- Wewnętrzne problemy Condomi nie mają żadnego wpływu na działalność operacyjną Unimilu. Polska spółka jest oddzielnym przedsiębiorstwem, prowadzi swoją politykę, jest w dobrej kondycji ekonomicznej - twierdzi Jens Waldhof, prezes Condomi. - Nie prowadzimy żadnych rozmów na temat sprzedaży akcji Unimilu - twierdzi J. Waldhof.
Niemcy mają około 70% akcji krakowskiej firmy. Z naszych informacji wynika, że gdyby zdecydowali się na wyjście z tej inwestycji, to nie mieliby żadnych problemów ze sprzedażą swojego pakietu. Papiery chętnie kupiliby inwestorzy finansowi.
Dlaczego Niemcy mogliby sprzedać papiery Unimilu? Sytuacja Condomi nie jest dobra, firma jest poważnie zadłużona. Spółka sama poszukuje inwestora, który by ją dokapitalizował. Przez ostatnie sześć miesięcy prowadziła rozmowy z Beate Uhse, prowadzącą sieć sex shopów. Ta jednak ostatnio wycofała się twierdząc, że inwestycja w Condomi wiązałaby się ze zbyt dużym ryzykiem i koniecznością dalszych inwestycji. Po tej informacji kurs akcji niemieckiej firmy spadł o 24%. Czy problemy Condomi przekładają się na działalność polskiej spółki? Nie udało nam się skontaktować z Grzegorzem Winogradskim, prezesem polskiej spółki.
Unimil liderem w Polsce
Krakowska spółka jest największym producentem prezerwatyw w Polsce. W ubiegłym roku Unimil przejął prawo do produkcji i sprzedaży wyrobów marki Conamore. Prezerwatywy z podkrakowskiej fabryki można kupić m.in. w sieciach Ruch, Makro, Geant, Carrefour, Tesco, Rossmann, Auchan i Żabka, na stacjach benzynowych i w aptekach. Unimil jest dostawcą Krajowego Biura ds. Zapobiegania AIDS. Większość produkcji sprzedaje w Polsce. Pozostała część trafia na rynki europejskie, m.in. do Niemiec, Rosji, Litwy, Łotwy, na Ukrainę i Węgry.