Dzięki ogromnym zyskom z wydobycia ropy naftowej, rodzina Hunt była w latach 70. jednym z najbogatszych rodów Ameryki. Kiedy światem zaczęły wstrząsać zawirowania polityczne (rodzina Hunt straciła złoża ropy w Libii) i rosnąca inflacja, bracia Bunker i Herbert zainteresowali się rynkiem srebra. Już w 1974 r. mieli 55 mln uncji srebra, co stanowiło ok. 8% światowych zasobów tego surowca. Inwestycja w srebro na początku lat 70. była rozsądna - wobec problemów gospodarczych i politycznych metale szlachetne były dobrą lokatą.
Manipulacja na wielką skalę
Jednak w 1979 r. zakupy srebra przez braci Hunt nabrały zupełnie nowego wymiaru. W lecie tego roku bracia Hunt wraz z partnerami z Arabii Saudyjskiej - za pośrednictwem spółki International Metal Investment - przystąpili do masowych zakupów kontraktów terminowych na srebro na nowojorskiej giełdzie COMEX i chicagowskiej CBOT. Kiedy kontrakty wygasały, żądali oni fizycznej dostawy surowca, a nie zwykłego rozliczenia pieniężnego. Powstała sytuacja prowadziła do nieuchronnego wzrostu cen - zapasy srebra w magazynach giełd były już niemal na wyczerpaniu, a bracia Hunt nie zamierzali pozbywać się swoich zasobów. Tego rodzaju manipulacja zwana jest "osaczaniem rynku" (cornering).
Nowe regulacje
W efekcie zabiegów braci Hunt cena srebra w końcu 1979 r. błyskawicznie szła w górę. Zaniepokojone biegiem wydarzeń giełdy towarowe postanowiły zmienić zasady handlu. Ograniczono maksymalną wielkość pozycji, jaką może posiadać pojedynczy inwestor. W terminie 2-3 miesięcy należało zlikwidować nadmierne pozycje. Co więcej, podniesiono też wymagania depozytowe. Tymczasem bracia Hunt niezrażeni nowymi regulacjami ciągle kupowali. Cena srebra w styczniu 1980 r. sięgnęła już 50 USD za uncję, podczas gdy rok wcześniej wynosiła zaledwie 5 USD. Bracia Hunt posiadali zapasy srebra warte wówczas niemal 4,5 mld USD. Ich "papierowy" zysk sięgał ponad 3,5 mld USD.