubiegłym roku prawie 3 mln ton, nie wliczając w to tak zwanego importu inwestycyjnego, którego praktycznie nikt nie kontrolował.

Lansowana przez rząd od przeszło roku koncepcja stworzenia holdingu Polskie Huty Stali w ostatnich dniach listopada stała się ciałem, bo nastąpiło formalne połączenie czterech największych zakładów hutniczych w Polsce: Katowic, Sendzimira, Floriana i Cedlera (wytwarzają łącznie ponad 70% produkcji hutniczej). Ale utworzenie PHS to dopiero początek długiej drogi przekształceń. Nie obejmuje ona bowiem pozostałych polskich hut, których kondycja obecnie jest kiepska.

Diagnoza znana

- Opracowana na początku lat 90. przez tak zwane Konsorcjum Kanadyjskie ekspertyza szczegółowo wymieniała, jakie huty i wydziały należy zamknąć, a w które inwestować i rozwijać, tak by stały się rentowne, a co za tym idzie, generowały zysk - mówi Mirosław Wróbel, były prezes zarządu Huty Katowice SA. Kanadyjscy eksperci pokazali receptę banalną, ale w Polsce nie do zrealizowania. Zakłada ona, że najlepszą drogą jest przetwarzanie produkowanej w Polsce stali w wyroby gotowe, bo wówczas wartość dodana jest największa. Jak huty będą miały rentowne produkty, czyli takie, jakich potrzebuje rynek, to łatwiej będzie im pozyskać inwestora, który wyłoży pieniądze na dalszą modernizację i skuteczne konkurowanie na rynku. Żeby produkować wyroby rynkowe, trzeba było na początku zainwestować, a przynajmniej doprowadzić do takiej sytuacji, w której huty same mogły wypracować środki na modernizację lub pozyskać je na korzystnych warunkach.

Tymczasem, przygotowując te zakłady do funkcjonowania w gospodarce rynkowej poprzez przekształcenie w spółki Skarbu Państwa, pozostawiono im cały majątek, jaki posiadały, przy niewielkich kapitałach własnych. Niska rentowność hut zmuszała je do pożyczania z banków pieniędzy na finansowanie bieżącej działalności. W rezultacie nigdy nie potrafiły wytworzyć zysku na zakumulowanie i opłacenie inwestycji, których efektem byłby nowoczesny produkt. Zamiast tego długi hut rosły, a ponieważ są to duże organizmy przemysłowe, ich agonia może trwać latami.

Wyjściem z zaczarowanego kręgu zadłużenia było w pewnym momencie postępowanie układowe, pozwalające na restrukturyzację zadłużenia. W Hucie Katowice miało ono miejsce w 1993 roku. Jednak według prezesa Wróbla, grzechem pierworodnym układu było zredukowanie zobowiązań bez równoczesnego zwiększenia kapitałów własnych np. przez prywatyzację. Ale ponieważ to nie nastąpiło, huta została skazana na dalszą wegetację. Tym bardziej że Skarb Państwa nie był zainteresowany potencjalnymi inwestorami, których w tym czasie znalazł zarząd huty.

Jak oddłużyć?Niewątpliwie powołanie PHS i oddanie jej praw właścicielskich oraz powierzenie zarządzania majątkiem czterech hut oznacza nową jakość. Państwo po raz pierwszy jasno zadeklarowało finansowe uczestnictwo w restrukturyzacji branży, przed czym do tej pory się wzbraniało.

- Dlatego powinno ono skutecznie rozliczać zarząd holdingu z efektu, jakim w pierwszym etapie powinna być płynność finansowa, a dopiero w drugim etapie zysk - twierdzi prezes Mirosław Wróbel. Najważniejszym problemem i tak pozostaje pozyskanie kapitału. Uczynienie polskich hut zdolnymi do konkurencji będzie możliwe wtedy, gdy przekażemy je partnerom bez obciążeń przeterminowanym zadłużeniem. A takie mają one obecnie nie tylko wobec banków, ale także wobec firm, instytucji państwowych i kontrahentów. Polityka oddłużania musi bowiem doprowadzić do tego, że PHS będą zdolne do spłacania bieżących zobowiązań wobec PKP, energetyki i górnictwa.

Według prezesa Wróbla, dziurawy budżet państwa powodował, że restrukturyzacja jednej branży odbywała się kosztem innej. Dla przykładu, program restrukturyzacji górnictwa częściowo finansowało hutnictwo poprzez wyższe niż w eksporcie ceny, jakie musiało płacić za węgiel koksujący. Finansowała go również energetyka, bowiem na niskim poziomie utrzymywano odgórnie ceny energii, podczas gdy wzrastały ceny węgla.

Dlatego niezmiernie istotną sprawą jest rozwiązanie problemu wzajemnego zadłużania się firm państwowych. - Najprościej można to zrobić, zamieniając długi na aktywa finansowe - akcje i udziały. Przemawia za tym fakt, że nie pogorszy to bilansu tych firm, a co najważniejsze pozwoli na odzyskanie pieniędzy bez niepotrzebnego prowadzenia postępowania układowego lub umorzeniowego - mówi Mirosław Wróbel. - Myślę, że takie rozwiązanie zaakceptują banki i pozostali wierzyciele, pod warunkiem że Skarb Państwa zaplanowane oddłużenie uzgodni i przeprowadzi wspólnie z inwestorem strategicznym PHS - dodaje.

W oparciu o koszty

Skoro po 10 latach odkurzono kanadyjskie koncepcje i dokonano konsolidacji hut w ramach PHS, należy przestawić nasze hutnictwo na produkcję wyrobów gotowych, co także sugerowali specjaliści zza oceanu. Przy czym programem takim, opartym o zasady efektywności, należałoby objąć wszystkie zakłady hutnicze, w których udziały ma Skarb Państwa, a nie tylko te wchodzące w skład PHS. Takie rozwiązanie daje gwarancje optymalnego wykorzystania produkowanej w Polsce stali w oparciu o rachunek kosztów.

- Daje również szansę racjonalnego zarządzania naszym hutnictwem - twierdzi były prezes Huty Katowice. - Jednym z takich rozwiązań byłoby stworzenie na bazie koksowni Huty Katowice i Huty Sendzimira, a także Zakładów Koksowniczych Przyjaźń wspólnego zakładu produkcji koksu. Z kolei wytwarzanie półwyrobów powinno opierać się o części surowcowe hut Katowice i Sendzimira. Takie rozwiązanie pociągnie za sobą ograniczenie produkcji stali w przestarzałej części Huty Sendzimira, co może zostać zrekompensowane dostawami półwyrobów z Huty Katowice, gdzie produkcja stali jest zdecydowanie najtańsza w Polsce i konkurencyjna w stosunku do producentów zagranicznych. To z kolei umożliwi rezygnację z nierentownego eksportu półwyrobów z Huty Katowice, a dzięki jego zamianie na dostawy slabów do Huty Sendzimira i surówki do Huty Częstochowa zdecydowanej obniżce uległyby koszty tych hut - dodaje szef katowickiej spółki.

Może zakłady?

Mirosław Wróbel uważa, że w strukturze PHS powinny powstać zakłady specjalizujące się w produkcji jednolitej grupy wyrobów - na przykład blach grubych, taśmowych czy wyrobów długich, bo pozwoliłoby to na obniżenie kosztów stałych. Z kolei zlikwidowanie nieefektywnych mocy produkcyjnych powinno zaowocować istotnym obniżeniem kosztów produkcji. Przyczynić się do tego może się również wytwarzanie całej produkcji blach grubych w oparciu o dostawy slabów ciągłych z części surowcowej PHS, a także rozłożona na dwa etapy modernizacja produkcji blach.Pierwszy etap powinien objąć budowę maszyny COS w Hucie Katowice i modernizację walcowni gorącej blach w Hucie Sendzimira. Następny - to wybudowanie walcowni blach w Hucie Katowice i zintegrowanie jej z wybudowaną wcześniej maszyną COS. Te działania pozwolą, wykorzystując rentę geograficzną, na skuteczną rywalizację z 3 mln importem stali do Polski.

Bez balastu

Restrukturyzacja i porządkowanie polskiego hutnictwa musi oznaczać radykalne zlikwidowanie ciążącego na nim od lat balastu niepotrzebnych maszyn, urządzeń, budynków i terenów. To z kolei wymaga decyzji dotyczących majątku państwowego, czyli zgody państwa na sprzedaż po cenach rynkowych, a nie księgowych. To pozbywanie się balastu zbędnego majątku też będzie miało sens tylko wtedy, gdy zostanie połączone ze wzrostem kapitałów własnych.

Inwestor niezbędny?

Zakładając, że ten czy inny scenariusz restrukturyzacji i porządkowania polskiego hutnictwa będzie przez najbliższe lata realizowany, niezbędne będzie pozyskanie inwestora: jednego lub kilku. Trudno dziś, gdy mamy światowy i krajowy kryzys w hutnictwie, a do tego nadprodukcję stali w samej Europie, mówić, kto nim może zostać i na jakich warunkach. Oczywiście dla PHS najlepszym inwestorem byłby jeden z liczących się na świecie koncernów hutniczych. Ale co będzie, gdy zabraknie chętnych?

Zdaniem Mirosława Wróbla, najlepszym wyjściem jest tworzenie joint venture z konkretnym inwestorem dla określonego produktu finalnego. - Wystarczy spojrzeć na rentowność wytwarzania szyn w Hucie Katowice, bo tu dziś najlepiej widać, że na hutnictwie można nieźle zarabiać - twierdzi były prezes huty. - A można jeszcze lepiej pod warunkiem, że huta będzie produkowała szyny 90- i 120-metrowe, bo na takie już niedługo będzie największe zapotrzebowanie na świecie. Jeśli więc nie będzie inwestora na całość, to może lepiej związać się z kilkoma inwestorami do konkretnych produktów, bo taki układ będzie stabilizował cały podmiot gospodarczy - uzupełnia.

Pamiętać trzeba, że w Polsce zużywa się zaledwie 180 kilogramów stali na jednego mieszkańca. W Europie - przeszło dwa razy więcej.

Gospodarka
Piotr Bielski, Santander BM: Mocny złoty przybliża nas do obniżek stóp
Gospodarka
Donald Tusk o umowie z Mercosurem: Sprzeciwiamy się. UE reaguje
Gospodarka
Embarga i sankcje w osiąganiu celów politycznych
Gospodarka
Polska-Austria: Biało-Czerwoni grają o pierwsze punkty na Euro 2024
Materiał Promocyjny
PZU ważnym filarem rynku kapitałowego i gospodarki
Gospodarka
Duże obroty na GPW podczas gwałtownych spadków dowodzą dojrzałości rynku
Gospodarka
Sztuczna inteligencja nie ma dziś potencjału rewolucyjnego